Biały Dom poinformował w czwartek, że prezydent USA Joe Biden podpisał rozporządzenie wykonawcze, nakładające dodatkowe sankcje na Rosję w związku z ingerencją Kremla w amerykańskie wybory i ataki hakerskie. Obejmują one m.in. restrykcje na zakupy rosyjskich obligacji rządowych oraz wydalenie z Waszyngtonu 10 dyplomatów.
"Washington Post" ogłoszone w czwartek sankcje uważa za "wyraźnie wyważoną" odpowiedź i intencjonalne "oszczędzenie razów". Według liberalnego dziennika Biden "nie wziął na cel podstaw władzy Władimira Putina" i "zrobił mniej niż mógł, by powstrzymać wrogie działania" prezydenta Rosji. Jednocześnie gazeta podkreśla, że podjęte przez nową amerykańską administrację kroki wobec Rosji są o wiele dalej idące, niż te za prezydentury Donalda Trumpa.
Dziennik ostrzega, że mimo, iż zakazano amerykańskim bankom kupowania rosyjskich obligacji na rynku pierwotnym, to inni międzynarodowi inwestorzy prawdopodobnie nadal będą je nabywać, a następnie sprzedawać instytucjom z USA.
W czwartek sankcjami objęto sześć rosyjskich firm cybernetycznych, z których wszystkie mają bliskie powiązania z wojskiem lub wywiadem. "Ale rosyjskie firmy energetyczne, które przynoszą większość zagranicznych dochodów kraju, pozostały nietknięte, podobnie jak kilkudziesięciu oligarchów, którzy wspierają reżim i zarządzają osobistym majątkiem Putina" - odnotowuje "Washington Post".
W ocenie gazety "administracja w ogóle nie zareagowała na najpoważniejsze zarzuty dotyczące Rosji", w tym doniesienia, że Kreml wypłacał nagrody za zabójstwa żołnierzy USA w Afganistanie i stał za tajemniczymi atakami na amerykańskich dyplomatów i przedstawicieli wywiadu w Moskwie, Hawanie i Chinach.
Przedstawiciele Białego Domu relacjonowali, że pakiet sankcji został "starannie skalibrowany w nadziei, że administracja Bidena nadal może skłonić Putina do współpracy w niektórych obszarach". "Washington Post" przyznaje, że "w teorii dwutorowa polityka ma sens".
Jednocześnie jednak "umiarkowanie USA przychodzi w momencie, gdy Putin zachowuje się bardziej wojowniczo niż kiedykolwiek". "W ostatnich tygodniach Rosja zgromadziła dziesiątki tysięcy żołnierzy na granicach Ukrainy, grożąc wojną, która zniszczy kraj, a reżim - jak się wydaje - powoli morduje w obozie karnym Aleksieja Nawalnego, głównego przeciwnika Putina" - pisze "Washington Post".
Dziennik przyznaje, że być może Putin na "powściągliwość Bidena" zareaguje również powściągliwością. "Jeśli wycofa wojska z (granic) Ukrainy i uwolni Nawalnego - jak domagają się Stany Zjednoczone i ich sojusznicy - inicjatywa administracji zostanie uznana za sukces. Jeśli rosyjski przywódca zlekceważy środki, które nie mają wpływu na źródła jego władzy i będzie nadal dążył do zakłócenia amerykańskiej gospodarki, systemu politycznego i sojuszy, to administracja Bidena będzie musiała być gotowa na nowe sankcje. Te bardziej gryzące niż szczekające" - konkluduje waszyngtoński dziennik.
Departament Stanu w komunikacie o nałożeniu sankcji poinformował, że stanowią one odpowiedź również na doniesienia o atakach w Afganistanie.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
mmi/