„Andrzej jest skromny, zazwyczaj nie chce na sobie skupiać uwagi. Jednak jego urodziny zawsze spędzaliśmy razem – z dziećmi i jego rodzicami” – mówi PAP w piątek Oksana Poczobut, żona dziennikarza.
„Dzisiaj dzieci też chcą spędzić ten czas razem z okazji urodzin Andrzeja” – dodaje, mówiąc, że emocjonalnie jest to dla niej trudny dzień.
Poczobut został objęty postępowaniem karnym razem z prezes Związku Polaków Andżeliką Borys, działaczkami Ireną Biernacką i Marią Tiszkowską. Wszyscy przebywają w mińskim areszcie Waładarka.
W czwartek Poczobutowi przekazano paczkę
W czwartek przez znajomych w Mińsku udało się przekazać Poczobutowi paczkę. „Prosił o coś słodkiego, kiełbasę. Chce na pewno poczęstować kolegów z celi, bo sam takich rzeczy nie może jeść ze względu na żołądek” – zgaduje.
„Andrzej mówi, że jedzenie w więzieniu go urządza, właśnie przez to, że musi mieć dietę lekkostrawną. Napisał w jednym z listów, że od kwietnia jakość jedzenia się poprawiła, tylko porcje się zmniejszyły” – opowiada żona aresztowanego dziennikarza.
Listy z aresztu do rodziny dochodzą. Z Mińska do Grodna docierają dość szybko, w ciągu około czterech dni. „Jednak tylko te pisane po rosyjsku. Wiemy, że Andrzej wysłał do synka kartkę po polsku i ona nie doszła. To samo z listem do rodziców, który też napisał po polsku” – wskazuje Oksana Poczobut.
W drugą stronę, niestety, komunikacja nie działa. „Naszych listów on nie dostaje, nie wiadomo dlaczego” – mówi rozmówczyni PAP.
Od osób, które przekazały paczkę, dowiedziała się, że Andrzej został przeniesiony do innej celi.
Żona Poczobuta o listach męża z aresztu
„Wcześniej pisał, że +nikt go nie rusza i on nikogo+, pewnie miał na myśli administrację. Pierwszy list od niego do nas został zatrzymany. Podejrzewam, że było w nim coś o warunkach w areszcie. Te, które przychodzą teraz, nie zawierają żadnych konkretnych informacji. Myślę, że to z powodu cenzury” – mówi Poczobut.
W związku z postępowaniem o rzekomym „podżeganiu do nienawiści na tle narodowościowym” i „rehabilitacji nazizmu” czwórce działaczy ZPB grozi od pięciu do 12 lat więzienia.
Władze zarzucają działaczom ZPB oraz aktywistce polskiej z Brześcia Annie Paniszewej (także w areszcie z takimi samymi zarzutami), że w czasie organizowanych imprez „wychwalali zbrodniarzy wojennych, w tym Romualda Rajsa +Burego+”. Aktywiści odrzucają te oskarżenia jako bezpodstawne.
ZPB to największa na Białorusi organizacja mniejszości polskiej. W 2005 r. władze w Mińsku pozbawiły ją rejestracji. Do celów statutowych działalności ZPB należy pielęgnowanie polskości, krzewienie polskiej kultury, nauka języka polskiego i pielęgnowanie polskich miejsc pamięci.
Do przestrzegania międzynarodowych norm, dotyczących traktowania mniejszości oraz wypuszczenia aktywistów wzywały Białoruś władze Polski, UE i innych państw. (PAP)
autor: Justyna Prus
mst/