W czwartek Sejm wybrał posła PiS, prawnika Bartłomieja Wróblewskiego na stanowisko RPO. W głosowaniu przepadły kandydatury prawnika Sławomira Patyry i działacza społecznego Piotra Ikonowicza. By Wróblewski mógł objąć urząd rzecznika, jego kandydaturę musi zaakceptować Senat.
Wróblewski, zapytany przez PAP, w jaki sposób będzie próbował zyskać przychylność senackiej większości, odparł, że zamierza spotkać się ze wszystkimi środowiskami politycznymi oraz że prowadzi z senatorami indywidualnie rozmowy. Zapowiedział, że będzie przekonywał senatorów do swojego programu i wizji urzędu RPO, jako instytucji spluralizowanej.
Potwierdził wcześniejsze zapowiedzi, iż na swoich zastępców chciałby wyznaczyć osoby o odmiennych poglądach. "Chciałbym, aby jeden z moich zastępców był osobą skupioną i uwrażliwioną na problemy polskiej wsi, jej mieszkańców, rolników, natomiast by drugi zastępca był osobą o wrażliwości społecznej. Może to być także osoba o poglądach lewicowo-liberalnych" - wskazał Wróblewski.
Zaznaczył, że biuro RPO ma obracać się wyłącznie w kręgu praw obywatelskich zagwarantowanych w konstytucji i pozostałych ustawach. "Chciałbym, aby RPO nie angażował się ani po stronie rządowej, ani po stronie opozycji, ale po stronie obywateli, ich praw i wolności. Chciałbym realizować to w ścisły i przejrzysty sposób" - podkreślił Wróblewski. "Zapraszam opozycję do dyskusji na temat współkształtowania biura" - dodał.
Wróblewski zapewnił, iż gotów jest do rozmów ze wszystkimi środowiskami politycznymi. Zastrzegł, że przed przeprowadzeniem tych rozmów, nie będzie podawał nazwisk osób, którym złoży propozycję współpracy. Podkreślił, że osoby prezentujące odmienną wrażliwość będą korzyścią i wartością w biurze RPO.
Zapytany, w jaki sposób zamierza przekonać senatorów opozycji, że nie jest - jak twierdzą - kandydatem politycznym, podkreślił, że jako RPO "opuści polityczną agorę", do czego zobowiązuje go konstytucja. Jego zdaniem, przekonanie opozycji, iż jest politycznym kandydatem to "przywdzianie pancerza", który odbiera argumenty do podjęcia rozmowy.
"To sprawdza się w kontekście sporu PiS kontra antyPiS. Mnie natomiast zależałoby, aby w tej dyskusji od tego sporu odejść. Uważam, że ten spór Polsce szkodzi, napięcie społeczne jest bardzo duże. Ale też ten spór nie oddaje realnej sytuacji w Polsce, a utrudnia szukanie choćby częściowych kompromisów" - zauważył Wróblewski.
"Chcę pokazać, że możemy w Polsce stworzyć instytucję, która jest wewnętrznie spluralizowana, nakierowana na obronę praw obywateli, ale bez stawiania się w szeregach jednej z dwóch formacji. Mówił o tym kandydat Lewicy na RPO Piotr Ikonowicz" - dodał poseł.
Zdaniem Wróblewskiego, w przypadku wyboru RPO toczenie sporu PiS kontra antyPiS przynosi realną szkodę obywatelom. "Nie chcę zaangażowania w politykę, nie chcę zaangażowania w ideologię. To są bardzo ważne obszary, ale je trzeba zostawić parlamentowi i bieżącej polityce" - zaznaczył.
Odnosząc się do swojego programu, Wróblewski wskazał, że jako RPO chciałby działać w czterech obszarach: ochrony praw osób wykluczonych i najsłabszych, ochrony praw rolników i mieszkańców wsi, ochrony klasycznych praw - do życia, wolności religijnej oraz ochrony wolności liberalnych - słowa, zrzeszania się, prowadzenia badań naukowych, czy swobody prowadzenia działalności gospodarczej.
"Bez wolności słowa nie ma demokracji, nie ma pluralizmu. Widzimy z jednej strony pomysły by ograniczać tę wolność nowymi regulacjami, a z drugiej strony widzimy praktyczne zagrożenia wynikające np. z globalnych monopoli internetowych, które ograniczają realnie demokratyczną debatę" - podkreślił.
Wskazał też, że chciałby, aby biuro PRO było bardziej zdecentralizowane i dostępne dla mieszkańców małych miejscowości. "Obecnie istnieją trzy ośrodki zamiejscowe biura RPO. Chciałbym, aby powstały trzy nowe - być może z siedzibami w Olsztynie, Lublinie, Poznaniu, czy Ziemi Lubuskiej" - wskazał. "Chciałbym, żeby RPO był znacznie bardziej dostępny dla Polaków mieszkających poza Warszawą" - dodał Wróblewski. (PAP)
autor: Monika Zdziera
liv/