Czesi wydalają 18 rosyjskich dyplomatów w związku z wybuchem amunicji w 2014 roku

2021-04-17 20:38 aktualizacja: 2021-04-18, 08:12
Samochód rosyjskiego ambasadora przed czeskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych w Pradze. Fot. PAP/EPA/MARTIN DIVISEK
Samochód rosyjskiego ambasadora przed czeskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych w Pradze. Fot. PAP/EPA/MARTIN DIVISEK
Czeski premier Andrej Babisz oraz wicepremier, szef MSW i p.o. ministra spraw zagranicznych Jan Hamaczek poinformowali w sobotę o wydaleniu z Czech 18 rosyjskich dyplomatów, którzy zostali zidentyfikowani jako oficerowie służb specjalnych Rosji.

Według czeskiej służby bezpieczeństwa BIS rosyjskie służby specjalne były zaangażowane w wybuch w wojskowym składzie amunicji w Vrbieticach w kraju (województwie) zlińskim, do którego doszło w 2014 r., a w którym zginęły dwie osoby.

Premier przekazał, że Służba Bezpieczeństwa i Informacji (BIS) ma dowody, że w wybuch byli zaangażowani oficerowie wywiadu wojskowego GRU z jednostki 29155.

Babisz nie podał dalszych szczegółów. Ze swej strony Hamaczek zakomunikował, że w związku z tym z Czech w ciągu 48 godzin zostanie wydalonych 18 pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej, którzy zostali zidentyfikowani jako oficerowie rosyjskich służb specjalnych. Hamaczek powiedział, że o tym fakcie wcześniej w siedzibie MSZ został poinformowany ambasador Rosji Aleksandr Zmijewski.

O decyzjach tych został poinformowany prezydent Milosz Zeman, który, według Babisza, w pełni poparł zastosowaną procedurę.

Hamaczek: Republika Czeska musi zareagować

Hamaczek oświadczył, że jest mu przykro, że w ten sposób ucierpią stosunki czesko-rosyjskie, ale Republika Czeska musi zareagować. Powiedział też, że Czechy znajdują się w takiej samej sytuacji, jak Wielka Brytanie w przypadku próby otrucia   nowiczokiem w Salisbury w 2018 r. byłego oficera GRU Siergieja Skripala.

Tuż po konferencji prasowej Babisza i Hamaczka czeska policja poinformowała na swoim profilu w sieci społecznościowej, że Narodowe Centrum Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej (NCOZ) poszukuje dwóch mężczyzn z rosyjskimi paszportami, którzy w październiku 2014 r. widziani byli w Pradze, na Morawach i Śląsku oraz w kraju zlińskim. 

Według opublikowanych zdjęć i nazwisk z paszportów, są to ci sami dwaj mężczyźni, którzy są podejrzani o próbę otrucia Siergieja Skripala i jego córki Julii w Wielkiej Brytanii. Mieli korzystać z rosyjskich dokumentów na nazwiska Aleksandr Pietrow i Rusłan Boszirow, a także z paszportu Mołdawii na nazwisko Nicolai Popa i paszportu Tadżykistanu na nazwisko Rułlan Tabarow.

Hamaczek powiedział, że przedstawione w sobotę fakty wpłynęły na jego milczenie na temat planowanej na poniedziałek podróży do Moskwy, którą kazał mu w piątek odwołać premier. 

W Moskwie Hamaczek miał zamiar rozmawiać z ministrem przemysłu i handlu Denisem Manturowem o ewentualnych dostawach szczepionki Sputnik V, którą Czechy chciałyby wykorzystywać po uzyskaniu przez rosyjski specyfik certyfikatu Europejskiej Agencji Leków (EMA). 

Niektóre źródła wskazywały, że w planie pobytu wicepremiera, szefa MSW i p.o. szefa  dyplomacji miało być także spotkanie z przewodniczącym Dumy Państwowej Wiaczesławem Wołodinem, który znajduje w wykazie osób objętych sankcjami USA i Unii Europejskiej.

Rosyjskie MSZ: Czechy wiedzą, jakie będą skutki wydalenia dyplomatów

Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa powiedziała w sobotę, komentując zapowiedziane przez władze czeskie wydalenie dyplomatów rosyjskich, że Czechy "dobrze wiedzą", jakie będą skutki tego kroku.

"Praga wie dobrze, jakie będą skutki takich sztuczek" - powiedziała Zacharowa dziennikarzom. Nie podała żadnych konkretów.

Parlamentarzysta Leonid Słucki nazwał wydalenie 18 Rosjan "poważnym ciosem dla relacji dwustronnych". Słucki, który kieruje komisją spraw zagranicznych w Dumie Państwowej (niższej izbie parlamentu Rosji), powiedział, że "nastąpią kroki odwetowe, tak jak jest to przyjęte w takich wypadkach".

Zdaniem wiceszefa komisji spraw zagranicznych w Radzie Federacji (wyższej izbie parlamentu) Władimira Dżabarowa odpowiedź Rosji powinna być proporcjonalna. "Nie wiem nawet, ilu oni mają tu ludzi; ambasada Czech (w Moskwie) nie jest duża. Być może trzeba będzie działać na zasadzie procentowej relacji do liczby osób pracujących w ambasadzie" - powiedział Dżabarow.

Agencja Interfax zacytowała rosyjskie źródło dyplomatyczne, które oznajmiło, że "Czechy zdaje się postanowiły zamknąć swoją ambasadę w Moskwie". (PAP)

autor: Piotr Górecki, Anna Wróbel

mst/