Konserwatywny portal społecznościowy Parler zablokowało również Google i Amazon. Firmy oskarżyły serwis o rozpowszechnianie treści nawołujących do aktów przemocy po ataku na Kapitol zwolenników prezydenta Donalda Trumpa na początku stycznia.
Telewizja NBC otrzymała list Timothy'ego Powderly'ego, starszego dyrektora Apple ds. rządowych, adresowany do republikańskich polityków - senatora Mik'a Lee oraz członka Izby Reprezentantów Kena Bucka, z którego wynika, że Parler został przywrócony w App Store 14 kwietnia. W liście Powderly napisał, że aplikację usunięto za "dopuszczanie postów, które zachęcały do przemocy, oczerniały różne grupy etniczne, rasy oraz religie, gloryfikowały nazizm oraz nawoływały do agresji wobec konkretnych osób".
Apple podtrzymuje słuszność swojej decyzji
"Moderowanie było w oczywisty sposób niewystarczające do uchronienia użytkowników przed szkodliwymi i niebezpiecznymi treściami" - dodał. Jak zaznaczył, firma "podtrzymuje swoją decyzję", która była "niezależna" i "w żaden sposób nie koordynowana ani nie konsultowana z Google bądź Amazonem."
Przekazał jednak, że Apple prowadził z Parlerem "poważne rozmowy", co doprowadziło do przywrócenia aplikacji w App Store.
Serwis Parler został założony w 2018 r. przez informatyka Johna Matze, Jareda Thomsona oraz republikańską donatorkę Rebekę Mercer. Deklaruje się jako bezstronne medium społecznościowe. Szybko jednak zdobył dużą popularność wśród zwolenników byłego prezydenta USA Donalda Trumpa i prawicowych konserwatystów. Oskarżali oni już od dłuższego czasu Twittera i Facebooka o cenzurowanie ich postów. (PAP)
mst/