Ze strony rządowej w spotkaniu uczestniczyli: premier Mateusz Morawiecki, szef KPRM Michał Dworczyk, wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda.
W spotkaniu wzięli udział też przedstawiciele klubu PiS: szef klubu, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, rzeczniczka PiS Anita Czerwińska oraz posłanka Anna Kwiecień.
Z kolei Lewicę reprezentowali: wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty, europoseł Robert Biedroń, poseł Adrian Zandberg oraz członkowie prezydium klubu: Beata Maciejewska, Magdalena Biejat i Dariusz Wieczorek.
Pozostałe kluby i koła opozycyjne sceptyczne odniosły się wobec perspektywy rozmów Lewicy rządem. Największe oburzenie wyraża Koalicja Obywatelska. Z kolei ostrożne poparcie dla KPO deklaruje koło Polska 2050. Pojawia się zarzut złamania opozycyjnej solidarności. Dla rządu ewentualne poparcie Lewicy (oraz Polski 2050) może być jedyną szansą na ratyfikację decyzji ws. Funduszu Odbudowy wobec sprzeciwu Solidarnej Polski.
Przed spotkaniem z szefem rządu lider Lewicy Razem Adrian Zandberg w rozmowie z PAP mówił m.in. o rozwiązaniach, które zostaną przedstawione przez jego klub.
PAP: Czego Lewica oczekuje od spotkania z premierem?
Adrian Zandberg: Konkretów. Fundusz Odbudowy trzeba wydać rozsądnie. Jeśli uda się porozumieć, Polska będzie korzystać z Funduszu przez lata. Lewica myśli poważnie o przejęciu władzy. Mamy świadomość, że większość pieniędzy wyda już nie pan Morawiecki, tylko kolejny rząd. Uważamy, że w takich sprawach decyzje powinno się podejmować odpowiedzialnie, za zgodą wszystkich stron.
PAP: Apelowaliście w poniedziałek o spotkanie przedstawiając swoje propozycje i jeszcze w poniedziałek otrzymaliście odpowiedź. Jak odbieracie tak szybką reakcje rządu?
A.Z.: To dobrze, że premier przyjął nasze zaproszenie. Czasu nie ma już dużo. W tym tygodniu powinny się zakończyć prace nad planem, który Polska wyśle do Brukseli.
PAP: O czym będziecie mówić na spotkaniu?
A.Z.: Rząd poznał nasze oczekiwania. Będziemy rozmawiać o konkretach. Lewica uważa, że środki należy skierować na budowę tanich, energooszczędnych mieszkań na wynajem. Drogie mieszkania - to jest wielki problem młodego pokolenia. Ceny są szalone, trzydziestolatkowie gnieżdżą się z rodzicami, bo nie stać ich na to, żeby się usamodzielnić. Państwo i samorządy mogą to wspólnie zmienić. Europejskie środki to szansa, żeby to zrobić.
Więcej pieniędzy powinno trafić do szpitali powiatowych. Chorzy powinni mieć dobry dostęp do ochrony zdrowia, niezależnie od tego, gdzie mieszkają. Chcemy też uruchomić pomoc dla ludzi, którzy pracują w branżach szczególnie mocno dotkniętych przez epidemię - takich, jak gastronomia.
Wreszcie sprawa zasadnicza - pieniądze europejskie muszą być wydane uczciwie i pod społeczną kontrolą. Dlatego proponujemy powołanie komitetu monitorującego, z udziałem samorządowców i związków zawodowych. Istotna część środków powinna trafić do samorządów. Nie może być wątpliwości, na co idą unijne fundusze.
rozmawiał: Grzegorz Bruszewski (PAP)
mmi/