Pierwsze 100 dni prezydentury Bidena pod znakiem walki z pandemią

2021-04-29 07:27 aktualizacja: 2021-04-29, 13:35
Wiceprezydent USA Kamala Harris (L), Spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi (P), prezydent USA Joe Biden (C) Fot. PAP/EPA/Chip Somodevilla
Wiceprezydent USA Kamala Harris (L), Spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi (P), prezydent USA Joe Biden (C) Fot. PAP/EPA/Chip Somodevilla
Walka z pandemią Covid-19, w tym głównie program szczepień, zdominowała pierwsze sto dni prezydentury Joe Bidena. Wśród innych priorytetów nowej administracji USA jest ochrona klimatu oraz wzmacnianie wartości demokratycznych w obliczu zaciętej rywalizacji z Chinami.

Pierwsze sto dni stanowi ważną cezurę dla amerykańskich prezydentów - to czas ocen i podsumowań ich pierwszych decyzji w Białym Domu oraz budowania na tej podstawie przewidywań jak może wyglądać dalsza polityka. To w tym okresie Franklin Delano Roosevelt położył podwaliny pod Nowy Ład, program wielkich reform ekonomicznych, którego celem było przeciwdziałanie skutkom wielkiego kryzysu z lat 1929-1933.

 

Plan Ameryki na odbudowę w kryzysie pandemicznym

Ze względu na to jak mocnym wstrząsem dla amerykańskiej gospodarki była pandemia nie brak porównań do lat 30. XX wieku. W okresie kryzysu Biden opowiada się za szeroką interwencją rządu - podpisał wart 2 biliony dolarów pakiet na czas Covid-19 i proponuje kolejne, przewidujące wsparcie dla amerykańskich rodzin oraz rozbudowę infrastruktury. "Teoria skapywania (ang. trickle-down economics, której owoce wzrostu stopniowo skapują – PAP) nigdy nie działała" - przyznał w środę w Kongresie prezydent w deklaracji mającej na celu odcięcie się od polityki gospodarczej przychylnej najbogatszym. Zwracając uwagę na narastające w pandemii nierówności, wzywał do opodatkowania największych koncernów.

Do wyjścia z kryzysu konieczne jest całkowite otwarcie gospodarki, możliwe jedynie przy opanowaniu sytuacji epidemicznej. Z walki z koronawirusem Biden uczynił główny punkt swojej kampanii, a także pierwszych dni w Waszyngtonie. Objąwszy najwyższy urząd w państwie Demokrata szybko podjął działania, m.in. wprowadzając obowiązek noszenia maseczek w trakcie podróży międzystanowych czy pośrednicząc w rozmowach między firmami farmaceutycznymi.

 

 

Za rządów 78-letniego Demokraty z Delaware znacznie przyspieszył program szczepień - Biden obiecywał wpierw sto, a później dwieście milionów zastrzyków w sto dni swojej prezydentury. Obietnice te zostały spełnione. Ponad połowa dorosłych Amerykanów otrzymało już co najmniej jedną dawkę preparatu przeciwko Covid-19. W Stanach Zjednoczonych życie powoli zaczyna przypominać to sprzed epidemii, a nowe wytyczne władz głoszą, że osoby zaszczepione nie muszą zakładać maseczek na świeżym powietrzu.

Za walkę z epidemią gospodarz Białego Domu zbiera u elektoratu wysokie noty - w sondażu Politico z końca kwietnia pozytywnie ocenia go na tym polu 67 procent ankietowanych. Najgorzej postrzegana jest natomiast jego polityka imigracyjna.

Przyczynia się do tego najwyższa od 15 lat liczba migrantów na granicy USA i Meksyku, którzy - według Republikanów - przyciągani są liberalnymi deklaracjami Bidena. Problem dotyczy szczególnie nieletnich, którzy trzymani są w przepełnionych tymczasowych ośrodkach. Do sprawy oddelegowana została wiceprezydent USA Kamala Harris, która do tej pory nie dokonała przełomu i apeluje o cierpliwość. Biały Dom nadzieje wiąże ze współpracą z władzami państw Ameryki Środkowej.

W pierwsze sto dni swej prezydentury Biden podpisał 42 rozporządzenia wykonawcze. Jak wylicza portal radia NPR, Demokrata zmienił aż 62 decyzje podjęte przez swego poprzednika, Donalda Trumpa. Wśród nich jest m.in. wstrzymanie procesu wycofywania USA ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i powrót Stanów Zjednoczonych do paryskiego porozumienia klimatycznego.

Polityka klimatyczna nadzieją na porozumienie z Chinami

W "zielonej polityce" władze USA mają nadzieję na koordynację działań z Chinami, największym emitentem gazów cieplarnianych na świecie. To jedno z nielicznych pól współpracy między państwami. Biden z niepokojem patrzy na wzrost znaczenia Chin, postrzegając rywalizację Waszyngtonu z Pekinem w kontekście starcia demokracji z autorytaryzmem. Marcowy szczyt szefów dyplomacji ChRL i USA w Anchorage na Alasce nie zakończył się poprawą relacji; strony nie szczędziły sobie oskarżeń. Biały Dom deklaruje, że nie zamierza zaprzestać upominania się o prawa Ujgurów oraz wspierania wojskowego Tajwanu.

12:05

Między innymi w świetle rywalizacji z Chinami przedstawiciele nowej administracji USA regularnie powtarzają deklaracje o konieczności obrony wartości demokratycznych w świecie. W ocenie Bidena zagraża im także Rosja i jej prezydent Władimir Putin, którego amerykański przywódca nazwał "zabójcą". USA stanowczo potępiają koncentrację rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą i deklarują swoje poparcie dla władz w Kijowie.

 

Mimo to Biden nie ukrywa, że widzi pola do współpracy z Kremlem, tam gdzie jest "wspólny interes" i zaproponował Putinowi spotkanie poza granicami USA i Rosji. Wrogie działania Moskwy mają się jednak spotykać ze zdecydowaną odpowiedzią Waszyngtonu i za taką Biały Dom uznaje ogłoszony w kwietniu szeroki pakiet sankcji, m.in. za cyberataki oraz ingerowanie w proces wyboczy. Jednocześnie Departament Stanu USA nie poszerzył sankcji wobec gazociągu Nord Stream 2 o firmy europejskie, o co apelują w Kongresie i Republikanie i Demokraci.

Oficjalnie Departament Stanu "kontynuuje sprawdzanie podmiotów zaangażowanych w działalność potencjalnie podlegającą sankcjom"; nieoficjalnie w Waszyngtonie mówi się o negocjacjach z Berlinem. Sekretarz stanu USA Antony Blinken jest zwolennikiem ocieplenia po prezydenturze Trumpa relacji transatlantyckich, w tym z RFN oraz całościowo z UE.

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)

kgr/