Do pożaru doszło w położonym tuż nad brzegiem Tamizy budynku będącym częścią oddanego do użytku kilka lat temu kompleksu mieszkaniowego o nazwie New Providence Wharf w Poplar we wschodnim Londynie. W całym kompleksie mieszkaniowym jest 1535 apartamentów. Pożar najprawdopodobniej wybuchł w jednym z mieszkań na ósmym piętrze, a następnie ogień rozprzestrzenił się na 9. i 10. piętro. W jego gaszeniu uczestniczyło ponad 125 strażaków.
W południe straż pożarna poinformowała, że ogień, który wybuchł tuż przed 9.00 miejscowego czasu, o 11.30 został opanowany. Z powodu pożaru ewakuowanych zostało 38 osób dorosłych i czworo dzieci, ale część z nich już powróciła do mieszkań. Służby ratunkowe mówiły w trakcie gaszenia pożaru o tym, że udzielają pomocy medycznej pewnej liczbie osób. Później poinformowano, że dwie osoby zostały zabrane do szpitala, ale nie doznały one obrażeń zagrażających życiu. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru.
Sytuacja mogła jednak skończyć się znacznie gorzej, bo jak podały m.in. dzienniki "Daily Mail" i "Evening Standard", budynek był pokryty taką samą elewacją jak londyński wieżowiec Grenfell Tower, w którym w czerwcu 2017 r. zginęły 72 osoby. Przyczyną tak dużej liczby ofiar była właśnie elewacja, która ułatwiła rozprzestrzenianie się ognia.
Po tej tragedii rząd ogłosił utworzenie funduszu o wartości 5 miliardów funtów na pokrycie kosztów usuwanie łatwopalnych elewacji z wysokich budynków w całym kraju, ale w ten sposób sfinansowane zostanie tylko ich usuwanie z budynków o wysokości powyżej 18 metrów, natomiast właściciele niższych będą musieli zaciągać kredyty.
Jak podał "Daily Mail", w budynku, w którym w piątek wybuchł pożar, będącym własnością irlandzkiego dewelopera Ballymore, usuwanie łatwopalnej elewacji miało się zacząć w kwietniu, a zaplanowane jest do marca przyszłego roku. Nie jest jasne, dlaczego prace nie zaczęły się w zapowiedzianym terminie.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
mmi/