"To może być bardzo niekorzystne rozwiązanie praktycznie dla wszystkich" – ostrzega na łamach dziennika główny ekonomista Fundacji FOR Sławomir Dudek.
Przypomniano, że "to, jakie dokładnie efekty przyniesienie emerytura stażowa, zależy od szczegółów, a te poznamy 25 maja". "Na ten dzień, jak informuje nas Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ Solidarność, związek planuje konferencję, na której przedstawi obywatelski projekt ustawy o emeryturach stażowych. Później rozpocznie się zbieranie pod nim podpisów" - czytamy w artykule.
Zwrócono uwagę, że według wstępnych założeń "emerytura stażowa umożliwiałaby przejście w stan spoczynku po 35 latach składkowych dla kobiet i 40 dla mężczyzn". "Drugi warunek to uzbieranie takiego kapitału emerytalnego, który starczyłby na minimalne świadczenie (to 1250 zł brutto)" - wyjaśniono.
W artykule poinformowano, że według wstępnych szacunków z emerytur stażowych "mogłoby rocznie skorzystać 200 tys. osób".
"W negatywnym scenariuszu takie rozwiązanie skracałoby rzeczywisty wiek przechodzenia na emeryturę. Kobieta, która zaczęła pracę w wieku 20 lat, mogłaby to zrobić, mając 55 lat. A im szybciej rezygnujemy z aktywności zawodowej, tym mniejsza miesięczna emerytura" – ocenił Dudek, cytowany w artykule.
"Osoby schodzące z rynku pracy przestają odprowadzać składki ZUS, za to ZUS realizuje więcej wypłat. To większe koszty dla systemu emerytalnego i większe dopłaty z budżetu z innych podatków, a docelowo – konieczność ich podniesienia" - powiedział dziennikowi Antoni Kolek z Pracodawców RP.
Według organizacji biznesowych, "problem osób pracujących długie lata w ciężkich warunkach wymaga rozwiązania". "I gdyby obywatelski projekt szedł w takim kierunku, byłby to dobry krok" - czytamy w artykule.
Jak przypomniano, "pomysł +S+ poparł prezydent, za to ze strony PiS nie słychać entuzjazmu". "Z naszych informacji wynika, że takie rozwiązanie nie jest częścią Nowego Ładu, do którego prezentacji szykuje się partia rządząca. Mają być tam zachęty do kontynuowania pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego" - napisano.
"Mamy wiele wątpliwości wobec tego projektu" - powiedział "Rz" wicerzecznik koalicyjnego Porozumienia Jan Strzeżek.
Zaznaczono, że z kolei Lewica nie mówi "nie". "Od marca w Sejmie leży nasza ustawa w tej sprawie, tylko my zakładamy, że razem z emeryturami stażowymi trzeba wprowadzić emeryturę minimalną 1600 zł" – wyjaśniła posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus.
"W Krajowym Planie Odbudowy rząd PiS pisze, że duże obciążenie finansów publicznych systemem emerytalnym źle wpłynie na jakość życia Polaków" – przypomniała Izabela Leszczyna z KO. "Jednocześnie prezydent z PiS chce ten system obciążyć jeszcze bardziej" - dodała. (PAP)
mmi/