Szef PO Borys Budka zapowiedział we wtorek, że Koalicja Obywatelska złoży wnioski o odwołanie ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego oraz szefa KPRM Michała Dworczyka. Sprawa ma związek ze skierowaniem przez NIK do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez ministrów w związku z organizacją ubiegłorocznych korespondencyjnych wyborów prezydenckich. "Nie ma możliwości, by ludzie, wobec których stawiane są zarzuty popełnienia przestępstwa, działania poza swoimi uprawnieniami, naruszenie prawa, sprawowali dalej swoje funkcje" - podkreślał szef Platformy.
"Nie ma żadnych podstaw i powodów do odwołania"
Zdaniem rzeczniczki PiS "nie ma żadnych podstaw i powodów do odwołania". "Przygotowanie do wyborów odbyło się zgodnie z prawem, było w pełni legalne i było konieczne, by umożliwić przeprowadzenie wyborów i udział w nich obywateli" - powiedziała PAP.
"Premier i ministrowie spełnili swój obowiązek zapewnienia standardów demokracji. Wniosek jest bezprzedmiotowy i zostanie odrzucony przez większość sejmową" - zapewniła.
Czerwińska stwierdziła ponadto, że PO była "bardzo aktywna w budowaniu kryzysu konstytucyjnego". "Bo przecież skrajnie nieodpowiedzialne próby destabilizowania państwa to jej jedyny program. Tak jak dotychczas, tak teraz i w przyszłości nie pozwolimy na to" - podkreśliła Czerwińska.
We wtorek szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował, że w związku z wynikami kontroli dotyczącej przygotowania i organizowania wyborów na prezydenta RP wyznaczonych na 10 maja 2020 r. z wykorzystaniem głosowania korespondencyjnego, NIK "mając na uwadze wagę stwierdzonych nieprawidłowości w czasie przedmiotowej kontroli, kieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa" przez premiera, szefów MAP i MSWiA oraz szefa KPRM.
Decyzje były zgodne z prawem
W reakcji Centrum Informacyjne Rządu oświadczyło, że "wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem", o czym świadczy "wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM". Zdaniem CIR, premier i szef KPRM stali na straży konstytucji. Sasin stwierdził z kolei, że "szkoda autorytetu Najwyższej Izby Kontroli, który na naszych oczach upada".
Raport NIK dotyczy organizacji wyborów prezydenta, w których Polacy, ze względu na pandemię COVID-19, mieli głosować wyłącznie drogą korespondencyjną. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych. Ustawa weszła w życie 9 maja, wcześniej jednak wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze; ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska.
Wybory jednak nie odbyły się 10 maja. Tego dnia Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła w wydanej uchwale, że "brak było możliwości głosowania na kandydatów" i że fakt ten jest równoważny w skutkach z przewidzianym w art. 293 Kodeksu wyborczego brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca. (PAP)
autor: Rafał Białkowski
kgr/