Prof. Krasnodębski o wzroście antysemityzmu w Niemczech: przyczyną imigranci, ale jest też antysemityzm rdzennie niemiecki

2021-06-02 09:11 aktualizacja: 2021-06-02, 10:31
Europoseł Zdzisław Krasnodębski. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Europoseł Zdzisław Krasnodębski. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Pierwszą i główną przyczyną wzrostu wskaźników dot. antysemityzmu w Niemczech jest napływ imigrantów z krajów arabskich - mówi w rozmowie z PAP europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski. Ostrzega jednocześnie, że w obecnej sytuacji może znów ujawnić się także rdzenny antysemityzm niemiecki.

"Jak wiadomo trwa konflikt izraelsko-arabski i został on niejako przeniesiony do Niemiec. Zresztą nie jest to zaskakująca konstatacja: mówiło się o tym w RFN od lat, np. zwracając uwagę na problemy w edukacji. Muzułmańscy uczniowie - zarówno pochodzenia arabskiego jak też tureckiego - nie akceptowali narracji, na której jest oparta cała kultura polityczna Niemiec powojennych, czyli na potępieniu III Rzeszy i antysemityzmu. To z czym mamy do czynienia teraz, to konsekwencja otwarcia się na migrantów i w jakiś sposób klęska tego systemu edukacji" - mówi Krasnodębski, profesor socjologii, który od początku lat 90. ub. wieku wykładał na uniwersytetach w Niemczech.
 
"Do nowych form antysemityzmu dochodzi ukryty antysemityzm rdzennie niemiecki, który istnieje, choć jest stłumiony, potępiony i zepchnięty na margines. Wiedzą o tym wszyscy, którzy znają Niemcy. Ma on dosyć trwałe podstawy, choć nieujawniające się publicznie. Być może teraz również ten antysemityzm odżyje na nowo" - ostrzega naukowiec.
 
W 2020 roku niemiecka policja odnotowała najwięcej przestępstw przeciwko Żydom od początku prowadzenia statystyk. Średnio każdego dnia w Niemczech dochodzi do sześciu ataków na Żydów.
 
Po wielu propalestyńskich demonstracjach w całej RFN w ostatnich dniach codziennie dochodzi też do ataków na instytucje żydowskie.
 
Według policyjnych statystyk około 90 proc. przestępstw antysemickich jest popełnianych przez "prawicowych ekstremistów"
 
"Z punktu widzenia dzisiejszej doktryny państwowej najłatwiej jest powiedzieć, że chodzi w tym o ekstremizm prawicowy. Nie bardzo wypada nagłaśniać udział tych statystykach  migrantów, bo podważa to całą politykę migracyjna, a szerzej - stawia pod znakiem zapytania jeden z fundamentów niemieckiego myślenia o sobie, jako wzorowej liberalnej demokracji. Myślę, że te statystyki są tak intepretowane, żeby nie podważały oficjalnej wykładni tego, co się w Niemczech dzieje" - wnioskuje europoseł.
 
"Nie wiem jaka jest metodologia tego przypisywania, ale oczywiście istnieje też antysemityzm lewicowy. Funkcjonuje on pod pozorem potępiania polityki Izraela. Antysemityzm niemiecki, jeśli sięgniemy do historii, zawsze jednak łączył się z tendencjami antykapitalistycznymi. Szermował hasłami o żydowskiej plutokracji, finansjerze, wyzysku przez mechanizmy gospodarki rynkowej. Elementy te skądinąd znajdujemy w dzisiejszych ideologiach lewicowych" - zwraca uwagę Krasnodębski.
 
Przypomina, że w latach 90. oskarżano policję i inne służby niemieckie, że lekceważą zagrożenie z prawej strony.
 
"Mówiono, że są ślepe na prawe oko. Demonstracje lewicowe były np. szybko tłumione. Istniało wtedy jeszcze zagrożenie terroryzmem lewicowym, jeszcze działała Frakcja Czerwonej Armii (RAF). Dziś można powiedzieć, że służby i policja niemiecka jest ślepa na lewe oko" - puentuje profesor.
 
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

est/