Jak wynika z informacji na stronie internetowej Sejmu, 10 czerwca zbierze się sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka, by zaopiniować wnioski ws. powołania Rzecznika Praw Obywatelskich. Kandydatką PiS na RPO jest senator niezależna Lidia Staroń.
Z kolei prof. Marcin Wiącek został zgłoszony jako wspólny kandydat: Koalicji Obywatelskiej, KP-PSL, Lewicy, Polski 2050, koła Polskie Sprawy i posłów niezrzeszonych; pod wnioskiem podpisali się też posłowie Porozumienia, m.in. lider partii Jarosław Gowin, a także poseł PiS Zbigniew Girzyński.
Parlament już czterokrotnie, bezskutecznie, próbował wybrać następcę Adama Bodnara. Lewica przy pierwszych próbach wyboru nowego RPO wspólnie z KO i Polską 2050 popierała kandydaturę mec. Zuzanny Rudzińska-Bluszcz. W kolejnej próbie kandydatem Lewicy była działacz społeczny Piotr Ikonowicz.
PAP: Lewica tym razem zrezygnowała z wystawienia własnego kandydata na Rzecznika Praw Obywatelskich i postawiła na wspólnego kandydata opozycji. Jakie argumenty przekonały was do poparcia prof. Marcina Wiącka?
Krzysztof Śmiszek: Po pierwsze jest to kandydat, który daje realną szansę na to, że zostanie wybrany na RPO przez obie izby parlamentu. Po drugie mamy piąte podejście do wyboru, to jest sytuacja nienormalna, w której obywatele nie mają dostępu do konstytucyjnie gwarantowanej pomocy ze strony niezależnego urzędu (...). Mamy przykre doświadczenie z ostatnich czterech podejść do wyboru RPO i trzeba zmienić strategię.
Po trzecie, pan prof. Wiącek jest specjalistą od prawa konstytucyjnego, spełnia wymogi ustawowe, zajmuje się także prawami człowieka. Oczywiście jest to osoba, która w pewnym sensie musi skupić w sobie oczekiwania bardzo różnych środowisk, więc na pewno jest tak, że spełnia podstawowe wymagania Lewicy.
PAP: Czy to de facto znaczy, że przy poparciu przez Lewicę kandydatury prof. Wiącka górę wzięła konieczność osiągnięcia kompromisu politycznego? Na ile kandydatura prof. Wiącka wychodzi naprzeciw lewicowej wrażliwości np. w obszarze pomocy najuboższym czy pokrzywdzonym?
KŚ: To jest połączenie tych dwóch oczekiwań - po pierwsze nie znamy żadnych wypowiedzi prof. Wiącka albo jego działalności, która byłaby sprzeczna z programem Lewicy, to jest coś co przemawia za jego kandydaturą. Po drugie jest wspólnym kandydatem sporej większości, tzn. całej opozycji i częściowo głosów ze strony rządowej. Dla nas priorytetem jest to, by obywatele mieli dostęp do fachowej pomocy prawnej.
Ale oczywiście będziemy podczas komisji sejmowej pytać prof. Wiącka o różne rzeczy, które są dla Lewicy ważne i to nie jest tak, że popieramy tę kandydaturę tylko dlatego, że popiera ją cała opozycja. Uważamy, że prof. Wiącek spełnia te podstawowe oczekiwania, które stawia prawo, stawia konstytucja i ustawa.
PAP: Czy Lewica nie żałuje, że w Sejmie nie udało się uzyskać większości na przykład dla kandydatury Piotra Ikonowicza, który - jak mówiliście - w 100 proc. wychodził naprzeciw waszym postulatom i teraz trzeba było zdecydować się na kandydata, który spełnia - jak pan mówi, "podstawowe wymagania" Lewicy?
KŚ: Piotr Ikonowicz był zupełnie innym kandydatem niż prof. Wiącek. Ale zobaczyliśmy, że kandydat, który spełnia w 100 proc. oczekiwania Lewicy albo 120 proc. oczekiwań Lewicy nie został zaakceptowany, więc politycy też muszą przyjąć pewną strategię. Forsowanie tylko i wyłącznie takiego kandydata, który nie zyskuje większości sejmowej, to oczywiści można to robić w nieskończoność, natomiast dla mnie - prawnika, osoby zaangażowanej w ochronę praw człowieka, kluczową sprawą jest umożliwienie obywatelom dostępu do konstytucyjnie gwarantowanej pomocy od niezależnego organu.
Trzeba mieć na uwadze skomplikowaną sytuację polityczną, jeśli nadarza się okazja, w której Lewica może poprzeć kandydata, który spełnia jej oczekiwania w dużym stopniu, z którym można wiązać nadzieję, że takie kwestie jak ochrona praworządności, równość płci, prawa mniejszości i wiele wolności obywatelskich będą w kręgu jego zainteresowań i gwarancji RPO, to jesteśmy gotowi zagłosować za taką kandydaturą.
PAP: Jednak Lewica do końca rozważała wystawienie własnej kandydatury m.in. Stanisława Trociuka, czyli zastępcy RPO od 2002 r.
KŚ: Tak, prof. Trociuka łącznie z Koalicją Obywatelską i kołem Szymona Hołowni, ale także kandydatury pani mecenas Karoliny Kędziory i pana mecenasa Bartłomieja Ciążyńskiego. Natomiast arytmetyka sejmowa była taka, że trzeba było podjąć decyzję strategiczną i tą decyzja strategiczną, za którą się opowiedzieliśmy, była kandydatura prof. Wiącka. (PAP)
Autor: Karol Kostrzewa
mmi/