"Zamiast walczyć z jednym z naszych najbliższych sojuszników, w końcu łączymy siły przeciwko wspólnemu zagrożeniu" - powiedziała Tai, dodając, że obie strony porozumiały się ws. pięcioletniej umowy zawieszającej cła. Mogą one jednak być przywrócone, jeśli amerykańskie firmy nie będą w stanie "uczciwie konkurować" z firmami z Europy.
Spór między USA i UE w sprawie subsydiów dla Airbusa i Boeinga trwa od 17 lat. Obie strony wygrały sprawy przed Światową Organizacją Handlu (WTO) w sprawie ceł nałożonych w związku z subsydiami.
Arbitrzy WTO w marcu 2019 roku prawomocnie orzekli, że mimo zakwestionowania państwowej pomocy dla Boeinga amerykański koncern korzystał z niej jeszcze przez lata. Dalsze postępowanie dotyczyło już tylko rozmiarów sankcji. Za nielegalną pomoc uznano m.in. dotacje na badania i rozwój od rządowej agencji kosmicznej NASA oraz ulgi podatkowe. Wspierano w ten sposób również projektowanie i produkcję samolotu pasażerskiego Boeing 787 Dreamliner.
UE dopuszczała możliwość rezygnacji z udostępnionych jej sankcji, jeśli USA zniosłyby własne karne cła, jakimi obciążyły importowane towary unijne w odpowiedzi na niedozwoloną publiczną pomoc dla będącego rywalem Boeinga koncernu Airbus.
W październiku 2019 roku arbitrzy zezwolili Stanom Zjednoczonym na nałożenie karnych ceł, gdyż do tego czasu dotowanie europejskiego Airbusa nadal trwało. Wynosząca 7,5 mld dolarów rocznie wartość towarów objętych tymi cłami była najwyższa od momentu utworzenia WTO w 1995 roku. Stosowane były one głównie przeciwko czterem wspierającym finansowo Airbusa państwom - Francji, Niemcom, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii.
UE uzgodniła w związku z tym w listopadzie 2020 r., że nałoży na sprowadzane z USA towary i usługi o wartości do 4 mld dolarów karne cła w związku z niedozwoloną państwową pomocą dla Boeinga.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
lozo/