USA i Rosja mają przywrócić swoich ambasadorów w Moskwie i Waszyngtonie (wezwanych do swoich krajów wcześniej w tym roku), co "ma zmniejszyć napięcia między krajami" – zauważa w czwartkowym wydaniu największy fiński dziennik "Helsingin Sanomat", podkreślając słowa Putina.
"HS" porównuje również szczyt "Genewa 2021" do "Helsinek 2018", tj. do spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Szczyt w stolicy Finlandii, zorganizowany - podobnie jak w Genewie - z rozmachem z punktu widzenia mediów i bezpieczeństwa, przeszedł jednak do historii jako "polityczne upokorzenie USA".
To m.in. dlatego, mimo oferty organizacji kolejnego spotkania przez władze fińskie, mocarstwa wybrały Szwajcarię. Wspólna konferencja Trump-Putin była medialna, a w Genewie każdy z prezydentów wyszedł do dziennikarzy osobno – dzięki temu szwajcarski szczyt przebiegł przynajmniej zgodnie z "harmonogramem, a nawet szybciej". – akcentuje helsińska gazeta.
"To było celowe i rozsądne" – skomentował szef fińskiego Instytutu Polityki Zagranicznej Mika Aaltola w wieczornym programie telewizji Yle. Dzięki temu nie zrodziło się poczucie "wygranego i przegranego" – dodała Hanna Smith badaczka z Europejskiego Centrum Doskonalenia Ds. Przeciwdziałania Zagrożeniom Hybrydowym w Helsinkach.
Cyberbezpieczeństwo było też jednym z tematów poruszonych przez przywódców. Biden powiedział, że stosunki między dwoma krajami muszą być "przewidywalne" i podkreślił, że cyberataki będą mieć swoje "konsekwencje". Jednak z wypowiedzi Putina – pisze "HS" – dowiedzieliśmy się, że to "Rosja jest ofiarą" działań cybernetycznych, także ze strony amerykańskiej.
Spotkanie – podsumowuje helsiński dziennik – nie było rezultatem znaczących wysiłków dyplomatycznych, ale możliwym początkiem znalezienia "najmniejszego wspólnego mianownika". Zapowiedzi utworzenia amerykańsko-rosyjskiej grupy roboczej ds. cyberbezpieczeństwa fiński szef MSZ Pekka Haavisto uznał w rozmowie z "HS" za jeden z sukcesów genewskiego szczytu.
Z Helsinek Przemysław Molik (PAP)