Sąd uniewinnił organizatorów obozu w Suszku, gdzie zginęły dwie harcerki

2021-06-23 16:49 aktualizacja: 2021-06-23, 21:12
Uczestnicy rozprawy w Sądzie Rejonowym w Łodzi. Fot. PAP/Roman Zawistowski
Uczestnicy rozprawy w Sądzie Rejonowym w Łodzi. Fot. PAP/Roman Zawistowski
Sąd Rejonowy w Łodzi uniewinnił dwóch organizatorów obozu harcerskiego w Suszku na Pomorzu, gdzie w 2017 r. podczas burzy zginęły dwie harcerki. Było wielu rannych. "Nie do wyobrażenia jest, jak trudno było w tych warunkach przeżyć" - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Starczewska.

Proces rozpoczął się dokładnie roku temu. Dotyczył tragedii, która wydarzyła się w nocy z 11 na 12 sierpnia 2017 r., kiedy nad Pomorzem przeszły gwałtowne burze z silnymi porywami wiatru. Zniszczony został wówczas zorganizowany w Suszku w powiecie chojnickim (Pomorskie) obóz harcerski. Zginęły dwie harcerki w wieku 13 i 14 lat, 38 uczestników obozu trafiło z różnymi obrażeniami do szpitali. Większość poszkodowanych pochodziła z Łodzi.

Zarzuty wobec organizatorów obozu

Akt oskarżenia dotyczył m.in. 28-letniego Mateusza I., który pełnił funkcję komendanta obozu harcerskiego oraz jego zastępcy 51-letniego Włodzimierza D. Oskarżono ich o umyślne narażenie uczestników obozu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz doprowadzenie do nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch harcerek i nieumyślnego spowodowania różnego rodzaju obrażeń ciała u kolejnych harcerzy.

Prokuratura zarzuciła im m.in. niewłaściwą organizację obozu harcerskiego i źle przeprowadzoną akcję ewakuacyjną podczas nawałnicy. Dowódcy obozu mieli m.in. nie wyznaczyć drogi ewakuacyjnej, nie wskazać stałego i bezpiecznego miejsca zbiórki podczas ewakuacji oraz zignorować ostrzeżenia synoptyczne o zagrożeniu burzami z gradem i porywach wiatru do 115 km/h.

Dowodzący obozem nie przyznali się przed sądem do zarzucanych im czynów. Przekonywali, że nie otrzymali od służb żadnej informacji o nadchodzącej nawałnicy i zrobili wszystko, aby w tych warunkach możliwie najlepiej zadbać o uczestników obozu.

Nie wszyscy uczestnicy obozu zdążyli się ewakuować, ponieważ ścieżki do młodego lasu zostały zawalone drzewami. Łamiące się drzewa wyrządziły u harcerzy i kadry obozu wiele obrażeń, a dwie nastolatki przygniecione przez konary zginęły mimo prób reanimacji. Zaalarmowane służby ze względu na ogrom zniszczeń dotarły do poszkodowanych dopiero po siedmiu godzinach.

W środę Sąd Rejonowy w Łodzi uniewinnił dwóch organizatorów obozu w Suszku 28-letniego komendanta obozu Mateusza I. oraz jego zastępcę 51-letniego Włodzimierza D.

Wyrok uniewinnienia dla obydwu mężczyzn

Za winnego uznano trzeciego z oskarżonych Andrzeja N. urzędnika starostwa, który - zdaniem śledczych - nie dopełnił obowiązków służbowych. Jako urzędnik starostwa miał nie przekazać alertu pogodowego o nadchodzącej nawałnicy na niższy szczebel zarządzania kryzysowego. Andrzej N. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Został skazany, ale sąd warunkowo umorzył postępowanie. Andrzej N. ma wpłacić tysiąc złotych grzywny na cele charytatywne.

Sędzia Anna Starczewska, która ogłosiła wyrok, w jego uzasadnieniu przypomniała słowa jednej z uczestniczek obozu, że nawałnica sprzed 4 lat "+to był Armagedon+, a gdy harcerka spojrzała w niebo nie widziała drzew, a przecież była w lesie" - powiedziała sędzia Starczewska. "Myśli uczestników obozu były takie, że nikt nie przeżyje" - dodała.

"Pewnie dlatego, że to byli harcerze, byli uczeni, a obóz był wynikiem pewnej pracy między innymi komendanta i jego zastępcy, ta tragedia była ograniczona. Nie do wyobrażenia jest, jak trudno było w tych warunkach przeżyć" - argumentowała i przypomniała, że już na sali sądowej wysłuchano wielu świadectw bohaterstwa młodych ludzi, którzy podczas tej tragicznej nocy pomagali innym.

"Sprawa ta pozostanie w pamięci nas wszystkich, ale w pamięci oskarżonych w sposób szczególny. Nigdy nie pozbędą się tego myślenia, czy zrobili wszystko? To jest coś, z czym będą musieli żyć" - podkreśliła sędzia Starczewska.

"To jest jedyny sprawiedliwy wyrok, który mógł zapaść" - powiedział po ogłoszeniu wyroku jeden z obrońców oskarżonych radca prawny Aleksander Skrzypiński. "To jest straszna tragedia. Jestem ojcem, tak samo zrobiłbym, jak rodzice tych dwóch dziewczynek, które zginęły. Też starałbym się wszystko wyjaśnić" - podkreślił.

Wyrok nie jest prawomocny. Będzie się od niego odwoływała słupska prokuratura - podano w środę po południu.

4 lata temu na obozie w Suszku przebywało 130 harcerzy z łódzkiego okręgu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.(PAP)

Autor: Hubert Bekrycht

kgr/