Podczas czwartkowej burzy w Tatrach zostało poszkodowanych ponad 140 turystów przebywających w okolicach Giewontu i Czerwonych Wierchów. W wyniku gwałtownych wyładowań atmosferycznych zmarły cztery osoby, w tym dwoje dzieci. Po słowackiej stronie gór od uderzenia pioruna zmarł czeski turysta.
Dr inż. Marek Kubicki z Obserwatorium Geofizycznego im. Stanisława Kalinowskiego Instytutu Geofizyki PAN mówi w rozmowie z PAP, że burza jest zjawiskiem meteorologicznym. Można przewidzieć jej powstanie, śledzić jej rozwój za pomocą obserwacji wizualnych i aparatury pomiarowej np. radarów meteorologicznych. "Nie jest jednak możliwe ustalenie miejsca potencjalnego uderzenia - wyładowania atmosferycznego w powierzchnię ziemi" - podkreśla.
Podczas burzy może dochodzić do tworzenia się różnic w ładunkach elektrycznych pomiędzy chmurami lub pomiędzy chmurami a ziemią. Kiedy takie różnice staną się zbyt wielkie - w powietrzu tworzy się kanał, przez który gwałtownie przepływają ładunki. Piorun to impuls elektryczny, który rozgrzewa powietrze do bardzo wysokich temperatur - rzędu 30 tys. stopni Celsjusza, a więc ok. 5 razy wyższych niż na powierzchni Słońca. Powietrze tam, gdzie przechodzi wyładowanie - rozpręża się, a gdy napięcie i temperatura spadają - powietrze wraca "na swoje miejsce", co daje odgłos grzmotu.
Kubicki podkreśla, że nie zawsze i nie z każdej wypiętrzonej chmury Cumulus powstają wyładowania. Ich "zapalenie" jest mechanizmem bardzo złożonym i niezmiernie trudnym do przewidzenia, dlatego w prognozach dotyczących burz podaje się tylko prawdopodobieństwo ich wystąpienia. Ekspert zaznacza, że nadal nie da się stwierdzić, jak silna będzie burza i jak licznych wyładowań można się spodziewać. "To nadal zjawisko dość nieprzewidywalne" - zaznacza.
"Wyładowania atmosferyczne powstają niejednokrotnie bardzo wysoko, w wierzchołku chmury. Możliwa jest sytuacja, w której stykają się one z ziemią nawet do kilku kilometrów w bok od chmury, gdy chmury nawet nie widać" - zauważa naukowiec. Dlatego możliwa jest sytuacja, gdy do wyładowania dochodzi w miejscu, które jest słoneczne i pozbawione zachmurzenia.
Z badań prowadzonych w Instytucie Geofizyki PAN w rejonie Warszawy (z obserwatorium IGF PAN w Świdrze pod Otwockiem) wynika, że w ostatnich latach zmienił się rodzaj występujących wyładowań atmosferycznych – znacznie częściej pojawiają się wyładowania wielokrotne, hybrydowe. "Są silniejsze, ale rzadsze. Zawarte w nich natężenie prądu osiąga bardzo duże wartości" - podkreśla naukowiec. W jego ocenie taka zmiana może mieć związek z globalnymi zmianami klimatycznymi. Dodaje jednak, że roczna liczba burz od momentu prowadzenia obserwacji w Świdrze w 1960 r. niewiele się zmienia.
"Natura wyładowań atmosferycznych podobnie jak trzęsień ziemi powoduje, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć tych zjawisk, dlatego też kluczowe jest większe i bardziej szczegółowe edukowanie społeczeństwa w zakresie zachowania się w czasie burzy" - uważa dr Kubicki.
Szacunki sprzed kilku lat pokazują, że na świecie od uderzeń pioruna ginie rocznie ok. 6 tys. osób. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa na swojej stronie apeluje, by w czasie burzy przebywać wewnątrz budynku. Jeśli ktoś znajdzie się na zewnątrz, musi pamiętać, że piorun często uderza w najwyżej położony punkt na danym terenie. Z tego też między innymi względu nie należy przeczekiwać burzy pod drzewem (mimo że to osłona przed deszczem). Nie należy też przebywać na otwartej przestrzeni (np. na polu). Jeśli burza kogoś tam zastanie, powinien znaleźć niżej położone miejsce i kucnąć ze złączonymi i podciągniętymi pod siebie nogami (nie należy siadać ani kłaść się). Osoby idące grupą powinny się rozdzielić, by - w najgorszej sytuacji - piorun nie uderzył w całą grupę.
PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski