Dziennik podał, że jakości wody najbardziej szkodzą już nie przemysł i sektor komunalny, ale rolnictwo i turystyka. "Źle dawkowane nawozy zanieczyszczają wody związkami azotu i fosforu, przyczyniają się też do użyźnienia śródlądowych wód powierzchniowych i podziemnych, a dalej jezior i morza" - czytamy. Dodano, że swoje dokłada turystyka: opróżnianie do wody zbiorników na ścieki w jachtach, ścieki z biwaków i domków letniskowych. Nieszczelne jest 90 proc. z 2,1 mln przydomowych szamb.
Gazeta poinformowała, że raport „Zasoby wodne w Polsce – ochrona i wykorzystanie” na zlecenie Fundacji Przyjazny Kraj przygotowała firma analityczna Alternator, zajmująca się energetyką oraz ochroną środowiska. Jak czytamy w "Rz", autorzy raportu, dr Jan Rączka i Krzysztof Skąpski (Alternator) oraz dr Tomasz Tyc (Politechnika Warszawska), oceniają, że nasz kraj nie cierpi na niedobory wody. Jeśli takie występują, to mają charakter okresowy, lokalny i wynikają z dużej zmienności pogody. "W związku z postępującymi zmianami klimatu problem ten będzie narastał" – napisała "Rz" powołując się na raport.
"Okazuje się, że to już nie miasta, czyli sektor komunalny, i nie przemysł są dziś najbardziej uciążliwe" - wskazano. "Ich oddziaływanie na jakość wody zmniejsza się systematycznie od 1989 r. Jest to wynik ogromnych inwestycji w infrastrukturę ochrony środowiska oraz coraz ostrzejszych norm prawnych, które mogą być skutecznie egzekwowane w przypadku dużych, punktowych źródeł zanieczyszczeń" – czytamy w raporcie. Dodano, że w 2019 r. z oczyszczalni ścieków korzystało 95 proc. mieszkańców miast i 44 proc. mieszkańców wsi. "Problemem są jednak przydomowe bezodpływowe szamba. Ich liczba oceniana jest na 2,1 mln, szacuje się przy tym, że ok. 90 proc. z nich jest nieszczelnych. Nowe zagrożenia związane są ze zmianą stylu życia" - pisze gazeta. (PAP)
liv/