"Petrov’s Flu" ("Grypa Piotra") to adaptacja powieści Aleksieja Salnikowa. Opowiada surrealistyczną historię rodziny, która usiłuje przetrwać w chaosie wywołanym przez epidemię grypy. Główny bohater Petrov (grany przez Semyona Serzina) jest młodym mężczyzną, który pracuje jako mechanik, a po godzinach dorabia jako rysownik. Spotykamy go po raz pierwszy w sylwestra, gdy jedzie autobusem pełnym zakatarzonych, kaszlących pasażerów. Mężczyzna, sam także zmagający się z coraz wyższą gorączką, przemierza miasto i wspomina różne wydarzenia z przeszłości. Poznajemy także jego żonę, bibliotekarkę prowadzącą poetycką grupę dyskusyjną (w tej roli Chulpan Khamatova), z którą Petrov ma kilkuletniego syna (Vlad Semiletkov). Kobieta jest obdarzona wyjątkową mocą, dzięki której potrafi krwawo rozprawiać się z agresywnymi mężczyznami.
PAP: W "Petrov’s Flu" sięgasz do powieści Aleksieja Salnikowa. Jej struktura jest bardzo rozbudowana, ukazuje różne okresy życia bohatera – przeszłość, chwilę obecną, przyszłość – ale też to, co dzieje się w jego wyobraźni. Jaki był twój pomysł na przeniesienie tego wszystkiego na wielki ekran?
Kiriłł Sieriebriennikow: To prawda, książka ma wiele wątków i również z tego powodu struktura filmu jest złożona. Prawdę mówiąc, podoba mi się to, że ta powieść nie pokazuje prostych opozycji typu czerń i biel, dobro i zło, bóg i diabeł, ale dowodzi, że te sprzeczne pierwiastki współistnieją we wszechświecie. Tworzenie adaptacji było trudnym, aczkolwiek ekscytującym, a momentami zabawnym, doświadczeniem. Uważam jednak, że książka jest znacznie bardziej skomplikowana niż film. Próbowałem wyjaśnić, uprościć kilka rzeczy.
"Chaos" w tym filmie jest w pewnym stopniu zaplanowany, stanowi rodzaj jego struktury. Pewnie mówię tak po części dlatego, że sam nie jestem uporządkowanym człowiekiem, ale naprawdę tak jest. Nie da się zrobić filmu, nie rozumiejąc historii. Sądzę więc, że struktura "Petrov's Flu" jest złożona z wielu warstw bohatera, który ma wyjątkową relację ze swoją rodziną, w dodatku - z powodu grypy i wysokiej gorączki - bardzo specyficznie postrzega świat. Jego artystyczna wyobraźnia okazuje się bardzo pomocna w przezwyciężeniu paranoidalnej, surrealistycznej rzeczywistości, w jakiej przyszło mu żyć. Tak jak jego syna ocala od śmierci lekarstwo na grypę, tak wyobraźnia pomaga Petrovovi otworzyć właściwe drzwi i znaleźć się np. w przeszłości.
PAP: Prace nad "Petrov’s Flu" toczyły się równolegle z procesem, w którym zostałeś oskarżony o malwersacje. Na ile to, co cię dotknęło, skomplikowało realizację filmu?
K.S.: Było trudno, ale nie cierpię, kiedy artyści opowiadają w wywiadach: "och, mieliśmy bardzo wiele problemów, bla bla bla". Mój ojciec jest chirurgiem, który przeprowadzał skomplikowane, wielogodzinne operacje. To jest prawdziwe wyzwanie. Mnie realizacja tego filmu umożliwiła życie równoległe. Skoncentrowałem się na tym, jak chciałbym konstruować poszczególne ujęcia i nie myślałem o wszystkim tym, co działo się poza planem. W filmie pracuję podobnie, jak w teatrze. Stawiam na bardzo precyzyjne przygotowania. Długo piszę scenariusz, szukam odpowiednich współpracowników, planuję kostiumy. Dzięki temu okres zdjęciowy jest dość krótki i nie muszę spędzać w montażowni zbyt wiele czasu.
PAP: Podobnie jak w swoim poprzednim filmie "Lato", w "Petrov’s Flu" sięgasz do przeszłości, ukazując Rosję z lat 70., 80.i 90. Dlaczego lubisz wracać w swoich filmach do tego, co było?
K.S.: Nie jestem osobą, która patrzy w przeszłość, ale to tak na marginesie. Mój pierwszy film prezentowany w Cannes opowiadał w dużej mierze o współczesnej sytuacji Rosji. Zawsze robię filmy o teraźniejszości, o tym, co dzieje się z nami dzisiaj. Postacie lub historie mogą być w jakiś sposób związane z przeszłością, ale przecież muzycy czy chuligani z klubu rockowego z "Lata" marzą o wolności i odnajdują je w muzyce. Tutaj, w "Petrov’s Flu", bohater również szuka wolności i odnajduje ją w swojej artystycznej wyobraźni, w równoległej rzeczywistości. Także myślałem przede wszystkim o współczesności, nie o przeszłości.
PAP: Ten film jest więc dla ciebie metaforą dzisiejszej Rosji?
K.S.: Nie chciałbym dokonywać autointerpretacji. Jeśli wiesz dużo o sytuacji w Rosji i tak uważasz, to masz do tego prawo. Dla mnie jest to przede wszystkim opowieść o miłości, rodzinie, człowieku, który skrywa się w wyobraźni i próbuje znaleźć łącznik między przeszłością a przyszłością. Także jest to opowieść metafizyczna, surrealistyczna, a nie polityczna czy społeczna. Ten drugi wymiar mnie nie interesował.
PAP: Wiem, że wciąż nie możesz opuszczać Rosji, dlatego nie przyjechałeś do Cannes i rozmawiamy na Zoomie. Jak wygląda twoja codzienność po zwolnieniu z aresztu domowego?
K.S.: Obecnie pracuję nad kolejnym filmem. To będzie opowieść o kobiecie zakochanej do szaleństwa w muzyku, o obsesji na punkcie miłości. Akcja będzie rozgrywać się w XIX wieku. Tak jak poprzednie moje filmy, ten również będzie niezależny i niefinansowany ze środków Ministerstwa Kultury. W dniu inauguracji festiwalu w Cannes mieliśmy akurat w Moskwie dzień zdjęciowy. Koledzy z zespołu rozłożyli czerwony dywan i spacerowaliśmy po nim, oglądając transmisję uroczystości. Było zabawnie. Najważniejsze, że mogę pracować. A dzięki technologii jestem obecny tam, gdzie nie mogę pojawić się osobiście. Kiedy byłem objęty aresztem domowym, wyłącznie dzięki wirtualnym formom komunikacji udawało mi się zarządzać wystawianiem kilku oper za granicą. Wcześniej to byłoby niemożliwe. Dlatego zawsze jestem wdzięczny XXI wiekowi, że odsłonił przed nami nowe możliwości.
PAP: "Petrov's Flu" to twój drugi obraz prezentowany w canneńskim konkursie głównym. W 2018 r., gdy o Złotą Palmę walczyło "Lato" także nie mogłeś uczestniczyć w projekcji i twoje krzesło było puste. Sądzisz, że przy okazji kolejnego filmu będzie już inaczej?
K.S.: Wolę nie zastanawiać się nad tym, co będzie, a zamiast tego żyć codziennością i starać się robić swoje. Kiedy pracowałem nad „Petrov’s Flu" nie miałem pojęcia, że film trafi na do Cannes i że zostaniemy zaproszeni na czerwony dywan. Nie jestem osobą, która rozważa te wszystkie polityczne kwestie. Czuję ogromne wsparcie ze strony festiwalu, francuskiej inteligencji, moich kolegów filmowców i myślących ludzi z całej Europy. To jest dla mnie znacznie cenniejsze niż wszystkie czerwone dywany i nagrody tego świata. Chciałbym, żeby statuetki w Cannes powędrowały do Paula Verhoevena (w konkursie pokazuje film "Benedetta" - PAP), który jest świetnym reżyserem, wspaniałym artystą. To on pokazał mi, że kino jest magicznym narzędziem, daje możliwość wyrażenia tego, co czujesz. I że jednocześnie może mieć ducha szaleństwa i rock and rolla.
Polskim dystrybutorem "Petrov’s Flu" jest Gutek Film.
Kiriłł Sieriebriennikow (ur. 1969 r.) jest jednym z najważniejszych rosyjskich reżyserów filmowych i teatralnych. W 2012 r. objął dyrekcję artystyczną Moskiewskiego Teatru Dramatycznego im. Mikołaja Gogola, który zmienił wówczas nazwę na Centrum Gogola (ros. Gogol Centr) i stał się ważnym ośrodkiem życia artystycznego Moskwy. Realizowane tam śmiałe interpretacje utworów klasycznych i baletów awangardowych stały się zmorą dla rosyjskich działaczy religijnych i Ministerstwa Kultury, które w 2017 r. uznało adaptacje rosyjskich klasyków w Centrum Gogola za "niewłaściwe". Sieriebriennikow został zatrzymany pod zarzutem zdefraudowania środków publicznych i umieszczony w areszcie domowym. Apel o jego uwolnienie wystosowała Europejska Akademia Filmowa, a także inni twórcy i organizacje artystyczne w Rosji i za granicą, które wskazywały, że proces ma podłoże polityczne. W 2019 r. reżyser został zwolniony z aresztu domowego, a rok później – skazany przez moskiewski sąd na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Obecnie ma zakaz opuszczania kraju.
Sieriebriennikow zrealizował szereg nagradzanych filmów - "Grając ofiarę" (2006), "Dzień w Juriewie" (2008), "Uczeń" (2016). Zadebiutował w kinie w 2004 r. opartym na opowiadaniu Antoniego Czechowa "Sala nr 6" filmem "Doktor Ragin", za który rok później otrzymał nagrodę "East of West" na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach. Zrealizował też jedną z części cyklu "Krótkie spięcie" (2009) i nominowany do Złotego Lwa na festiwalu filmowym w Wenecji dramat psychologiczny "Zdrada" (2012).
Rozmawiała Daria Porycka (PAP)
io/