Premier był pytany na piątkowej konferencji prasowej w Nowym Mieście, dlaczego do służbowej korespondencji używał prywatnej skrzynki mailowej.
"W żadnym przypadku z prywatnej skrzynki mailowej nie wyszła korespondencja o charakterze niejawnym. Przypomnę tę strukturę dokumentów niejawnych, czyli ani dokument zastrzeżony, ani poufny, ani tajny ani ściśle tajny" - oświadczył premier pytany o tę sprawę przez dziennikarzy w Dobrym Mieście (woj. warmińsko-mazurskie). Po drugie - mówił szef rządu - "wszyscy funkcjonują w dwóch, trzech wymiarach".
"Mamy życie prywatne, mamy życie zawodowe - w moim przypadku ono dzieli się na dwie części. Jestem politykiem PiS, więc mam obowiązki związane z życiem mojego obozu politycznego, a także jestem Prezesem Rady Ministrów, a więc to ściśle urzędowe moje obowiązki. I w związku z tym staramy się to rozgraniczać w najbardziej pożądany sposób. Natomiast jest rzeczą oczywistą, że we wszystkich krajach, nie tylko u nas, używane są te najbardziej powszechne komunikatory, adresy mailowe do prowadzenia korespondencji" - powiedział premier. "Te odpowiednie reguły są utrzymane" - zapewnił.
"Chciałbym podkreślić jeszcze dwie rzeczy: z ostatniego ataku hakerskiego należy wyciągnąć wniosek - akurat moje skrzynka nie została zhakowana, jednak skrzynki moich bardzo wielu współpracowników, a także członków opozycji parlamentarnej zostały niestety zhakowane" - mówił premier.
Premier: zabezpieczenia były niewystarczające
"To oznacza, że zabezpieczenia były niewystarczające. To z kolei oznacza, że potrzebne jest przeszkolenie, nadzór i monitoring właściwych zabezpieczeń, podwójnych kluczy, kluczy kryptograficznych, żeby jak najrzadziej (...) dochodziło do tego typu defraudowania, kompromitowania jak mówią specjaliści z tej branży, kont mailowych, czy kont twitterowych, czy kont w mediach społecznościowych. I tę kwestię także należy uwzględnić, jak również przegląd wszystkich możliwych komunikatorów też jest tutaj jak najbardziej właściwych" - dodał szef rządu.
Premier zwrócił się też do tych, którzy - jak mówił - "dostrzegają źdźbło w oku kogoś, a nie dostrzegają belki w oku kogoś innego". Powiedział, że w 2012 r. domena ówczesnego premiera rządu została przejęta przez hakerów. Podkreślił, że rząd wyciąga jednak wnioski "przede wszystkim z tego, co wydarzyło się ostatnio" i "dokonuje pracy polegającej na dodatkowych zabezpieczeniach, aby do takich problemów dochodziło jak najrzadziej".
Sprawa cyberataków na Polskę zaistniała publicznie na początku czerwca. Wówczas szef KPRM Michał Dworczyk oświadczył, że w związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na jego skrzynkę email i skrzynkę jego żony, a także na ich konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe. Podkreślił jednocześnie, że "w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny". Cyberataki były tematem m.in. niejawnej części obrad Sejmu, podczas której przedstawiono informację rządu w tej sprawie. (PAP)
autorki: Wiktoria Nicałek, Agnieszka Libudzka
liv/