Branża drzewna alarmuje. Konieczny zakaz eksportu drewna, inaczej wiele firm upadnie

2021-07-22 07:47 aktualizacja: 2021-07-22, 09:49
Las liściasty w Hermanowej. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Las liściasty w Hermanowej. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Polskie firmy z branży drzewnej nie wytrzymają finansowo rywalizacji o ograniczone zasoby polskiego surowca z międzynarodowymi pośrednikami, dlatego potrzebny jest zakaz eksportu drewna nieprzetworzonego - uważa Rafał Szefler, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.

Jak powiedział PAP Szefler, gwałtowny wzrost cen drewna, który dotyczy nie tylko Polski, ale całego świata, dotyka wszystkie firmy działające w branży: zarówno zakłady meblarskie, producentów płyt i przede wszystkim tartaków. Szefler podkreślił, że polscy producenci korzystają przede wszystkim z drewna polskiego, dostarczanego przez Lasy Państwowe, a import jest niewielki, podobnie jak zakupy drewna z lasów prywatnych.

Wzrost cen drewna o 200 czy 300 procent

"Trudna sytuacja zaczęła się tak naprawdę w maju, czyli na aukcjach systemowych. Spodziewaliśmy się wzrostu cen, ale nikt nie przypuszczał, że w skrajnych przypadkach te ceny wzrosną o 200 czy 300 procent. Nie spodziewaliśmy się też tak dużej aktywności międzynarodowych pośredników w handlu drewnem i zagranicznych korporacji drzewnych, które w Polsce nie mają swoich zakładów, a kupują drewno do produkcji wyrobów gotowych dla zakładów umieszczonych w Europie czy na eksport do USA, gdzie ceny gwałtownie poszły w górę" - opisywał.

Według Szeflera, firmy te są w stanie kupić każdą ilość surowca i mają ogromne zasoby finansowe. Jak wskazał, cena za metr sześcienny drewna iglastego wynosi między 500 a 700 zł zależnie od regionu kraju, a najwyższe ceny są w pasie północnym, czyli w pobliżu portów, skąd eksportuje się polskie drewno. "Żadna polska firma nie wytrzyma takiego poziomu cen w dłuższej perspektywie, bo wyrób gotowy musi pokryć koszty jego wytworzenia. Klient tego nie zapłaci" - powiedział. Zauważył, że ten wzrost cen uderza także np. w budownictwo, bo chociażby więźba dachowa kosztuje dwa razy więcej niż jeszcze pół roku temu.

Z Polski wyjeżdża około 10 procent drewna okrągłego, czyli 4 mln metrów sześciennych drewna – to oficjalnie

"Choć sytuacja w USA trochę się uspokoiła i ceny zaczynają wracać do normy, to nie wiemy, co będzie za pół roku, gdy skończą się kontrakty, które były zawierane na przełomie wiosny i lata. Ceny znów mogą poszybować. Do tego dochodzi rosnący popyt z Chin, gdzie zniszczono już prawie wszystkie lasy, zostało kilkanaście procent powierzchni. Firmy z tego kraju kupują dziś gdzie się da i za ile się da" - ocenił.

"W rozmowach z naszymi członkami widać strach, że jeżeli to tąpnie, to będzie bolało i to bardzo: zaczną bankrutować zakłady. Dlatego wszystkie organizacje branżowe postulują wprowadzenie zakazu eksportu drewna okrągłego, czyli nieprzetworzonego. I my nie mówimy o tej sprawie od miesiąca, gdy ceny wystrzeliły w górę. Od co najmniej roku składamy do rządu postulaty o ograniczenie roli pośredników w handlu drewnem i zajęcie się problemem eksportu drewna z Polski" - podkreślił Szefler.

Jak dodał, takie zakazy funkcjonują w krajach członkowskich UE, np. w Rumunii i w Chorwacji. "W Chorwacji ten zakaz jest bardzo restrykcyjny, bo nie wolno kupić drewna okrągłego, czyli ściętego prosto z lasu i go wywieźć. Można drewno kupić, ale zasady są tak skonstruowane, że trzeba je przerobić w zakładach na miejscu i dopiero wówczas wywieźć. Chorwaci chronią swoje zakłady drzewne po to, żeby miały pracę. Podobne zasady obowiązują także w krajach poza UE, np. Białorusi, Ukrainie, a za chwilę również Rosja wprowadzi całkowite embargo na drewno okrągłe i zamierza także wprowadzić kontyngenty na wyroby gotowe" - poinformował dyrektor PIGPD.

Traci cała gospodarka, nie tylko branża drzewna

Przedstawiciel Izby podkreślił też, że na utrzymywaniu obecnej sytuacji traci nie tylko branża drzewna, ale cała gospodarka, i to na wiele sposobów.

"Przez obecne praktyki polskie firmy nie mogą pozyskać surowca lub pozyskują go po znacznie wyższych cenach, co uderza w rentowność firm i stawia je na skraju bankructwa. Ale na tym nie koniec" - podkreślił.

Wyjaśnił, że na przykład jeden z międzynarodowych pośredników ma swoje zakłady w Europie. Kupuje drewno w Polsce, wywozi je, przerabia w swoich tartakach i to drewno wraca do Polski jako wyrób gotowy. "W efekcie my nie mamy pracy – mają ją zagraniczni pracownicy - a Polacy płacą za import produktu wytworzonego z polskiego drewna. Trzeba dodać, że drewno wyjeżdża na stawce VAT zero, więc budżet nic nie ma z tego tytułu. Ja nie rozumiem powodu utrzymywania tego stanu rzeczy" - powiedział.

Zdaniem Szeflera, sytuacja branży drzewnej, jeśli chodzi o dostęp do surowca, będzie w kolejnych latach coraz trudniejsza ze względu na przygotowywaną obecnie unijną strategię leśną. "Strategia zakłada, że to lasy państwowe w danym kraju będą musiały wziąć na siebie gros zobowiązań związanych z ochroną lasów, np. zmniejszać pozyskanie, wyłączać dodatkowe powierzchnie z gospodarki leśnej. Lasów prywatnych ma to dotyczyć w znacznie mniejszym stopniu. Czyli w polskich realiach dostawy z Lasów Państwowych - nasze główne źródło surowca - jeszcze zmaleją" - zauważył Szefler.

W jego ocenie bardzo trudna sytuacja branży nie znajduje zrozumienia w rządzie. "Od dłuższego czasu słyszymy, że trwają analizy, ale nie widzimy propozycji rozwiązania sytuacji. Nie ma wrażenia, że traktuje się nas poważnie" - powiedział. (PAP)

autorka: Małgorzata Werner-Woś

liv/

TEMATY: