Łukaszenka oświadczył, że organizacje, które mówiły o „demokracji” to „ok. dwóch tysięcy organizacji społecznych, bandytów i agentów zagranicznych”.
„(Kopiując zachodnie wzorce – PAP) rząd i MSZ pobiegły za +demokracją+ i potworzyły je u nas. (…) I co, wyszła demokracja? Teraz obejrzeli się (i zrozumieli - PAP): przecież to szkodliwe wobec państwa. Trwa czystka. Myślicie, że to jest proste? Tam już pracują tysiące ludzi, naszych ludzi, w większości z wypranymi za cudze pieniądze mózgami” – oświadczył Łukaszenka podczas narady z rządem w czwartek.
Jak wskazał, nie chodzi mu o obecnego szefa MSZ Uładzimira Makieja, lecz jego poprzedników, którzy kłopoty zostawili mu „w spadku”.
14 lipca na Białorusi władze przeprowadziły masowe rewizje w organizacjach pozarządowych, stowarzyszeniach, biurach sił opozycyjnych. Chodzi m.in. o obrońców praw człowieka z Wiasny, Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy, inne NGO i think tanki, Ruch o Wolność, partię Białoruski Front Ludowy i inne.
Funkcjonariusze przeszukiwali również biura i mieszkania pracowników działających na Białorusi mediów zagranicznych (Biełsat, Radio Swaboda) i niepaństwowych. Komitet Śledczy Białorusi zarzucił następnie tym strukturom „finansowanie protestów” i „udział w niejawnych przepływach finansowych”.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
agwo/