Jak podał w niedzielę lokalny portal informacyjny Fontanka.ru, łącznie policja zatrzymała w sobotę w Petersburgu 106 uczestników protestu.
Liczbę demonstrantów policja oszacowała na 150 osób, natomiast funkcjonariuszy ściągniętych na demonstrację było - według szacunków Fontanki.ru - ponad siedmiuset, w tym dwustu żołnierzy.
Ruch założony przez byłego szefa koncernu Jukos Michaiła Chodorkowskiego o nazwie Otwarta Rosja wzywał obywateli, by w sobotę składali listy do prezydenta Władimira Putina z żądaniem, aby nie startował on w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Demonstracje w tym formacie odbyły się łącznie w 30 miastach kraju; w niektórych lokalne władze wydały na nie zgodę.
Obserwatorzy oceniają inicjatywę Otwartej Rosji jako niezbyt udaną wskazując, że sobotnie akcje przyciągnęły niewielu uczestników, zwłaszcza w porównaniu z wielotysięcznymi protestami przeciw korupcji z 26 marca. Opozycjonista Aleksiej Nawalny, organizator marcowych protestów, nie wzywał swoich zwolenników do przyłączenia się do działań Otwartej Rosji.
W Moskwie około pięciuset osób złożyło w sobotę petycje do Putina w biurze administracji (kancelarii) prezydenta. Protest przebiegł bez zatrzymań. Również obyło się bez zatrzymań w Czelabińsku, Twerze i Ufie. Policja zatrzymywała demonstrantów m.in. w Iżewsku, Jekaterynburgu, Kazaniu, Kemerowie, Orle i w Tule. Radio Echo Moskwy podało w niedzielę, że zatrzymanych zwolniono już z komisariatów.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ jhp/ hgt/