Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann wywalczyły srebrny medal w olimpijskim finale wioślarskich czwórek podwójnych. Zwyciężyły Chinki, a trzecie miejsce zajęły Australijki. To pierwszy medal wywalczony przez reprezentację Polski w Tokio.
Biało-czerwone przez większą część dystansu zajmowały trzecie miejsce, ale na ostatnich 500 metrach wyprzedziły osadę Niemiec. Chinki wygrały z ogromną przewagą 6,23 sekundy nad Polkami. Na trzeciej pozycji finiszowały Australijki.
"Marta Wieliczko to trochę odwrotność torunianki Kasi Zillmann - chociaż ją też niezwykle lubię i cenię, bo to zadziora. Nasza wioślarka z Grudziądza jest sportowcem niezwykle ustabilizowanym, ułożonym. Ona nigdy nie sprawiała najmniejszych problemów. Zawsze natomiast chciała coś osiągnąć i osiągnęła to największe +coś+, czyli medal olimpijski" - powiedział prezes Klubu Wioślarskiego Wisła Grudziądz.
Geny zwycięstwa
Wieliczko powiększyła rodzinny dorobek medalowy z igrzysk, gdyż jest córką Małgorzaty Dłużewskiej, wicemistrzyni olimpijskiej w dwójce bez sterniczki z Moskwy.
"Marta ma geny po rodzicach. Mamy nie trzeba nikomu przedstawiać, a tata również był bardzo dobrym wioślarzem na skalę krajową. (...) Tamten srebrny medal w Moskwie Małgorzata Dłużewska wywalczyła reprezentują barwy Gedanii Gdańsk. Teraz przyszedł w końcu czas na medal zawodniczki naszego klubu, bo Magda Fularczyk-Kozłowska jest naszą wychowanką, ale po sukcesy olimpijskie sięgała już w barwach LOTTO-Bydgostii Bydgoszcz. (...) Nasza srebrna medalistka z Tokio od początku do teraz zarówno w klubie, jak i w reprezentacji młodzieżowej czy seniorów jest prowadzona przez trenera Jakuba Urbana" - powiedział szef grudziądzkiego klubu.
Doświadczony działacz sportowy przyznał, że nie spał całą noc i niezwykle mocno denerwował się podczas startu żeńskiej czwórki.
"Zdecydował wspaniały finisz dziewczyn i nieco szczęścia, bo niektórym osadom w końcówce go zabrakło. (...) Nasza Marta od lat rozsławia Grudziądz zdobywając medale w każdej kategorii wiekowej, na każdych swoich zawodach mistrzowskich. (...) To niezwykłe, że ta czwórka w tak wyrównanej stawce światowej zawsze jest świetnie przygotowana na imprezę docelową. (...) W mojej ocenie wielka w tym zasługa szkoleniowca, człowieka niezwykle wymagającego. Ale to dobrze, że on taki jest, bo w sporcie inaczej nie da się osiągnąć sukcesów" - wskazał Wichrowski.
Prezes dodał, że w nocy z wtoku na środę nie zmrużył oka.
"Emocje były tak wielkie, że nie mogłem zasnąć po zdobyciu tego medalu przez dziewczyny. W listopadzie kończę 88 lat, jestem w klubie od sześćdziesięciu, a prezesem ponad 20 lat. Wzruszenie tej nocy było jednak ogromne, w zasadzie nie do opisania. (...) Podczas wręczania nominacji olimpijskich w COS Wałcz prosiłem Agnieszkę i Marię, które miały już medal olimpijski z Rio, aby popłynęły w Tokio tak, jakby chciały zdobyć pierwszy krążek z tej imprezy, aby pomogły dwóm pozostałym dziewczynom. Posłuchały mnie. Dziękuję im za to" - dodał łamiącym się głosem Wichrowski. (PAP)
Autor: Tomasz Więcławski
io/