Rządząca obecnie Szlezwikiem-Holsztynem koalicja SPD z Zielonymi i partią mniejszości duńskiej SSW straciła większość w landtagu potrzebną do pozostania u władzy - wynika z sondażu przeprowadzonego przez instytut Infratest Dimap dla pierwszego programu telewizji publicznej ARD.
Na Zielonych głosowało 13,5 proc. wyborców, a na SSW 3,5 proc. W landtagu w Kilonii znajdzie się też na pewno liberalna FDP - z poparciem 11,5 proc. oraz eurosceptyczna i antymigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD) - 5,5 proc.
Niemiecka Lewica nie zdołała przekroczyć progu wyborczego. Pierwsze wyniki szacunkowe po przeliczeniu części głosów w pełni potwierdzają wyniki exit poll.
CDU utworzy prawdopodobnie koalicję z Zielonymi i FDP. Premierem zostanie lider chadeków, 43-letni Daniel Guenther. "Wygraliśmy" - powiedział Guenther. "Wyborcy odsunęli na bok koalicję zastoju i poparli koalicję przełomu" - zaznaczył chadek.
Teoretycznie możliwa jest też "wielka koalicja" z SPD. Przedstawiciele CDU zapowiedzieli, że pierwsze rozmowy podejmą z FDP, partią najbliższą im ideowo.
Dla SPD jest to już druga w tym roku porażka w wyborach regionalnych. W marcu socjaldemokraci przegrali w Kraju Saary.
"To gorzki dzień dla SPD, dla rządu i dla mnie osobiście" - powiedział premier Torsten Albig z SPD. "Wynik jest dla nas przykrą niespodzianką" - dodał szef SPD w Szlezwiku-Holsztynie Ralf Stegner. "Nie ma co owijać w bawełnę, przegraliśmy z kretesem" - dodał.
Wybory w Szlezwiku-Holsztynie, wysuniętym najbardziej na północ niemieckim kraju związkowym, były dla CDU kanclerz Angeli Merkel i SPD Martina Schulza przedostatnim sprawdzianem przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu. Najważniejszą próbą będą wybory w Nadrenii Północnej-Westfalii 14 maja. Ze względu na znaczenie tego landu tamtejsze wybory nazywane są "małymi wyborami do Bundestagu".
Przed wyborami w Szlezwiku-Holsztynie socjaldemokraci liczyli na pozytywny wpływ "efektu Schulza". Entuzjastyczne reakcje wyborców na nominowanie przez SPD w styczniu byłego szefa Parlamentu Europejskiego Martina Schulza na kandydata na kanclerza znacznie zwiększyły początkowo szanse socjaldemokratów na sukces. Partia, która przez ostatnie lata stale ustępowała w sondażach ugrupowaniom chadeckim CDU i CSU o co najmniej 10 pkt. proc., przeżyła na wiosnę renesans popularności, doganiając, a nawet chwilowo przeganiając największego politycznego rywala.
Jednak "efekt Schulza" okazał się zjawiskiem nietrwałym, a chrześcijańscy demokraci wyszli ponownie na zdecydowane prowadzenie. W sondażu instytutu FORSA ze środy poparcie dla traktowanych jak jeden blok polityczny CDU i bawarskiej CSU zadeklarowało 37 proc. ankietowanych, a dla SPD - 29 proc. We wcześniejszym o kilka dni sondażu dla telewizji ZDF na pytanie o to, kto powinien zastać kanclerzem, 50 proc. wskazało Merkel, a tylko 37 proc. Schulza.
"To dotkliwa porażka SPD. Wpływ Schulza maleje, co może doprowadzić do wewnętrznych tarć w SPD" - powiedziała komentatorka ARD Tina Hassel. Wybory do Bundestagu odbędą się 24 września.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ kar/