Potencjalni wykonawcy ogłosili w ubiegłym tygodniu, na jakich konstrukcjach opierają się ich propozycje dla Polski. Komentatorzy wskazują, że polonizacja może objąć systemy obserwacji i uzbrojenia oraz drobne wyposażenie - żurawie, kabestany, windy kotwiczne - ale nie zasadnicze elementy platformy. Zwracają uwagę, że projekt ma się zmieścić w konkretnym budżecie.
Umowa między Inspektoratem Uzbrojenia MON a powołanym w celu budowy okrętów konsorcjum PGZ-Miecznik zakłada, że konsorcjum przedstawi trzy projekty koncepcyjne, z których zostanie wybrana koncepcja najbardziej odpowiadająca MON.
"Wybór będzie ściśle nadzorowany przez wojsko"
"Te warianty zostały już wstępnie wyselekcjonowane. Mówimy o partnerach z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Zostanie wybrany wariant, który zamieni się w projekt wstępny" – powiedział PAP rzecznik Inspektoratu Uzbrojenia mjr Krzysztof Płatek. Dodał, że wstępnego wyboru trzech propozycji, które mają zostać dostosowane do wstępnych wymagań taktyczno-technicznych, konsorcjum dokonało spośród pięciu zgłoszeń od zagranicznych wykonawców zainteresowanych kontraktem.
Podkreślił, że "wybór będzie ściśle nadzorowany przez wojsko", a oczekiwania dotyczą nie tylko okrętów i zastosowanych w nich rozwiązań, ale także transferu technologii i ustanowienia w Polsce potencjału potrzebnego do budowy i utrzymywania okrętów. "Wiadomo, jacy gracze z danych państw się liczą, stocznie w zasadzie można już wskazać. Ze wskazaniem konkretnego wariantu platformy jest już trudniej" – zaznaczył rzecznik.
Także specjalizujący się w tematyce morskiej Tomasz Grotnik z miesięcznika "Wojsko i Technika" podkreślił, że nie będzie to zakup już znanego okrętu, a konstrukcje oferowane Polsce będą odmienne od tego, co wstępnie wybrani producenci zrobili dla innych odbiorców.
"MON do dalszych negocjacji dotyczących wyboru ostatecznego projektu koncepcyjnego, który będzie podstawą projektu technicznego, wybrało trzy firmy: Navantię z Hiszpanii, thyssenkrupp Marine Systems (TKMS) z Niemiec i brytyjską Babcock International. Każda z tych firm zaoferowała model fregaty bazujący na sprawdzonych rozwiązaniach" – powiedział Grotnik PAP.
"Niemcy proponują fregatę MEKO A-300 PL, stanowiącą ewolucję okrętów typu MEKO A 200, zbudowanych dla RPA, Algierii i produkowanych obecnie dla Egiptu. Jeśli chodzi o ofertę brytyjską, jest nią fregata Arrowhead 140, eksportowa odmiana jednostek typu 31 wybranych przez brytyjską Królewską Marynarkę Wojenną. To sprawdzona konstrukcja, bazująca na duńskich fregatach typu Iver Huitfeldt. Jeśli chodzi o konstrukcję hiszpańską, czyli fregatę F100, to są okręty służące w siłach morskich Hiszpanii. Ich projekt wykorzystano do stworzenia jednostek typu Fridtjof Nansen dla Norwegii i niszczycieli przeciwlotniczych typu Hobart dla Australii" – wyliczył.
Podkreślił, że "konstrukcje oferowane Polsce będą odmienne od tego, co ci trzej producenci zrobili dla innych odbiorców". "Będziemy chcieli wybrać to, co nam odpowiada w ofercie zagranicznej, ale i dodać część wyposażenia – armaty, urządzenia łączności, optoelektroniczne głowice obserwacyjne, produkowane przez polski przemysł lub już wykorzystywane przez Marynarkę Wojenną RP, czyli +spolonizować+ projekt" – zauważył.
"Jak okręty dla Polski mogłyby się różnic od tych, które już zbudowano dla innych odbiorców lub będących dopiero w budowie? Zakładam, że najmniej zmian – ile w ogóle – będzie dotyczyło tzw. platformy – kadłuba okrętu, jego części mechanicznej, napędu. +Grzebanie+ w nich byłoby nieracjonalne, ponieważ zostały już sprawdzone i na modelach, i w rzeczywistości, więc myślę, że platforma zostanie zaadaptowana bez zmian. Zmiany, jeśli zajdą, to nastąpią w kompletowaniu zintegrowanych systemów walki do tych okrętów" – przewiduje Grotnik. Chodzi o zespół sensorów – radarów, głowic optoelektronicznych, systemów łączności wymiany danych – oraz efektorów, tj. uzbrojenia. Te systemy – obserwacji technicznej oraz uzbrojenia – są spięte przez system zarządzania walką – CMS (combat management system).
Kwestia udziału polskiego przemysłu w projekcie
Ekspert zwrócił uwagę, że niedawno wszedł do służby Ślązak, który ma określone uzbrojenie i wyposażenie techniczne; można więc przyjąć, że MON będzie chciało, by nowy okręt był uzbrojony w taką samą armatę jak na Ślązaku.
"Można się domyślać, że Polska będzie stawiała nacisk na możliwości obrony powietrznej, system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy średniego zasięgu. Myślę, że można przyjąć, iż pociski przeciwrakietowe dla Miecznika będą zunifikowane z uzbrojeniem, które już jest w posiadaniu Marynarki Wojennej RP. Tu realne są dwie opcje: pociski Saab RBS 15 Mk3, które mamy na okrętach rakietowych typu Orkan, albo norweskie Kongsberg NSM, które są zasadniczym orężem Morskiej Jednostki Rakietowej" – ocenił. Zaznaczył, że nie wiadomo, jakie urządzenia radiolokacyjne wybierze MON: główny radar z anteną obrotową czy nowocześniejsze i droższe rozwiązania z antenami ścianowymi z panelami aktywnymi.
"Można się domyślać, że MON będzie się domagało jak największego udziału polskiego przemysłu jeśli chodzi o zintegrowany system walki. W zakresie uzbrojenia polski przemysł nie ma za wiele do powiedzenia, ale można przyjąć, że będziemy chcieli postawić na Mieczniku armaty AM-35 z Huty Stalowa Wola i PIT-Radwaru, wybrane dla okrętów typu Kormoran II; prawdopodobnie da się zastosować urządzenia łączności polskiej produkcji, być może także głowice optoelektroniczne" - przewiduje Grotnik.
Zdaniem Mariusza Cielmy z "Nowej Techniki Wojskowej" pole manewru jeśli chodzi o konfigurację tych jednostek zgodnie z naszymi wymaganiami jest całkiem duże. "Nikt nam nie narzuca, jaki ma być system dowodzenia, radar czy wyrzutnie rakiet" – powiedział.
Zwrócił uwagę, że "nie bez powodu podano kwotę 8 mld brutto". Dodał, że chodzi o uniknięcie sytuacji, w której podczas realizacji projektu z jednej strony rosną wymagania wojska, a z drugiej cena wystawiana przez wykonawcę.
"Żeby ograniczyć ryzyko, że program okaże się za drogi, i aby zmieścić się w budżecie, ma być zachowana współpraca PGZ i wojska. To przyjęta w świecie koncepcja projektowania pod dany budżet: wiemy, ile chcemy jednostek; wiemy, ile mamy pieniędzy; tworzy się warianty minimum, optimum i maksimum. Wariant minimum zawiera parametry, z których nie możemy zrezygnować; pozostałe dają pole manewru między przemysłem a wojskiem" - powiedział.
Umowa na budowę trzech fregat
Grotnik zwrócił uwagę, że koszty niektórych systemów – na przykład obrony powietrznej – są często bardzo wysokie. "Wystarczy więc, by, budując jednostkę, zainstalować część wyrzutni, zachowując przy tym miejsce i możliwości energetyczne, by w przyszłości zainstalować dodatkowe wyrzutnie. Takie zmiany można przeprowadzać w trakcie trwających kilka tygodniu prac stoczniowych" - powiedział.
Pod koniec lipca Inspektorat Uzbrojenia i konsorcjum PGZ-Miecznik zawarły umowę dotyczącą budowy trzech fregat. Do końca listopada konsorcjum ma przygotować trzy projekty koncepcyjne, najpóźniej na przełomie lat 2021/22 ma zostać wybrana koncepcja uznana za najlepszą pod względem wymagań wojska i kosztów. Fregaty mają zostać zbudowane w polskich stoczniach we współpracy z partnerem zagranicznym i przekazane wojsku do roku 2034.(PAP)
Autor: Jakub Borowski
mmi/