Poseł PiS Kazimierz Smoliński był pytany o grupę migrantów w Usnarzu Górnym na granicy polsko-białoruskiej.
"Nieludzkie jest postępowanie strony białoruskiej. To oni przywieźli tych ludzi na granicę, oni ich ściągnęli samolotami, organizowali im pobyty w hotelach białoruskich. To jest zaplanowana akcja" - powiedział.
Dodał, że nie można im pomóc, bo "wkraczanie na terytorium Białorusi jest niedozwolone". "Reagujemy w taki sposób, że wysyłamy pomoc humanitarną, samochód jedzie. Musi jednak przejechać przez legalne przejście i od strony Białorusi udzielić pomocy, takie są przepisy" - podkreślił.
"Mnie też tych ludzi jest szkoda, ja to rozumiem, ale nie możemy łamać prawa" - mówił.
Smoliński apelował do mediów i opozycji, by "rozum wziął górę nad emocjami". "Nie możemy się wpisywać w scenariusz, który piszą Łukaszenka z Putinem" - zaznaczył poseł.
"Za chwilę będą ćwiczenia Zapad, nie wiemy, czy to nie jest element tych wielkich ćwiczeń wojskowych. Wojna hybrydowa właśnie na tym polega, że się destabilizuje granice, destabilizuje społeczeństwo, żeby część polskiej sceny politycznej włączała się w ten scenariusz. Nie możemy tego zrobić" - wyjaśniał.
Przypomniał, że na granicy turecko-greckiej w 2015 "najpierw jedna, dwie osoby przeszły, a potem były tysiące". "Potem to samo było na granicy serbsko-węgierskiej" - mówił.
W opinii Smolińskiego trzeba "pokazać światu, że przez Polskę nie będzie korytarza dla nielegalnej imigracji".
Migranci koczują w Usnarzu Górnym
W Usnarzu Górnym, na granicy polsko-białoruskiej, po stronie Białorusi, od kilkunastu dni koczuje grupa migrantów; osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze. Migranci koczujący po białoruskiej stronie nie chcą wracać na Białoruś. Według informacji Straży Granicznej grupa liczy obecnie 24 osoby.
Prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski powiedział PAP we wtorek rano, że transport jest na granicy i oczekuje na decyzję strony białoruskiej. (PAP)
Autor: Piotr Śmiłowicz