Chaos i przerażenie po zamachach na lotnisku w Kabulu

2021-08-27 09:23 aktualizacja: 2021-08-27, 12:51
Fot. PAP/EPA/AKHTER GULFAM
Fot. PAP/EPA/AKHTER GULFAM
Kompletny chaos i panikę opisują naoczni świadkowie czwartkowych zamachów przy lotnisku w Kabulu, w których zginęło wielu cywilów, a także talibowie i żołnierze amerykańscy.

Jeden ze świadków mówi o „kompletnym chaosie” po pierwszym zamachu. „Talibowie zaczęli wtedy strzelać w powietrze, żeby rozpędzić tłum. Widziałem mężczyznę uciekającego z rannym dzieckiem na rękach” – powiedział.

Nagranie wykonane przed zamachem pokazuje, że w okolicy było wielu ludzi. Inne nagranie przedstawia – jak się wydaje – moment drugiego zamachu: widać na nim dym unoszący się w powietrze przy wtórze odgłosów wystrzałów.

Były żołnierz brytyjski, który prowadzi w Afganistanie schronisko dla zwierząt, powiedział, że wraz ze swoimi pracownikami był świadkami jednego z wybuchów. „Nagle usłyszeliśmy wystrzały. Nasz samochód też był ostrzeliwany. Gdyby nasz kierowca nie zawrócił, zostałby postrzelony w głowę przez mężczyznę uzbrojonego w AK-17” – powiedział agencji AP.

Inne nagranie zamieszczone w mediach społecznościowych pokazuje splątane ciała zabitych lub rannych leżące na ziemi i krzyczącego, zrozpaczonego mężczyznę. Na zdjęciach w mediach społecznościowych widać ludzi przewożących rannych na taczkach. Jedna z fotografii przedstawia chłopca, który trzyma ramię mężczyzny w zakrwawionym ubraniu.

Ranni „nie mogli z siebie wydusić słowa, wielu było przerażonych, mieli zupełnie pusty wzrok” – napisał na Twitterze koordynator pomocy lekarskiej w szpitalu włoskim Alberto Zanin. Kierujący placówką Marco Puntin powiedział, że rannych jest tak wielu, że są umieszczani w salach fizjoterapeutycznych, gdzie dostawiono więcej łóżek.

Świadek jednego z zamachów powiedział agencji AFP, że zamierzał złożyć wniosek o wizę do USA, dokąd chciał polecieć z żoną i trójką dzieci, ale w zamieszaniu upuścił dokumenty. „Nigdy więcej nie przyjadę (na lotnisko) – powiedział. – Śmierć Ameryce, jej ewakuacji i wizom”. (PAP)