Wtorek jest pierwszym dniem od października 2001 r., kiedy na terytorium Afganistanu nie ma ani jednego amerykańskiego żołnierza. Wojna w Afganistanie, rozpoczęta w odpowiedzi na zamachy 11 września, zaczęła się od inwazji i obalenia reżimu talibów, którzy dali schronienie autorom zamachów, a skończyła się na ich powrocie do władzy i objęciu kontroli nad największym obszarem kraju, niż kiedykolwiek wcześniej.
Departament Obrony USA pokazał symboliczne zdjęcie, na którym widać ostatniego amerykańskiego żołnierza opuszczającego Kabul. To generał Christopher Donahue.
The last American soldier to leave Afghanistan: Maj. Gen. Chris Donahue, commanding general of the @82ndABNDiv, @18airbornecorps boards an @usairforce C-17 on August 30th, 2021, ending the U.S. mission in Kabul. pic.twitter.com/j5fPx4iv6a
— Department of Defense ?? (@DeptofDefense) August 30, 2021
Dokładny bilans konfliktu nie jest znany. Według projektu Uniwersytetu Brown, śledzącego i szacującego wszystkie ofiary konfliktu, liczba zabitych przekracza 165 tys., z czego ok. 66 tys. to członkowie afgańskich sił bezpieczeństwa, 51,1 tys. - bojownicy talibów i innych sił antyrządowych, 47,2 tys. - afgańscy cywile, 2 365 żołnierze USA, 3 846 cywilnych pracowników kontraktowych, 1 144 żołnierzy międzynarodowej koalicji ISAF, w tym 44 Polaków, a także 444 pracowników organizacji pozarządowych. Łącznie w Afganistanie służyło ponad 800 tys. amerykańskich żołnierzy.
Kraj opuściło co najmniej 2,5 mln uchodźców.
Zdecydowana większość ofiar wśród żołnierzy USA i koalicji miała miejsce w pierwszej dekadzie wojny. W 2014 r. prezydent Barack Obama formalnie ogłosił koniec wojny i misji bojowej wojsk USA, co wiązało się z rozpoczęciem procesu redukcji wojsk i przekazywaniem odpowiedzialności za obronę siłom afgańskim. W praktyce jednak wciąż w dużej mierze polegały one na wsparciu USA, choć wojska afgańskie zaczęły notować większą część strat.
Zaangażowanie militarne USA w Afganistanie wiązało się dla Ameryki z ogromnym kosztem, nie tylko jeśli chodzi o liczbę zabitych żołnierzy, ale też rannych - ponad 20,6 tys. Ponadto, według szacunków uniwersytetu Browna, aż ponad 30 tys. żołnierzy i weteranów wojen w Afganistanie i Iraku popełniło samobójstwa.
Znaczny był też koszt ekonomiczny - według raportu Specjalnego Inspektora Generalnego ds. Odbudowy Afganistanu (SIGAR) z 2021 r., tylko na działania wojenne wydano bezpośrednio 837 mld dolarów, zaś dodatkowe 145 mld wydano na projekty odbudowy Afganistanu. Tymczasem według szacunków Browna, całkowity łączny koszt zaangażowania wyniósł 2,26 biliona dolarów.
Ok. 83 mld dolarów wyniósł koszt uzbrojenia i szkolenia afgańskiej armii.
"Nie da się ukryć, że ta wojna była ogromnym marnotrawstwem" - powiedział PAP płk. Christopher Kolenda, weteran wojny, były doradca szefa Pentagonu i amerykańskich dowódców, a obecnie ekspert think-tanku Center for New American Security (CNAS). "To nawet nie jest subiektywna ocena - to właściwie oficjalna ocena zawarta w kolejnych raportach SIGAR" - dodał.
Ostatni, opublikowany w sierpniu 11. raport SIGAR, instytucji powołanej do nadzoru wysiłków USA w Afganistanie, wskazuje m.in. na brak jasnej strategii i celów obecności USA poprzez cały czas trwania wojny, wzajemnie sprzeczne działania cywilnych i wojskowych elementów misji, korupcję oraz słabość zbudowanych przez USA sił afgańskich.
"Całkowity obraz jest ponury"
"Proces wycofywania sił pokazał jak pusty był domniemany postęp (budowy afgańskiego wojska)" - mówi dokument. "Jeśli celem była odbudowa i pozostawienie kraju, który może utrzymać się, będąc niewielkim zagrożeniem dla interesów bezpieczeństwa narodowego USA, całkowity obraz jest ponury" - czytamy w konkluzjach, zawartych jeszcze przed przejęciem kraju przez talibów. Dokument stwierdza jednak, że w trakcie obecności USA poczyniono postępy w sprawie praw człowieka, czy poziomu życia, co odzwierciedla m.in. wzrost średniej długości życia, czy spadek śmiertelności dzieci.
Według oficjalnych statystyk, USA i koalicjanci wyszkolili ponad 300 tys. afgańskich żołnierzy. Jednak jak wskazywał jeden z raportów SIGAR, liczby były sztucznie "pompowane", jako sposób przez afgańskich dowódców, by inkasować amerykańskie fundusze przeznaczone na pensje dla żołnierzy.
"Przez cały czas wojny nie udało nam się wykształcić instytucji, które wyprodukowałyby zdolną kadrę dowódców" - przyznał w rozmowie z PAP ekspert think-tanku CNA Jonathan Schroden, który wielokrotnie odwiedzał Afganistan i przygotowywał raporty m.in. dla Pentagonu na temat sytuacji w kraju.
"Zmarnowaliśmy za dużo czasu, pieniędzy i krwi"
"Niezależnie jak długo pozostalibyśmy w kraju, czy byłby to kolejny rok czy 10, niewiele by to zmieniło. Zmarnowaliśmy za dużo czasu, pieniędzy i krwi" - dodał.
"Ostatecznie nasza obecność w Afganistanie tylko przedłużała wojnę domową i liczbę jej ofiar" - zgadza się płk Kolenda. "Jeśli jest coś pozytywnego w tym, jak szybko talibowie zwyciężyli, to to, że uniknięto wielu kolejnych ofiar i zniszczeń w miastach" - dodał.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)