Białoruska zawodniczka, która schroniła się w Polsce, chce reprezentować nasz kraj

2021-09-06 07:31 aktualizacja: 2021-09-06, 13:37
Białoruska  sportowczyni Olga Safronova. Fot. PAP/EPABJORN LARSSON ROSVALL
Białoruska sportowczyni Olga Safronova. Fot. PAP/EPABJORN LARSSON ROSVALL
Zamierzam wystąpić o polskie obywatelstwo i chcę reprezentować Polskę, chcę kontynuować karierę sportową i odnosić sukcesy w polskiej reprezentacji - mówi PAP Olga Safronova, kolejna zawodniczka białoruska, która schroniła się w Polsce, uciekając przed represjami na Białorusi.

Sandro D'Amour, koń należący do Olgi Safronovej zdaniem białoruskiego komitetu weterynaryjnego miał zostać wykluczony z możliwości startu na IO w Tokio jako niezdolny do startu w zawodach sportowych - poinformował PAP pełnomocnik zawodniczki Tomasz Wiliński.

"W raporcie wskazano, że koń kuleje, ale nie polegało to na prawdzie. Zarzuty i wyniki raportu zostały zakwestionowane po przebadaniu konia w Poznaniu, gdzie stwierdzono, że koń jest zdrowy. Koń był zdrowy, a to oznacza, że wykluczenie zawodniczki z reprezentacji Białorusi było wyłącznie decyzją polityczną. Równie dobrze reżim białoruski mógł zarzucać stosowanie dopingu, co dyskwalifikowałoby zawodniczkę z możliwości startów" - powiedział adwokat.

Dodał, że Olga Safronova dementuje wszelkie zarzuty kierowane pod jej adresem czy jej koni sugerujące, że nie była zdolna wystartować w zawodach sportowych. Obecnie poszukuje sponsora i chce reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej.

W rozmowie z PAP Olga Safronova zapewnia, że była zmuszona opuścić Białoruś i chce kontynuować karierę sportową jako reprezentantka Polski.

PAP: Dlaczego opuściła pani Białoruś?

Olga Safronova: Gdybym nie wyjechała z Białorusi, byłoby to dla mnie niebezpieczne. W pewnym momencie pojawił się raport białoruskiego komitetu weterynaryjnego, że mój koń zachorował i zostałam wykluczona z ekipy olimpijskiej. Nie chodziło o doping, bo takie informacje się pojawiły, tylko koń miał kuleć. Jak przyjechałam do Polski i przebadałam konia, okazało się, że jest w pełni zdrowy i może uczestniczyć w zawodach.

PAP: Ale w międzyczasie została pani wykluczona z ekipy olimpijskiej. I znalazła się pani na liście "zdrajców ojczyzny", stąd miałaby pani kłopoty, gdyby wróciła?

OS: Tak, to była taka lista, na której jak ktoś się znalazł, nie mógł ani pracować, ani kontynuować kariery sportowej.

PAP: Jest pani zdecydowana, żeby zostać w Polsce?

OS: Tak. To w Polsce uzyskałam natychmiastową pomoc od wielu ludzi.

PAP: Będzie się pani ubiegać o obywatelstwo polskie?

OS: Tak, zamierzam wystąpić o polskie obywatelstwo i chcę reprezentować Polskę. Chcę kontynuować karierę sportową i odnosić sukcesy w polskiej reprezentacji.

PAP: Miała pani jakieś sukcesy sportowe?

OS: Tak. Byłem trzecia w rankingu centralnej ligi europejskiej, startowałam w finałach pucharu świata, w mistrzostwach Europy. Startowałam w finałach, w których mogli uczestniczyć tylko najlepsi zawodnicy. Wielokrotnie wygrywałam zawody międzynarodowe. Mam nadzieję, że w Polsce znajdę również sponsorów, którzy pozwolą mi rozwijać się sportowo.

PAP: Jest pani zadowolona z tego, jak panią potraktowano w Polsce?

OS: Jestem bardzo zadowolona. Dużo dobrego otrzymałam od polskich przyjaciół. Uzyskałam natychmiastową pomoc i wsparcie od polityków, w tym od pani Joanny Kluzik-Rostkowskiej, od mojego adwokata Tomasza Wilińskiego oraz od wielu innych osób. I to bezinteresowną pomoc, tylko dlatego, że znalazłam się w tak trudnej sytuacji.

PAP: Ma pani gdzie mieszkać, trenować i trzymać konie?

OS: Tak, mieszkam i trenuję pod Warszawą. Tu czuję się bezpiecznie i moje konie są bezpieczne. Dopiero teraz dołączyły do mnie ostatnie dwa konie i teraz mogę skupić się na sporcie i układaniu sobie życia w Polsce.

Rozmawiał Piotr Śmiłowicz (PAP)

kgr/