To będzie creme de la creme lekkoatletycznego sezonu. By dostać się na mityng w Szwajcarii trzeba było uzbierać odpowiednią liczbę punktów w poprzednich zawodach i dostać zaproszenie od organizatorów. Na stadionie wystąpią najlepsi z najlepszych. Zwycięzcy otrzymają czek w wysokości 30 tys. dolarów, diamentowe trofeum, które ma 35 cm i waży 4,8 kg oraz tzw. dziką kartę na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Eugene.
Pierwszego dnia rywalizacja będzie toczyć się... w centrum miasta. Może to dla lekkoatletów nie jest nic nowego, ale kilka innowacji organizatorzy wprowadzili. W nietypowym otoczeniu odbędą się chociażby biegi na 5000 m. Zbudowano prowizoryczną bieżnię o niespotykanej długości 560 m.
W mieście odbędą się też rywalizacje mężczyzn i kobiet w pchnięciu kulą, skoku wzwyż i trójskoku.W drugiej z tych konkurencji wystąpi Lićwinko, która w tym sezonie kończy karierę sportową. „Skacząca mama” jak siebie sama nazywa chce zająć wychowywaniem się córeczki.
W Zurychu będzie miała okazję zmierzyć się m.in. z medalistkami olimpijskimi: utytułowaną Rosjanką Marią Lasickiene, uwielbianą przez kibiców Australijką Nicolą McDermott i 19-letnia Ukrainką Jarosławą Mahuczich.
Polka w tym sezonie jest regularna, choć nie skacze bardzo wysoko. Ta jednak właśnie konsekwencja doprowadziła ją do finału Diamentowej Ligi. Marzy jej się skok na wysokości 2 metrów. Byłby to jej rekord życiowy na stadionie i zarazem najlepszy wynik w historii polskiej lekkoatletyki. Jak zapewnia jej mąż i trener Michał brązową medalistkę MŚ z Londynu (2017) na to stać.
Lićwinko wystąpi już pierwszego dnia zawodów
Pierwszego dnia rywalizacji wystąpi z Polek tylko Lićwinko. W czwartek na starcie staną oszczepniczka Andrejczyk i biegająca na 400 m Kaczmarek.
Pierwsza z nich walczyć będzie nie tylko z rywalkami, ale i z bolącym barkiem. Wicemistrzyni olimpijska jednak bardzo chce wystąpić w Zurychu i ma nadzieję, że to jej nie zaszkodzi.
„Nie traktuję tego, jak rewanżu za igrzyska. Chcę się już po prostu dobrze bawić” - zapewnia.
Do Europy nie przyleciała mistrzyni olimpijska Chinka Liu Shiying. W Zurychu będzie jednak brązowa z Tokio Australijka Kelsey-Lee Barber oraz legenda tej konkurencji Czeszka Barbora Spotakova.
W finałowym mityngu nie będzie już obowiązywać krytykowana przez zawodników i kibiców zasada, że zawody wygrywa osoba, która rzuci najdalej w ostatniej kolejce rywalizacji. Organizatorzy wracają do starych zasad - kto osiągnię najlepszy wynik w całym konkursie, zwycięża.
W czwartek pobiegnie też na 400 m mistrzyni i wicemistrzyni olimpijska ze sztafet 4x400 m Kaczmarek. Najlepsza polska biegaczka jest nadal w życiowej formie. W niedzielę w Memoriale Kamili Skolimowskiej poprawiła rekord życiowy na 50,70 i... nadal nie ma dość. W Zurychu ma wystąpić pięć zawodniczek, które w tym sezonie biegały poniżej 50 sekund.
W sumie odbyło się dotychczas 12 mityngów Diamentowej Ligi w tym sezonie. Odwołane zostały - z powodu pandemii Covid-19 - zawody w Chinach i Rabacie. (PAP)