"Jeden z najwybitniejszych polskich prozaików XX wieku, który zyskał uznanie światowe i który w gruncie rzeczy miał ambicję tworzenia wielkiej literatury mówiącej o człowieku" - powiedział o Lemie krytyk literacki, prof. Jacek Trznadel. Jego zdaniem Lem pokazywał, że człowiek gdziekolwiek by był, w jakiejkolwiek epoce, pozostaje tym samym człowiekiem. "Częściowo niesłusznie przypisywano Lema do kategorii science-fiction i futurologii, bo jemu wszystkie te maski przyszłościowe służyły tylko jako pewien typ przypowiastek filozoficznych. Te wszystkie jego futurystyczne elementy (…) są to maski teraźniejszości, które poprzez pewien sposób udziwniania ukazują, że człowiek staje wciąż przed takimi samymi problemami" - dodał prof. Trznadel.
Urodził się 12 września 1921 r. we Lwowie jako jedyne dziecko lekarza Samuela Lema i Sabiny Woller. Gdy uczęszczał do II Gimnazjum im. Karola Szajnochy, władze oświatowe przeprowadziły test na inteligencję uczniów, który wykazał, że młody Lem był młodzieńcem o najwyższym ilorazie inteligencji w południowej Polsce, o czym rodzina i sam zainteresowany dowiedzieli się dużo później. Od najmłodszych lat odznaczał się ponadprzeciętną fantazją i ciekawością świata - projektował urządzenia, dużo rysował, m.in. prehistoryczne zwierzęta oraz te, których - według niego - do tej pory w paleontologii brakowało. Całe dnie spędzał na czytaniu. Wspominając pierwsze lektury, mówił o atlasach anatomicznych i dziełach medycznych z biblioteki ojca.
Ukończenie liceum przez młodego Lema zbiegło się z początkiem okupacji sowieckiej
Nieprzyjęty na Politechnikę z powodu "burżuazyjnego pochodzenia", Lem rozpoczął w 1940 roku studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu Lwowskiego. Gdy skończył pierwszy rok studiów, do Lwowa wkroczyli Niemcy. "W tym okresie – pisał Lem po latach w "Autobiografii" – w sposób bardzo bezpośredni i +praktyczny+ dowiedziałem się, że nie jestem +Aryjczykiem+. Moi przodkowie byli Żydami, choć ja nie miałem pojęcia ani o judaizmie, ani, niestety, o kulturze żydowskiej. Właściwie dopiero nazistowskiemu ustawodawstwu zawdzięczam świadomość, że w moich żyłach płynie żydowska krew. Udało nam się jednak uniknąć uwięzienia w getcie – dzięki fałszywym dokumentom zdołałem przetrwać ten czas wraz z rodzicami". Lem pracował jako mechanik i spawacz w garażach niemieckiej firmy Rohstofferfassung, zajmującej się odzyskiwaniem surowców.
Lemowie uniknęli osadzenia w getcie. Ostatnie kilkanaście miesięcy okupacji spędzili w ukryciu. Wojciech Orliński, autor książki "Lem. Życie nie z tej ziemi" (Czarne, 2017) znalazł wiele śladów okupacyjnych przeżyć w późniejszej twórczości Lema. Bez świadomości, co przeżył, przechodzi się na tymi fragmentami jego książek do porządku, gdy się wie - składają się one w całość, w bardzo dramatyczny obraz. Wiadomo, że Lem przeżył we Lwowie dwie fale pogromów, że najprawdopodobniej został przez Niemców zatrzymany na ulicy i zmuszony do oczyszczania piwnic z trupów, że na własne oczy widział stosy zwłok, a sam przez całe lata czuł się jak zaszczute zwierzę na ulicach swojego rodzinnego miasta.
Niektóre wątki w prozie Lema wracają jak refren. Obraz stosu trupów niekiedy przedstawiany jest przez Lema z makabrycznym humorem jak w +Dziennikach Gwiazdowych+ czy +Cyberiadzie+. Czasem realia okupacyjnego Lwowa są oddane bardzo realistyczne. Akcja powieści +Eden+ rozgrywa się na innej planecie, ale bohaterowie odkrywają zbiorowy grób, a topografia miejsca kaźni przypomina lwowską Kortumową Górę, gdzie Niemcy utworzyli dla Żydów obóz. Bohaterowie odwiedzają miejsca przypominające getto, obóz zagłady, ściga ich coś w rodzaju międzyplanetarnego SS.
Lem rzadko opowiadał o swoich okupacyjnych przeżyciach i żydowskim pochodzeniu. "Trzeba pamiętać, że jeden z dalszych krewnych Lema zginął w lipcu 1945 roku w pogromie kieleckim. Lemowie ukrywali się we Lwowie na ulicy Bernsteina ze stryjem Lema, Fryderykiem, i jego dalekim krewnym - Sewerynem Kahane, który jest najbardziej znaną ofiarą pogromu kieleckiego. Pogrom był jasnym sygnałem, że stan zagrożenia wcale nie skończył się wraz z okupacją. Myślę, że to jest właśnie powód, dla którego Lem traktował swoje pochodzenie i przeżycia jak tabu: nie chciał o tym mówić. To nie tak, że nie opowiadał nic, mówił o tym w kilku wywiadach, ale nigdy tak, żeby stało się jasne, że był ukrywającym się Żydem" – mówił Orliński.
Lem mówił przyjacielowi, Janowi Szczepańskiemu, w 1968 roku, że to jest moment, w którym chciałby się ujawnić, przyznać do swojego żydostwa, poprosić o paszport do Izraela i zakończyć te epokę życia w ukryciu. Powstrzymało go, z wielkim pożytkiem dla polskiej kultury, przyjście na świat syna - Tomasza Lema.
"Lem został pisarzem science-fiction trochę wbrew sobie"
Obejmujący około 40 pozycji dorobek Stanisława Lema w większości poświęcony jest analizie etycznych konsekwencji rewolucji naukowo-technicznej. "Wysoki Zamek" oraz "Szpital przemienienia" uważane są za powieści realistyczne, natomiast "Solaris" i "Opowieści o pilocie Pirxie" należą do nurtu klasycznej fantastyki naukowej. Niemniej ważna pozostaje twórczość z nurtu groteski, która pojawia się w "Dziennikach gwiazdowych", "Bajkach robotów" i |"Cyberiadzie". Kolejne dzieła Lema - "Powrót z gwiazd", "Solaris", "Opowieści o pilocie Pirxie", "Dzienniki Gwiazdowe", "Cyberiada" - weszły do kanonu najsłynniejszych dzieł science fiction XX wieku. Na granicy powieści fantastyczno-naukowej i kryminalnej sytuują się "Śledztwo" i "Katar".
"Lem został pisarzem science-fiction trochę wbrew sobie. Człowiek pisze takie książki, na które jest w stanie zawrzeć umowę z jakimś wydawnictwem. Jak wiadomo, Lem napisał realistyczną powieść - +Szpital Przemienienia+ - która nie mogła się ukazać przez długie lata. Gdyby się ukazała we właściwym czasie, to prawdopodobnie wspominalibyśmy dziś Lema jako pisarza realistę, który popełnił dla zabawy i pieniędzy kilka książek science-fiction. Być może jako realista dostałby też tego literackiego Nobla, który mu się niewątpliwie należał. Ale za fantastykę, jak wiadomo, Nobli nie dają. Życie zmusiło go do bycia pisarzem fantastyki - takich książek oczekiwało od niego najpierw wydawnictwo Czytelnik, potem Iskry - to takie i pisał. Science-fiction traktowana jest do dziś jako literatura, powiedzmy, gorszego sortu. Odium tego, że jest pisarzem niepoważnym, ciągnie się za Lemem do dziś" - ocenił Orliński.
Lem "wielki myśliciel"
Według prof. Jerzego Jarzębskiego, redaktora "Dzieł zebranych" Stanisława Lema, pisarz był przede wszystkim "wielkim myślicielem" a "pisarstwo służyło mu do tego, żeby mówić rzeczy ważne na temat całego świata i człowieka". Lem był najbardziej popularnym polskim pisarzem poza granicami kraju - łączny nakład jego książek, tłumaczonych na 41 języków, przekroczył 30 mln egzemplarzy - choć mało podróżował. "Siedział w swoim gabinecie i pisał na starej maszynie do pisania, ponieważ pisać na komputerze nigdy się nie nauczył. To znamienne. Pokazuje nam, że nie przez gadżety techniczne i nie przez powierzchowne zwiedzanie świata zdobywamy szerokość myślenia, dogłębność sięgania we Wszechświat. Nie urządzenia o tym świadczą, a siła myśli" – mówił prof. Jarzębski po śmierci Lema.
W 1964 roku powstała "Summa Technologiae", ogromna rozprawa na temat przyszłości gatunku ludzkiego. Lem z obawą patrzył w przyszłość, jego zdaniem postęp w technice i medycynie wiedzie nas ku przepaści. Tej pesymistycznej oceny ludzkości i jej przyszłości nie zmienił do końca życia. "Zło siedzi w naszej naturze. Wszystkie technologiczne wynalazki i innowacje są tylko przedłużeniem naszych przyrodzonych właściwości" – mówił w maju 2001 roku.
W 1982 roku, po upadku Solidarności, Lemowie zdecydowali się na wyjazd za granicę: najpierw na roczne stypendium do Berlina Zachodniego, potem na kilka lat do Austrii. Z Wiednia Lem rozpoczął współpracę z "Kulturą" pod pseudonimem "P. Znawca". Do Polski wrócił w roku 1988, uwierzywszy w gorbaczowowską pierestrojkę. W latach 80. powstały m.in. "Wizja lokalna", "Pokój na Ziemi" i "Fiasko". Potem pisarz właściwie zerwał z beletrystyką, pisał przede wszystkim felietony i eseje.
We wspomnieniach syna Tomasza, Stanisław Lem był łasuchem, który ukrywał w swoim garażu skórki pomarańczowe w czekoladzie. "W ciągu dwudziestu lat przestrzeń pomiędzy tylnymi ściankami regałów a ścianami pokoju została aż po sufit wypełniona cynofolią" - wspominał Tomasz Lem w książce "Awantury na tle powszechnego ciążenia". Największym rarytasem dla pisarza była jednak chałwa. Kiedy w podeszłym wieku rozchorował się na cukrzycę, mawiał, że akt samobójstwa, polegający na zamknięciu się w gabinecie z pięciokilową puszką tureckiej chałwy, nie byłby wcale takim złym pomysłem.
Pod koniec życia Lem podupadł na zdrowiu, kilkakrotnie trafiał do szpitala. Zmarł w wieku 84 lat, 27 marca 2006 roku w Krakowie. Nazwiskiem pisarza została nazwana planetoida 3836 Lem, pierwszy polski sztuczny satelita Lem, a także ulice - w Krakowie i w Wieliczce. Na nagrobku pisarza przeczytać możemy sentencję: "Feci, quod potui, faciant meliora potentes" - "Zrobiłem, co mogłem, kto potrafi, niech zrobi lepiej". (PAP)
Autor: Agata Szwedowicz