PAP: Panie prezesie czy Prawo i Sprawiedliwości wyprowadzi Polskę z Unii Europejskiej jak sugeruje część polityków opozycji?
Jarosław Kaczyński: Nie będzie żadnego Polexitu. To wymysł propagandowy, który po wielokroć był stosowany wobec nas. Jednoznacznie widzimy przyszłość Polski w Unii Europejskiej.
Jednocześnie jesteśmy zdecydowanie za tym, aby doprowadzić do zakończenia kryzysu, jaki widzimy w Unii Europejskiej. Traktaty w niemałym stopniu przestają obowiązywać, albo są wykorzystywane pretekstowo. Zasada równości państw też jest łamana i to w sposób bardzo drastyczny. Widać też tendencje do instrumentalizacji UE przez najsilniejsze państwa, w szczególności jedno - Niemcy. Temu musimy się przeciwstawiać. Jesteśmy za tym, by unijne traktaty zostały odpowiednio doprecyzowane tak, aby różnego rodzaju nadużycia były radykalnie utrudnione.
W tej chwili trwa Konferencja ws. Przyszłości Europy i chcemy przedłożyć plan alternatywny wobec tego, który tam będzie prezentowany. Mamy jasną wizję. Wiemy, że jej realizacja nie będzie łatwa, że to być może będzie proces wieloletni.
Chcemy być w Unii, ale jednocześnie chcemy pozostać suwerennym państwem. Chcemy by to, co zostało w traktatach zawarte, było bardzo ściśle przestrzegane. Są kompetencje wyłącznie unijne, w szczególności te dotyczące stosunków zewnętrznych w sferze gospodarczej, są kompetencje mieszane i są te, które pozostają wyłącznie w kompetencji państwa. Tu trzeba dodać, że sprawy wymiaru sprawiedliwości pozostają w wyłącznej kompetencji państw i nie mogą być przedmiotem tego rodzaju ingerencji, jakie w tej chwili następują.
Jest jeszcze jedna zasada, która musi być przestrzegana i musi być bardzo podkreślona w tej - można powiedzieć poprawionej Unii - czyli zasada równości państw. Jeśli coś wolno w jednym państwie, to znaczy, że wolno we wszystkich.
PAP: Martwi Pana, że Bruksela nie zatwierdziła jeszcze Krajowego Planu Odbudowy?
J.K.: Jasne, że wolałbym, aby był już zatwierdzony, ale z mojej wiedzy wynika, że żadnych merytorycznych zastrzeżeń nie ma. Natomiast zdaję sobie sprawę, w jakiej fazie w tej chwili znajduje się UE i jak różne sprawy są rozgrywane. W dalszym ciągu uważam, że jest bardzo duża szansa na to, żeby plan był w niedługim czasie zatwierdzony.
PAP: A co ze zmianami w rządzie? Premier Mateusz Morawiecki zapewnia, że rekonstrukcja nie jest planowana. Z kolei media spekulują, że stanowisko w rządzie mogliby stracić na przykład Grzegorz Puda, Michał Kurtyka czy Michał Dworczyk.
J.K.: Mówi się o jakiejś reorganizacji rządu, o jakiejś rekonstrukcji, tego nie będzie. Nie wykluczam oczywiście jakichś pojedynczych zmian, bo są osoby, które chciałyby w tej chwili przejść do innej działalności.
Nie chcę mówić o żadnych sprawach personalnych, to jest przedwczesne. Od razu mówię, że są ministrowie, którzy chcą odejść z rządu i choć przez dłuższy czas nie przychylaliśmy się do ich próśb, to być może nadejdzie taki moment.
PAP: Ktoś jednak musi zastąpić byłego wicepremiera Jarosława Gowina w resorcie rozwoju i technologii.
J.K.: Ministerstwo rozwoju było dosyć sztucznym zbiorem różnych działów administracji państwowej, gospodarczych i społeczno-gospodarczych. Dział praca jest już tam, gdzie powinien być, czyli w ministerstwie rodziny i polityki społecznej.
Natomiast dział gospodarka i dział budownictwo są ze sobą w pewnym sensie związane i tutaj być może trzeba będzie jakiegoś nowego ministra powołać. Moim zdaniem powinien to być człowiek bardzo dobrze orientujący się w życiu gospodarczym, dobry ekonomista z doświadczeniem w sferze kierowania, czy współkierowania jakimś resortem gospodarczym. Tacy ludzie najlepiej się do tego nadają. Budownictwo musi być kierowane - sądzę, że znaleźliśmy takiego człowieka - przez kogoś, kto będzie realizował nasze plany zmierzające do tego, by ludzie mogli nieporównywalnie łatwiej niż w tej chwili uzyskiwać mieszkania. O personaliach, jak wspomniałem, nie chcę w tej chwili mówić.
Z kolei w przypadku działu turystyka, to tu można się zastanowić, gdzie powinien się on znaleźć.
PAP: Wcześniej ten dział był w ministerstwie sportu....
J.K.: No więc właśnie. Nie wiem czy ministerstwo kultury, dziedzictwa narodowego, sportu i turystyki to będzie pomysł najlepszy.
PAP: Czyli dział sport zostanie wyłączony z ministerstwa kultury?
J.K.: Niczego takiego nie wykluczam. Nie mówię też, że tak będzie.
PAP: Podsumowując, na stole jest scenariusz podzielenia obecnego resortu rozwoju?
J.K.: To jest mój pogląd. Jest zawsze kwestia rokowań. Zjednoczona Prawica to jednak koalicja, a nie jedna partia.
PAP: Czego więc oczekują koalicjanci Prawa i Sprawiedliwości?
J.K. To kwestia rozmów między nami. Te rozmowy po części są w toku, po części nawet się jeszcze nie zaczęły, więc w tej sprawie nie chcę się wypowiadać.
Apeluję jednak do poczucia rozsądku i odpowiedzialności za całość. Na pewno w interesie wszystkich jest to, żeby ta kadencja doszła do swojego konstytucyjnego zakończenia i żeby kolejne wybory - a dzisiaj już widać, że to wcale nie jest niemożliwe - zostały wygrane. Temu służy racjonalne ułożenie rządu, także z tym elementem merytorycznym.
Jakieś wyrywanie, wykorzystywanie tej sytuacji, która jest dzisiaj, jest skrajnie nieracjonalne. Może doprowadzić do bardzo niedobrych następstw, także i dla tych, którzy to będą robić. Wszyscy musimy się opanować, trzeba brać pod uwagę, kto ile ma i ile może.
PAP: Kiedy więc zmiany w rządzie mają nastąpić?
J.K.: Jeśli dojdzie do zmian, to pewnie to trochę potrwa, bo musimy się ostatecznie dogadać w obrębie koalicji. W ramach PiS sporu nie ma.
PAP: Zmiany obejmą też Pana? Planuje Pan opuścić rząd?
J.K.: Na pewno w tym roku nie zrezygnuję, chyba że ze mnie zrezygnują.
PAP: Szef klubu PiS Ryszard Terlecki wspomniał, że przed odejściem z rządu chce Pan zakończyć pracę nad ustawą o obronie narodowej.
J.K.: Tak, ustawie o powszechnym obowiązku obrony. Koncentruję się głównie na projektach dotyczących tego, by polska obrona narodowa, ale taka szerzej rozumiana, także obrona w stosunku do różnego rodzaju zagrożeń naturalnych, katastrof naturalnych, była wyraźnie lepsza. Pandemia pokazała, że tutaj potrzebna jest jednak duża sprawność i że ona musi być przekrojowa.
Proszę zauważyć, że władza jest bardzo radykalnie podzielona, jej znaczną część ma dzisiaj w Polsce opozycja. Nikt mi nie powie, że np. władza w Warszawie, to jest mała władza. Mój śp. Brat mówił, że jak był prezydentem Warszawy, to miał władzę, a gdy został prezydentem Polski, to miał wpływy.
Krótko mówiąc, w jednym miejscu Polski rządzą pozapartyjne siły, w innych partie opozycyjne i ci opozycyjni samorządowcy niejednokrotnie wychodzą ze swojej właściwej roli. Gdy mamy jakieś zagrożenie, dzieje się coś złego, różnice między nami nie mogą oddziaływać na to, jak się działa. Musimy te sprawy rozwiązać, musimy tutaj mieć odpowiednie instrumenty, które oczywiście będą działać czasowo w momencie zagrożenia. Gdy ono mija, to wszystko wraca do stanu poprzedniego.
Kiedy te ustawy będą w procesie uchwalania lub zostaną uchwalone, zastanowię się, czy nie wrócić do mojego właściwego zajęcia, czyli kierowania partią.
PAP: Terlecki zapowiedział, że na bieżącym posiedzeniu Sejmu nie ma punktu dotyczącego ustawy medialnej. Kiedy Sejm zajmie się wnioskiem Senatu o odrzucenie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji?
J.K.: Nie pali się. Być może ustawa będzie na kolejnym posiedzeniu, które odbędzie się jeszcze we wrześniu. W naszym przekonaniu ustawa medialna jest konieczna z tego względu, że nie ma powodu, by u nas było inaczej niż gdzie indziej. Te wymagania dotyczące limitu kapitału spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego już wcześniej obowiązywały, tylko że poprzednia KRRiT - łagodnie określając – miała elastyczny stosunek do obowiązującego prawa.
Chcę jednak jasno powiedzieć: żadne państwowe spółki - ORLEN, PGNiG, banki nie przejmą udziałów TVN, co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości. Przypuszczam, że to w dalszym ciągu będzie kapitał zagraniczny, tylko zgodnie z limitami, które obowiązują w UE. Przypuszczam też, o czym mówię z bólem, że po zmianach, w dalszym ciągu będzie to stacja, która będzie z daleko posuniętym sceptycyzmem odnosiła się do PiS i jej rządów.
PAP: Prezydent Andrzej Duda sugeruje jednak, że może zawetować tę ustawę.
J.K.: Z prezydentem trzeba oczywiście rozmawiać. Przecież to nie jest osoba, której nie można przekonać. (PAP)
Autor: Rafał Białkowski