Ekspert: przedsiębiorców płacących PIT czeka wzrost obciążeń, bardziej dostępny będzie estoński CIT

2021-09-15 07:56 aktualizacja: 2021-09-15, 09:42
Formularze PIT. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Formularze PIT. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
W związku z Polskim Ładem skokowy wzrost obciążeń czeka przedsiębiorców płacących PIT, część osób opodatkowanych liniowo może zainteresować się ryczałtem, wreszcie dostępny dla wielu podatników będzie estoński CIT- mówi PAP partner w kancelarii KNDP Marek Kolibski. Według niego kontrowersje budzi tryb wprowadzania zmian - mają zacząć obowiązywać za niecałe 4 miesiące.

W ubiegłym tygodniu Rada Ministrów przyjęła projekty ustaw dot. podatkowego aspektu Polskiego Ładu. Zgodnie z harmonogramem prac Sejmu, ich pierwsze czytanie zaplanowano na piątek.

Kancelaria Premiera przekonuje, że zaakceptowane przez rząd rozwiązania pozwolą na to, by w kieszeniach Polaków rocznie pozostało ok. 16,5 mld zł, a dla 90 proc. płacących podatki w kraju nowe rozwiązania będą korzystne bądź neutralne. KPRM podkreśla, że na Polskim Ładzie zyska niemal 18 mln osób, a prawie 9 mln przestanie płacić PIT. Podatku tego nie będą płacić osoby najmniej zarabiające i prawie 70 proc. emerytów. Z kolei podatek w wysokości 32 proc. płacić będzie o połowę osób mniej niż dotychczas. Polski Ład zakłada m.in. podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł oraz wzrost z ok. 85 tys. do 120 tys. zł progu podatkowego, po przekroczeniu którego płaci się 32 proc. stawkę podatku.

PAP: Kto straci, a kto zyska na planowanych zmianach podatkowych?

Marek Kolibski, doradca podatkowy, partner w kancelarii KNDP: Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. To dlatego, że Polski Ład przewiduje bardzo dużo nowych rozwiązań. Dla osób prowadzących biznes w szerszym zakresie, którzy chcą reinwestować zyski, ciekawą propozycją jest estoński CIT, który wreszcie będzie dostępny dla wielu podatników. W tym zakresie zmiany są bardzo istotne, np. zrezygnowano z limitu 100 mln zł oraz zmieniono zasady wejścia do tego modelu i wyjścia z niego. Ponadto opłacanie CIT w modelu estońskim nie będzie już uzależnione od dokonywania inwestycji. Dla dużych podatników łączne obciążenie podatkiem dochodowym (PIT oraz CIT) będzie wynosić 25 proc. To mniej niż typowe obciążenie polegające na zapłacie CIT na zasadach ogólnych i PIT od dywidendy.

Jeśli chodzi o inne rozwiązania, to część osób opodatkowanych dotychczas podatkiem liniowym może się zainteresować ryczałtem, ponieważ w tym przypadku składka zdrowotna nadal będzie określona kwotowo. Dotyczy to w szczególności tzw. samozatrudnionych, ponieważ koszty takich osób zwykle są stosunkowo niewysokie.

Najwięcej stracić mogą przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność lub w ramach spółki jawnej, którzy nie zdążą szczegółowo przeanalizować swojej sytuacji i wybrać najkorzystniejszego rozwiązania. Ogromny, wręcz skokowy wzrost obciążeń dotyczy bowiem tych przedsiębiorców, którzy obecnie płacą PIT.

PAP: Które branże najbardziej odczują zmiany na plus, czyli spadek obciążeń, dla których będą one oznaczać wzrost opodatkowania?

MK: W trudnej sytuacji mogą znaleźć się osoby, które zainwestowały w nieruchomości mieszkalne, np. pod najem krótkoterminowy. Konieczność płacenia ryczałtu od przychodów, nawet gdy koszty je przewyższają może postawić takie osoby w trudnej sytuacji. Szczególnie jeśli ich wydatki, np. odsetki od kredytów na zakup nieruchomości, wzrosną. Natomiast zmiany na plus mogą odczuć firmy z branży informatycznej i innych innowacyjnych. Dla nich pojawią się bowiem nowe ulgi oraz możliwość szerszego, jednoczesnego korzystania z ulgi B+R oraz 5 proc. stawki podatku dochodowego. Korzystnie ocenią zmiany podatnicy, którzy są w trakcie rozwoju swoich firm i chcą reinwestować wszystkie albo większość zysków. Takie osoby, dzięki wyborowi podatku estońskiego, mogą bowiem na wiele lat odroczyć płatność podatku dochodowego.

PAP: Jakie będą konsekwencje zmian dla prowadzenia biznesu?

MK: Największe kontrowersje budzi tryb wprowadzania zmian. Jest to bowiem prawdziwa rewolucja. Projekt zmian ma 259 stron, a jego uzasadnienie 262 stron. Zgodnie z planem nowelizacja ma zacząć obowiązywać za niecałe 4 miesiące. Ministerstwo Finansów samo doradza podatnikom, że mogą zmienić formę prowadzenia działalności oraz zasady opodatkowania. Pytanie tylko, kiedy przedsiębiorcy mają to zrobić.

Bardzo trudna będzie analiza, którą formę prowadzenia działalności wybrać, oraz z których rozwiązań skorzystać. Liczba czynników, które trzeba wziąć pod uwagę jest bowiem ogromna. Do tego dokonując wyboru należy przyjąć pewne założenia dotyczące np. wielkości przychodów, poziomu kosztów, planowanych inwestycji itd. Gdy te założenia się nie sprawdzą, to dokonany na początku roku wybór zasad opodatkowania może okazać się daleki od optymalnego. Największe wyzwanie czeka biura rachunkowe. Gdy biuro obsługuje 20 klientów, to może się okazać, że każdy rozlicza się na innych zasadach i korzysta z innych ulg. Zdecydowanie nie zazdroszczę księgowym.

PAP: Propozycje zawarte w Polskim Ładzie dają szanse na uproszczenie podatków, czy przeciwnie, skomplikują je?

MK: Tu ocena może być tylko jedna – system podatkowy bardzo się skomplikuje. Wydaje się, że głoszone kiedyś powszechnie stanowisko, że prawo podatkowe powinno być proste przestało być aktualne. Warto bowiem pamiętać, że wszystkie nowe rozwiązania nakładają się na już istniejące, np. spora część firm korzysta z ulg inwestycyjnych, ulgi B+R, ulgi IP BOX. Z każdym rokiem rozszerzane są ograniczenia dotyczące możliwości zaliczania wydatków do kosztów uzyskania przychodów. Nowych przepisów wciąż przybywa.

Należy pamiętać, że komplikacja systemu to problem nie tylko dla podatników, ale również dla urzędników. Oni także będą przecież musieli poznać nowe przepisy. Biorąc pod uwagę tempo i rozmiar zmian przy praktycznym stosowaniu prawa pojawi się wiele nieścisłości. Nieuniknione będą zatem spory.

PAP: Czy wraz z wejściem w życie zmian w ramach Polskiego Ładu możemy spodziewać się uszczelnienia systemu?

MK: Co do zasady tak.

PAP: Jakie działania, przekształcenia firm są możliwe, aby z jednej strony uniknąć negatywnych konsekwencji zmian, z drugiej być beneficjentem korzystnych rozwiązań?

MK: Na pewno można spodziewać się uproszczenia wielu struktur, bo jest to jeden z warunków zastosowania estońskiego CIT. Zwiększy się także liczba spółek z o.o. opodatkowanych w ten sposób, ponieważ funkcjonowania w tej formie będzie stosunkowo proste i obciążone daninami na rozsądnym poziomie – w szczególności, gdy wypłata bieżących zysków nie jest dla wspólników priorytetem.

Spodziewam się też wzrostu liczby spółek komandytowych, w których osoby fizyczne będą komplementariuszami. W takim przypadku występuje bowiem w praktyce jednokrotne opodatkowanie zysków, a składka zdrowotna nadal będzie określana w sposób kwotowy. Ceną za to jest osobista odpowiedzialność osoby fizycznej za zobowiązania spółki. Powinna również zwiększyć się liczba osób wybierających ryczałt.

PAP: Czy minimalny podatek dochodowy, który dotknie wielkie zagraniczne koncerny unikające płacenia podatków w Polsce, również obejmie polskie firmy korzystające z agresywnej optymalizacji podatkowej? Będzie to skuteczne rozwiązanie z punktu widzenia budżetu?

MK: To jedno z bardziej kontrowersyjnych rozwiązań. Jest ono przedstawiane jako podatek od wielkich zagranicznych koncernów. Tymczasem z brzmienia przepisów wynika, że będzie opłacany przez każdą spółkę, która ma rentowność poniżej 1 proc. albo ponosi stratę. Może to zatem dotknąć podatnika z każdej branży. Można sobie na przykład wyobrazić firmę budowlaną, która 2 lata temu wygrała przetarg. Ze względu na wzrost kosztów realizuje projekt (albo rozwiązuje umowę) ponosząc stratę. Już z tego powodu jest w trudnej sytuacji. Konieczność zapłaty podatku może być „gwoździem do trumny” dla takiego przedsiębiorstwa.

W mojej ocenie projekt powinien zostać zmodyfikowany, np. minimalny podatek mógłby dotyczyć podmiotów, które przez wiele lat wykazują straty. W obecnym kształcie rozwiązanie to, według mnie, będzie szkodliwe. (PAP)

autorka: Longina Grzegorska-Szpyt

(PAP)