Miejsca podziemnego schronienia Żydów przez rok poszukiwało troje lwowskich badaczy - poinformowała w środę ukraińska redakcja Radia Swoboda. Do dziś znane było jedynie miejsce, z którego na placu Bernardyńskim (Sobornym) w lipcu 1944 roku Żydzi wyszli spod ziemi.
Wśród ukrywających się w kanałach była rodzina Chigerów, której historia jest przedstawiona w filmie Agnieszki Holland "W ciemności", będącym adaptacją książki "W kanałach Lwowa" Roberta Marshalla. Zawarte w niej są wspomnienia Icchaka Chigera, który wraz z żoną Pauliną i dziećmi Krystyną i Pawłem 30 maja 1943 roku zszedł do kanałów. Niemcy zaczęli wtedy już likwidować lwowskie getto.
Do sieci kanalizacyjnej biegnącej wzdłuż rzeki zeszło 70 Żydów. Pod ziemią trafili na trzech pracowników miejskiej sieci kanalizacyjnej: Leopolda Sochę, Stefana Wróblewskiego i Jurija Kowaliwa. Początkowo zgodzili się oni pomóc Żydom za pewną sumę pieniędzy, ale później ratowali ich bezinteresownie, ryzykując własnym życiem - pisze Radio Swoboda. Zapowiedzieli, że znajdą kryjówkę dla 21 osób, w tym dla rodziny Chigerów.
Z tej grupy przeżyło 10 osób. W 1944 roku, kiedy Lwów zajęły wojska radzieckie, Żydzi zobaczyli światło dzienne. W 1946 roku rodzina Chigerów uciekła przed prześladowaniami NKWD do Polski i zamieszkała w Krakowie. W 1957 roku wyjechali do Izraela.
Radio Swoboda przypomina, że Socha i Wróblewski też wyjechali do Polski. Zostali odznaczeni tytułem Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Kowaliw pozostał na Ukrainie, jego los jest nieznany.
Troje badaczy zdecydowało przejść szlakiem, jaki pokonali Żydzi w 1943 roku. Rozpoczęli trasę od studzienki kanalizacyjnej na ulicy Chemicznej, gdzie było getto, a zakończyli pod placem Bernardyńskim.
Co znaleziono w kryjówce?
Badacze znaleźli dokładne miejsce, w którym ukrywali się miesiącami Żydzi. Znaleziono tam m.in. książki, butelkę po piwie z napisem po niemiecku, figurkę baranka paschalnego. "Te rzeczy są świadectwem Holokaustu. We Lwowie mało jest takich świadectw. Mamy memoriał ofiar Holokaustu, ale na co dzień lwowianie nie za bardzo zdają sobie sprawę, że ten koszmar odbywał się na ulicach, którymi chodzą" - podkreśla Hanna Melania Tyczka, jedna z badaczek.
Uczestnicy badań mają nadzieję, że w miejscu znalezionej kryjówki lokalne władze umieszczą tablicę pamiątkową.
Z Kijowa Natalia Dziurdzińska (PAP)
js/