PAP: Pani profesor, od kilku tygodni liczba zakażeń COVID-19 rośnie. Co powiedziałaby pani osobie, która jeszcze zastanawia się nad przyjęciem szczepionki?
Joanna Zajkowska: Powiedziałabym, że jeszcze jest możliwość zaszczepienia się. Do szpitali trafiają osoby starsze, często niesamodzielne. Dla nich pobyt w tym miejscu, w izolacji — jest niezwykle ciężki. Często to są zachorowania rodzinne, a więc myślmy o sobie, jak i o naszych najbliższych. Szczepionka nie uchroni może wszystkich przed zakażeniem, z pewnością złagodzi jednak istotnie przebieg choroby. Obecne statystyki wskazują, że jeszcze dużo przed nami.
PAP: Czy widzi pani w ramach ogólnopolskiej akcji szczepień jakieś niewykorzystane mechanizmy? Jest coś, z czego można skorzystać, aby zwiększyć procent zaszczepionych osób w społeczeństwie?
J.Z.: Promocję szczepień uważam za niedostateczną. Widziałam niedawno, jak robią to Austriacy i bardzo mi się podobało. Np. pokazywany jest tam samotnie mieszkający starszy człowiek — pozornie taki, który nie spotyka się z nikim. Pojawia się jednak listonosz, potem sąsiadka na wspólnej klatce schodowej. Następnie wpada dawno niewidziany syn. Do tego jest jakaś uroczystość rodzinna. Przesłanie: czujmy się bezpieczniej po zaszczepieniu. Czyli nie przekaz wprost: proszę się szczepić, ale pokazanie sytuacji, w których możemy ulec zakażeniu. Nawet przez osoby, które sobie z tego nie zdają sprawy.
PAP: Gdy pojawiają się sygnały o kolejnych dawkach szczepionki, natychmiast w sieci pojawiają się głosy, że to argument przeciw ich skuteczności. Wytłumaczmy więc, jak to jest: dostępne na rynku szczepionki przeciw COVID-19 działają? Przed czym i jak długo nas chronią?
J.Z.: U osób, które przyjęły dwie dawki — poza poziomem przeciwciał — generowana jest tzw. pamięć immunologiczna, a każda kolejna dawka jest tylko przypomnieniem. Szczepionki mają moc, ale efekt ich działania słabnie po jakimś czasie. Dlatego dajemy dawki przypominające. Z tego powodu większość szczepionek jest podawana w kilku dawkach (tężec, krztusiec, KZM itd.). Komórki pamięci szybko pozwalają na wytworzenie dużej ilości przeciwciał. Jeśli chcemy, aby te przeciwciała już czekały w gotowości na spotkanie z wirusem — kolejna dawka w tym pomaga. Na razie następne dawki są dla osób, które z powodu stanu zdrowia reagują słabiej na szczepienie. Na ten moment można jednoznacznie stwierdzić, że dotychczas stosowane szczepionki generują dobrą odporność. Chronią one przed ciężkim zachorowaniem i zgonem.
PAP: Jesień i zima w naszym klimacie to tradycyjnie sezon infekcyjny. Powinniśmy więc pomyśleć także o szczepieniu przeciw grypie?
J.Z.: Koniecznie. Grypa nadal jest chorobą groźną. Co prawda nasze zachowania, które mam nadzieję się utrwalą np. częste mycie rąk, absencja w pracy przy objawach infekcji, kichanie w łokieć, a nie na siebie, a teraz jeszcze wzmocnione przez noszenie maseczek i dystans, zmniejszają ryzyko przenoszenia wszystkich wirusów. Te jednak zawsze męczą w okresie jesienno-zimowo-wiosennym. Pamiętajmy, że grypa jest chorobą, której można zapobiegać.
PAP: Wiele osób w Polsce boi się szczepionek, a tonami korzysta z suplementów diety. Są rzeczywiście takie "suplementy-cud", które pozwolą nam wyjść obronną ręką z okresu jesiennego załamania pogody?
J.Z.: Z pewnością zdrowa dieta, wspierana witaminą D, której nam jesienią zaczyna brakować. Nie ma jednak takich cudownych suplementów samoistnie zapewniających nam bezpieczeństwo. Nie przeceniajmy ich roli.
PAP: A może jest tak, że mamy inne niż medykamenty możliwości wzmacniania organizmu? Czy jest jeszcze czas, aby polepszyć odporność przed jesienią i zimą?
J.Z.: Oczywiście. Wysypianie się, zdrowa dieta, aktywność fizyczna na naszą miarę i unikanie różnic temperatur (nie przegrzewać się, jak i nie wychładzać), na pewno wpływają na zdolność radzenia siebie z infekcją. (PAP)
Rozmawiał Tomasz Więcławski
kgr/