"Dla dobra polskiej siatkówki rezygnuję z kandydowania. Czasem trzeba skasować własne ambicje. (...) Trzeba szukać tego, co łączy, a nie dzieli" - zaznaczył Czarnecki na zwołanym w trybie nagłym briefingu prasowym tuż przed rozpoczęciem Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego Delegatów PZPS w Warszawie zaplanowanego w dniach 27-28 września.
Towarzyszył mu inny kandydat na szefa krajowej federacji Sebastian Świderski, który już wcześniej powtarzał w wywiadach, że jego celem jest zjednoczenie podzielonego środowiska.
Po rezygnacji Czarneckiego w stawce pozostało sześciu kandydatów. Poza Świderskim, który jest utytułowanym siatkarzem, a w ostatnich latach z powodzeniem działał jak prezes Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle są to: kierujący PZPS od 2016 roku Jacek Kasprzyk, Andrzej Lemek, działający w obecnym zarządzie Tomasz Paluch, prezes PGE Skry Bełchatów Konrad Piechocki i były reprezentant kraju Witold Roman.
Kadencja potrwa do 2025 roku
Od 2016 roku krajowej federacji przewodzi Jacek Kasprzyk. Kadencja szefa PZPS trwa cztery lata, ale teraz została wydłużona - tak jak w wielu innych polskich związkach sportowych - w związku z pandemią COVID-19. Początkowo wskazano termin czerwcowy, ale potem zmieniono go na wrześniowy.
Już wiosną Kasprzyk ogłosił, że będzie ubiegał się o reelekcję, a swoją kandydaturę potwierdził też wtedy Czarnecki, eurodeputowany i dotychczasowy wiceprezes. Dopiero stosunkowo niedawno do grona ubiegających się o to stanowisko dołączył Świderski, utytułowany siatkarz i mający już na koncie sukcesy działacz. W pierwszej roli wywalczył m.in. w 2006 roku wicemistrzostwo świata, w drugiej od sześciu lat realizował się jako prezes Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle, która w poprzednim sezonie triumfowała w Lidze Mistrzów.
Według mediów i ekspertów głównymi faworytami dotychczas byli Świderski, Czarnecki i Kasprzyk.
Jednym z pierwszych zadań nowego prezesa, którego kadencja potrwa do 2025 roku, będzie wybór trenerów obu seniorskich drużyn narodowych.
Zjazd odbywa się w Warszawie. (PAP)
mmi/