"Najbardziej śmiercionośne zwierzę na świecie" pojawiło się na zachodzie Niemiec

2021-09-28 13:15 aktualizacja: 2021-09-28, 17:23
Fot. PAP/EPA/JEROEN JUMELET
Fot. PAP/EPA/JEROEN JUMELET
W Hesji na zachodzie Niemiec wykryto "najbardziej śmiercionośne zwierzę świata", azjatyckiego komara tygrysiego, uważanego za potencjalnego nosiciela niebezpiecznych chorób. Eksperci ostrzegają przed nim, ale uspokajają, że powodów do paniki nie ma - pisze "Frankfurter Rundschau".

Niebezpieczne okazy zostały odkryte w miejscowości Floersheim oraz w Hirschhorn. "Czujni obywatele rozpoznali je i odesłali małe owady do odpowiednich władz", poinformowało Ministerstwo Środowiska Hesji w Wiesbaden.

Według Instytutu Medycyny Tropikalnej im. Bernharda Nochta (BNITM), azjatycki komar tygrysi jest nosicielem różnych tropikalnych chorób wirusowych, zwłaszcza dengi - pisze dziennik "Frankfurter Rundschau".

"W wyniku globalizacji międzynarodowego handlu towarami komar rozprzestrzenił się z Azji na dużą część świata. Azjatycki komar tygrysi zadomowił się również w niektórych krajach europejskich na południe od Alp. Aby jednak komar mógł przenieść chorobę, musiałby najpierw ukąsić człowieka będącego nosicielem odpowiedniego wirusa" - wyjaśnia FR.

Eksperci: na razie nie ma powodu do paniki

Badanie przeprowadzone przez BNITM wykazało, że na przykład wirus Zika "może być przenoszony przez komara tygrysiego, ale aby tak się stało, przez okres co najmniej 14 dni muszą panować temperatury co najmniej 27 stopni Celsjusza - okres upałów, który mimo gorącego lata prawie nigdy nie wystąpił w naszym kraju" - zauważa FR. Dlatego "na razie nie ma powodu do paniki".

Od 2018 roku te "dziesięciomilimetrowe, czarno-białe, wzorzyste komary były już znajdowane w Hesji. Jednak ryzyko przeniesienia choroby przez komara tygrysiego jest niskie, twierdzi Ministerstwo Środowiska. System monitorowania będzie uważnie obserwował rozprzestrzenianie się komara, aby w porę można było podjąć środki zapobiegawcze. Jednak osoby, które są szczególnie często kąsane przez komary powinny zachować szczególną ostrożność" - pisze FR.

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

js/