Studenci z Ukrainy i Białorusi nadzieją dla polskiego rynku pracy

2021-10-04 05:56 aktualizacja: 2021-10-04, 10:15
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Prawie 55 tys. studentów w Polsce pochodzi z krajów byłego ZSRR – to ponad 10 razy więcej niż 15 lat temu – wynika z analiz ekonomistek z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej. „Należałoby zbudować system wsparcia dla tych, którzy zdecydują się na pozostanie w Polsce po zakończeniu edukacji” - uważa Małgorzata Gawrycka, prof. PG, specjalistka w obszarze ekonomii i rynku pracy.

Liczba obcokrajowców studiujących na polskich uczelniach stale rośnie – w roku akademickim 2020/21 było ich 84 tys., czyli o 3 proc. więcej niż rok wcześniej. Natomiast łącznie z krajów byłego ZSRR pochodziło wtedy 54,7 tys. studentów – najwięcej z Ukrainy (39 tys.) i Białorusi (8,3 tys.).

Eksperci z Politechniki Gdańskiej wskazują, że nadzieją dla polskiego rynku pracy może być zatrzymanie studentów z zagranicy.

„Wzrost liczby studentów z krajów byłego Związku Radzieckiego można ocenić pozytywnie – szczególnie w obliczu zmian demograficznych. Stworzenie odpowiednich warunków dla absolwentów może poprawić funkcjonowanie polskiego rynku pracy nie tylko obecnie, ale i w przyszłości – uważa prof. dr hab. Małgorzata Gawrycka, prof. PG, dziekan Wydziału Zarządzania i Ekonomii PG, specjalistka w obszarze ekonomii i rynku pracy. „Należałoby zbudować system wsparcia dla tych, którzy zdecydują się na pozostanie w Polsce po zakończeniu edukacji, np. osób o wysokich kwalifikacjach zawodowych z branży IT. Tym bardziej, że w okresie studiów osoby te doskonalą znajomość języka polskiego – znacznie łatwiej asymilują się w środowisku pracy znając kulturę kraju, w którym spędzili już kilka lat” - dodaje ekspertka.

Z analiz wynika, że „tylko jeden na trzech Białorusinów studiujących obecnie w naszym kraju ma korzenie polskie”. „To duża zmiana od początku lat 90., kiedy większość obcokrajowców studiujących w Polsce miała polskie pochodzenie i otrzymywała stypendium ze środków rządowych” - podkreślono w informacji prasowej Politechniki Gdańskiej.

Najmniejszym zainteresowaniem studia w Polsce cieszą się wśród Estończyków, Łotyszy, obywateli Turkmenistanu i Armenii. „Studenci z Kaukazu Południowego zaczęli przyjeżdżać do Polski pod koniec lat 90., kiedy między naszymi krajami zostały podpisane umowy o współpracy w dziedzinie nauki i kultury. Szczególnie duży napływ studentów z byłego ZSRR nastąpił po akcesji Polski do Unii Europejskiej, ponieważ wiązało się to ze zdobyciem dyplomu honorowanego w całej Europie” - zaznaczono w komunikacie PG.

Prof. dr hab. Krystyna Gomółka i prof. dr hab. Małgorzata Gawrycka z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej analizują sytuację związaną z napływem imigrantów z byłego ZSRR na polski rynek pracy. Oprócz Ukraińców i Białorusinów badają obywateli krajów nadbałtyckich, Kaukazu Południowego i Azji Centralnej.

Z ich analiz wynika, że w 2020 roku w Polsce wydano ponad 400 tys. pozwoleń na pracę dla cudzoziemców, a najliczniejszą grupą migrantów zarobkowych w Polsce są Ukraińcy – według danych GUS w 2020 roku otrzymali 295 tys. pozwoleń na pracę. Kolejne mniejszości to Białorusini – 27 tys. pozwoleń, Gruzini – 8 tys. i Mołdawianie – 7,6 tys. (PAP)

dsk/