"Nie wiem, jak ta nagroda wpłynie na cenzurę, która jest wprowadzana i na uznanie wielu mediów, szczególnie startupów śledczych. Jednak mogę powiedzieć na pewno: w poniedziałek usiądziemy i pomyślimy, jak podzielić tę nagrodę. Oprócz chorych dzieci, cierpiących na ciężkie schorzenia, bez wątpienia jakąś część tej nagrody oddamy, by wesprzeć niezależne, samodzielne media rosyjskie" - powiedział Muratow odpowiadając na pytanie PAP na konferencji prasowej przed redakcją "Nowej Gaziety".
Komentując przyznanie mu nagrody Muratow powiedział, że "Pokojowe Nagrody Nobla nie są przyznawane pośmiertnie", dlatego jego zdaniem "wymyślono to tak, aby otrzymała ją Ania (Anna Politkowska-PAP), ale przez czyjeś inne ręce".
"W naszym kraju panuje dziwna sytuacja. Z jednej strony, w środy i piątki ogłasza się, kto jest +zagranicznym agentem+, a dziennikarze są uznawani za osoby ficzyczne-+zagranicznych agentów+. Z drugiej strony, mamy ogromną konkurencję na wydziały dziennikarstwa i na staże do nas. Nie wiem, dlaczego ludzie gotowi są ryzykować" - mówił Muratow. Zaznaczył, że nie daje nikomu żadnych rad dotyczących decyzji o zostaniu dziennikarzem.
Muratow powiedział, że gdyby zasiadał w Komitecie Noblowskim, to głosowałby "na tego człowieka, na którego stawiali bukmacherzy". Dodał następnie: "uważam jednak, że wszystko jest jeszcze przed tym człowiekiem – mam na myśli Aleksieja Nawalnego".
Przyznał, że zadał pytanie urzędnikom państwowym, którzy składali mu w piątek gratulacje, czy "Nowaja Gazieta" zostanie uznana za "zagranicznego agenta" – ponieważ jednym z kryteriów takiego statusu jest otrzymywanie funduszy z zagranicy. "Na razie niczego mi sensownego nie odpowiedzieli" – dodał.
"Nie wiem, gdzie nagroda zostanie wręczona, ale redakcja na pewno pojedzie na wręczenie, czy będzie to w Moskwie, czy w Oslo" – zapowiedział Muratow, przypominając, że wciąż trwa pandemia koronawirusa.
Muratow podkreślił, że przyznaną mu nagrodę uważa za "nagrodę dla Ani Politkowskiej, Jurija Szczekoczychina, Igora Dominikowa, Nastii Baburowej, Stasa Markiełowa, Nataszy Estemirowej – wszystkich naszych profesjonalistów, którzy oddali za tę profesję swoje życie". Podkreślił: "nie jestem odpowiednim beneficjentem tej nagrody".
Zwrócił w tym kontekście uwagę na tablicę upamiętniającą Annę Politkowską na budynku, gdzie mieści się redakcja "Nowej Gaziety" i na poświęcony jej pamięci "Ogród Ani" - niewielki kwietnik przed budynkiem redakcji. "Wczoraj upamiętniliśmy 15. rocznicę jej zabójstwa" - mówił Muratow. Dzień wcześniej, w czwartek, odbyły się w "Nowej Gaziecie" uroczystości upamiętniające Politkowską; uczestniczył w nich m.in. ambasador RP w Moskwie Krzysztof Krajewski.
Norweski Komitet Noblowski ogłosił w piątek, że dziennikarka z Filipin Maria Ressa oraz Muratow to laureaci tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla. "Nagrodę otrzymają za działania na rzecz ochrony wolności słowa, która jest warunkiem demokracji i trwałego pokoju" - podkreśliła przewodnicząca gremium przyznającego wyróżnienie Berit Reiss-Andersen.
Dmitrij Muratow jest dziennikarzem i redaktorem naczelnym "Nowej Gaziety", która jest jednym z ostatnich niezależnych mediów w Rosji. W 15. rocznicę śmierci Politkowskiej "Nowaja Gazieta" przypomniała, że sześcioro pracowników redakcji, w tym właśnie Politkowska, zginęło z powodu swojej działalności zawodowej.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)
awl/ jar/