"Śledztwo nadal toczy się w sprawie, czyli wobec nikogo nie zostały sformułowane zarzuty popełnienia przestępstwa" – poinformowała PAP prokurator Michulec.
Jak zaznaczyła, biorąc pod uwagę czas, na jaki śledztwo zostało przedłużone, w tej chwili jest zbyt wcześnie, by określić, jaka może być decyzja końcowa śledczych w tej sprawie.
Od 15 marca do 17 kwietnia ub.r. w czernichowskim ośrodku zakażonych wirusem SARS-CoV-2 zostało kilkudziesięciu pacjentów. Były to osoby obłożnie chore lub w podeszłym wieku. W ośrodku zmarło w tym okresie kilkadziesiąt osób, lecz - jak podkreślają śledczy - zasadniczą przyczyną śmieci były inne schorzenia. W przypadku części osób pierwotną przyczyną zgonu był jednak Covid-19.
Prokuratorskie śledztwo dotyczy sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia pensjonariuszy i pracowników Centrum poprzez szerzenie się choroby zakaźnej. Za popełnienie takiego przestępstwa grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Koronawirus w prywatnym Śląskim Centrum Opieki Długoterminowej i Rehabilitacji "Ad-Finem" w Czernichowie pojawił się wraz z dwojgiem pracowników. Jednym z nich był opiekun, który miał kontakt m.in. z pacjentami. W placówce przebywały przeważnie osoby starsze, m.in. na oddziale medycyny paliatywnej. 12 kwietnia ub.r. wprowadzono tam kwarantannę. W kolejnych tygodniach liczba chorych – pomimo podejmowanych działań - rosła. Ośrodek został ewakuowany. Chorzy z objawami Covid-19 trafili do szpitali zakaźnych, a osoby z podejrzeniem choroby do izolatorium. Pozostały osoby bez koronawirusa.
Śledztwo w sprawie wszczęła w kwietniu ub.r. żywiecka prokuratura rejonowa po doniesieniu złożonym przez starostę żywieckiego i wójta Czernichowa. Później przejęła je bielska prokuratura okręgowa. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
kgr/