Jaki, który był gościem radia Zet, zapewnił, że "komisja, wbrew temu co się wszystkim wydaje, nie jest wymierzona politycznie w kogokolwiek, także Hannę Gronkiewicz-Waltz".
Jego zdaniem, wszyscy powinni "trzymać kciuki za komisję, bo w sprawie reprywatyzacji polskie państwo przegrało z grupa przestępczą", a komisja próbuję "tę fatalną sytuację naprawić".
Pytany o wiarygodność zeznań jednego ze świadków - który został dyscyplinarnie zwolniony z pracy za to, że miał nie dopełnić obowiązków przy jednej z najgłośniejszych reprywatyzacji i pozostaje w sporze sądowym z władzami miasta - Jaki ocenił, że "wszyscy poniedziałkowi świadkowie obciążają panią prezydent".
"Ostatni świadek mówił tak: żadnej wiedzy nie podjąłem bez wiedzy góry; a górę definiował jako prezydent i jej zastępców. (…) To znaczy, że pani prezydent do tej pory kłamała, bo mówiła: +ja nic nie wiedziałam o reprywatyzacji+" – powiedział przewodniczący komisji weryfikacyjnej.
Na pytanie, czy może złożyć deklarację, iż nie będzie startował w wyborach na prezydenta Warszawy, Jaki odparł, że "na dzień dzisiejszy nie ma takich ambicji". Na uwagę, że jego praca w komisji może być postrzegana jako "trampolina do prezydentury w stolicy", odparł, iż "na 99 proc. jest przekonany, iż nie będzie startował".
W poniedziałek komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji obradowała przez 8 godzin. Przesłuchano dwóch świadków, trzecia osoba odmówiła zeznań, za co została ukarana 3 tys. zł grzywny. (PAP)
ktl/ js/