Sąd Apelacyjny (SA) w Warszawie oddalił wniosek Prokuratora Generalnego (PG) o wstrzymanie wykonania decyzji sądu zakazującej rejestracji Marszu Niepodległości jako zgromadzenia cyklicznego.
Bąkiewicz ocenił w rozmowie z PAP, że oddalenie wniosku PG o wstrzymania wykonania decyzji zakazującej rejestracji Marszu Niepodległości do czasu podjęcia decyzji przez Sąd Najwyższy nie zamyka sprawy, którą otworzył minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro", gdy w piątek skierował skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego.
"W tej sytuacji prosimy Sąd Najwyższy o szybkie zajęcie stanowiska w sprawie i rozpatrzenie jej zgodnie z polskim prawem. Bo jeśli będzie rozpatrzona zgodnie z polskim prawem, to będziemy mieli przywrócone zgromadzenie cykliczne. A innej decyzji nie może być, gdyż wcześniejsze decyzje są w naszej ocenie decyzjami politycznymi, a nie stricte prawnymi" - oświadczył Bąkiewicz.
Jak dodał, w sytuacji, gdy Sąd Najwyższy nie podjął szybko decyzji, a także wtedy, gdyby była ona negatywna dla organizatorów Marszu Niepodległości, to - jak zapewnił - "mamy możliwości przeprowadzenia ludzi innymi, legalnymi trasami". "Mamy również inne rozwiązania prawne, takie, które pozwolą nam w sposób legalny przeprowadzić to zgromadzenie. Dlatego zapraszamy wszystkich na Marsz Niepodległości 11 listopada" - powiedział.
"Rozumiemy skomplikowaną sytuację polityczną, zwłaszcza w związku z wojną hybrydową na granicy z Białorusią"
Pytany, czy liczy na wsparcie władz państwa, aby zapewnić wszystkim uczestnikom poczucie bezpieczeństwo oraz udziału w godnym świętowaniu uroczystości patriotycznej, Bąkiewicz powiedział: "Oczywiście. Służby państwowe są od tego, żeby zabezpieczały takie zgromadzenia. O tym, że co roku spotykają się polscy patrioci 11 listopada w Warszawie, wie już chyba każdy Polak. I mamy nadzieję, że służby będą działały tak, aby ten Marsz był bezpieczny i spokojny".
Bąkiewicz odniósł się także do eskalacji zagrożenia na granicy z Białorusią. Zapewnił, że tym bardziej organizatorom manifestacji będzie zależało na zapewnieniu spokoju.
"Rozumiemy skomplikowaną sytuację polityczną, zwłaszcza w związku z wojną hybrydową na granicy z Białorusią. Będziemy podejmowali takie działania, które na pewno będą bezpieczne i na pewno nie będzie w nich elementów wewnętrznej dezintegracji naszego państwa. To by było ostatnie działanie, którego w tej sytuacji moglibyśmy się podjąć" - zapewnił.
"Być może koincydencja czasowa Marszu Niepodległości z wydarzeniami na wschodniej granicy, ale też z presją polityczną władz i instytucji Unii Europejskiej wobec Polski, a przy tym działania środowisk lewicowo-liberalnych w Polsce, mediów lewicowo-liberalnych, pokazuje, że ktoś chce doprowadzić do jakiegoś głębokiego przesilenia w państwie polskim i jego osłabienia, aby odbierać Polsce atrybuty suwerenności i niepodległości. A na to polscy patrioci oczywiście nie mogą się zgodzić" - podkreślił.
"Okazało się, że działania prezydenta Trzaskowskiego zmierzają wręcz do wymuszenia jakichś prowokacji"
Bąkiewicz pytamy, czy liczy, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski może jednak zmienić swoją postawę w sytuacji, gdy sytuacja kraju jest coraz bardziej skomplikowana. "Od początku nie liczyliśmy na nic dobrego. A okazało się, że działania prezydenta Trzaskowskiego zmierzają wręcz do wymuszenia jakichś prowokacji, są prowokacyjne same w sobie. To wpisuje się właśnie w scenariusz dezintegrowania od wewnątrz państwa polskiego. Ten człowiek nie jest odpowiedzialny za państwo polskie. Ten człowiek chce doprowadzić do eskalowania napięcia pomiędzy Polakami" - ocenił.
Według Bąkiewicza, z takiej postawy prezydenta Warszawy bierze się "wiele nieprzyjaznych, nieprzychylnych, a wręcz wrogich i nienawistnych komentarzy w internecie". "Dlatego, że tamta strona sporu politycznego jest karmiona fałszywymi, nieprawdziwymi informacjami. I to ma doprowadzić do eskalowania wewnętrznego napięcia w Polsce i jego osłabienia" - zaznaczył Bąkiewicz. (PAP)
Autor: Mieczysław Rudy
dsk/