Przełożeni żołnierza, który uciekł na Białoruś zostali odwołani ze stanowisk przez szefa MON

2021-12-17 12:32 aktualizacja: 2021-12-17, 16:48
Mariusz Błaszczak. Fot. PAP/Artur Reszko
Mariusz Błaszczak. Fot. PAP/Artur Reszko
Przełożeni żołnierza, który zdezerterował i uciekł na Białoruś zostali odwołani ze stanowisk, są to: dowódca baterii, dowódca plutonu i dowódca 2. dywizjonu w Węgorzewie - poinformował w piątek MON. Decyzję taką podjął szef resortu Mariusz Błaszczak.

Po odebraniu meldunku od gen. dyw. Krzysztofa Radomskiego dowódcy 16. Dywizji Pomorskiej Zmechanizowanej, minister Mariusz Błaszczak podjął decyzję o odwołaniu ze stanowisk przełożonych żołnierza, który znalazł się na Białorusi. Odwołani zostali dowódca baterii, dowódca plutonu i dowódca 2. dywizjonu w Węgorzewie - poinformowało w piątek na Twitterze MON.

W piątek media poinformowały, że polski żołnierz porzucił służbę i uciekł na Białoruś. Informacja pojawiła się po tym, gdy rano Białoruski Państwowy Komitet Graniczny (GPK), odpowiednik polskiej Straży Granicznej, poinformował, że polski żołnierz rzekomo poprosił o azyl na Białorusi.

Mamy do czynienia z aktem dezercji ze strony obywatela polskiego, który jeszcze do niedawna był żołnierzem polskich Sił Zbrojnych; człowiekiem, który zachował się w sposób bardzo nikczemny - ocenił w piątek po południu, po doniesieniach medialnych, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasz Piotrowski.

Według Białoruskiego Państwowego Komitetu Granicznego chodzi o Emila Czeczko, urodzonego w 1996 r. Białoruska straż graniczna opublikowała również zdjęcia wojskowego z jego kont w mediach społecznościowych. GPK twierdzi, że polski wojskowy został zatrzymany przez patrol białoruskich pograniczników w czwartek po południu w okolicach Tuszemli w obwodzie grodzieńskim. Mężczyzna miał oświadczyć, że nie zgadza się z polityką polskich władz w sytuacji kryzysu migracyjnego.

autor: Krzysztof Kowalczyk
 

"Żołnierz, który wczoraj zaginął miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska. Nigdy nie powinien zostać skierowany do służby na granicę. Zażądałem wyjaśnień, kto za to odpowiada" - napisał w piątek na Twitterze szef resortu obrony.

Żaryn: nie komentujemy sprawy

Nie komentujmy sprawy żołnierza - rzekomego dezertera na Białoruś - do czasu, gdy będzie wiadomo, jaki jest faktyczny stan w tej sprawie - zaapelował rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, odpowiadając na pytania dziennikarzy.

Żaryn podkreślił, że na razie w tej sprawie swoje oświadczenia wydała 16 Dywizja Zmechanizowana, która wspiera od jakiegoś czasu ochronę polskiej granicy z Białorusią.

"Musimy mieć świadomość, że tego typu doniesienia medialne mogą być oparte na niewłaściwych przesłankach, dlatego wstrzymajmy się z komentowaniem tej sprawy do czasu, aż będzie jasne, jaki jest stan faktyczny" - zaapelował rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych.

Lewica zapowiedziała, że będzie wnioskować o posiedzenie Komisji Obrony Narodowej i Służb Specjalnych ws. rzekomej ucieczki żołnierza na Białoruś

"Jeżeli te informacje się potwierdzą - będą bardzo kłopotliwe dla Polski" - stwierdził poseł Maciej Gdula.

"Kwestia opuszczenia posterunku przez żołnierza i udania się na Białoruś jest kwestią, którą trzeba dokładnie zbadać" - powiedział Gdula na konferencji prasowej. "To sprawa dla Komisji Obrony Narodowej, Komisji Służb Specjalnych - będziemy wnioskować o posiedzenia w tej sprawie" - poinformował.

Wiceprzewodnicząca klubu Lewicy Magdalena Biejat oceniła, że jeśli informacja ws. ucieczki żołnierza jest prawdziwa, to jest to decyzja irracjonalna i podjęta w skrajnych, bardzo silnych emocjach oraz w ogromnym stresie, także stresie pourazowym.

Autor: Krzysztof Kowalczyk

dsk/ mar