Poważne zarzuty Adrianny Sułek. Minister sportu odpowiada

2022-07-26 21:03 aktualizacja: 2022-07-26, 23:32
Każdy obywatel wie, że wystąpił problem w relacjach pomiędzy niektórymi zawodnikami a Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki (PZLA); będziemy się temu przypatrywać, rozmawiać, próbować mediować i rozwiązywać te problemy - zapowiedział we wtorek w Studiu PAP minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.

Oglądaj także na naszym kanale YouTube

lub 

wysłuchaj w formie podcastu 

 

Podczas zakończonych w niedzielę lekkoatletycznych mistrzostw świata w Eugene pojawiły się zastrzeżenia ze strony niektórych zawodników pod adresem PZLA. Czwarta siedmioboistka MŚ Adrianna Sułek powiedziała, że działacze związku są jedynymi hamulcowymi jej kariery. Z kolei Anna Kiełbasińska odmówiła startu w sztafecie mieszanej 4x400 m po tym, jak okazało się, że wbrew wcześniejszym ustaleniom z trenerem Aleksandrem Matusińskim, przez zmianę przepisów i niedopatrzenie związku, ma biec zarówno w eliminacjach, jak i finale.

Konflikt pomiędzy niektórymi sportowcami a działaczami PZLA skomentował we wtorek PAP.PL minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.

"Nie sposób się temu nie przypatrywać, skoro sprawy nabrały wymiaru publicznego. Każdy obywatel wie, że jakiś problem w relacjach PZLA z zawodnikami wystąpił, więc my też oczywiście będziemy się temu przypatrywać, będziemy rozmawiać, próbować mediować, rozwiązywać te problemy" - powiedział.

Zaznaczył, że kilka sporów pojawiło się już wcześniej. "Warto się temu przyjrzeć i spróbować te problemy rozwiązać w drodze oczywiście mediacji" - dodał.

Jak podkreślił Bortniczuk, związki sportowe w Polsce "cieszą się daleko idącą niezależnością, w związku z czym są w pełni samorządne". "Władza publiczna w postaci ministra sportu i turystyki ma bardzo ograniczone możliwości kontrolne czy wpływania na to, co się w związku dzieje, na dobór szkoleniowców czy zarządu - żaden" - wskazał.

"To związek ma wyłączną kompetencję do tego, aby prowadzić akcje szkoleniowe, dobierać zawodników i trenerów, wysyłać kadrę narodową na imprezy rangi mistrzowskiej (...) i jeżeli dana zawodniczka czy zawodnik nie będzie współpracował ze związkiem, to najprawdopodobniej w tego typu imprezach nie będzie brać udziału i MSiT nie ma tutaj kompetencji do tego, aby zgłosić w imieniu Rzeczypospolitej jakiegoś zawodnika. Myślę, że też w interesie zawodników nie powinno być dzisiaj eskalowanie tych konfliktów, a w jak najpełniejszym stopniu rozwiązanie i poszukanie rozwiązań na przyszłość" - ocenił.

Minister zaznaczył, że będzie chciał w najbliższym czasie poznać argumenty obu stron oraz podkreślił, że we wtorek po południu ma mieć miejsce konferencja PZLA, podczas której powinniśmy poznać więcej informacji.

"Później pewnie spotkamy się w zaciszu gabinetów i porozmawiamy już nieco szerzej i bardziej szczerze. Tam, gdzie będę miał możliwości formalne, to postaram się je wykorzystać - ich nie ma zbyt wiele. Ale mamy też możliwości nieformalne (...), które też będziemy chcieli wykorzystać" - wspomniał.

Bortniczuk zaznaczył, że sportowcy "mają bardzo silne charaktery", co sprawia, że "w każdej szatni do konfliktów dochodzi". "Najlepiej, jak te konflikty szatni nie opuszczają" - dodał. Podkreślił również, że karanie finansowe związku, który osiąga wyniki, wydaje się być "zupełnie nie na miejscu".

Komentując decyzję Anny Kiełbasińkiej, która ze względu na zmianę przepisów odmówiła startu w sztafecie mieszanej 4x400 m, powiedział, że zawodniczka najlepiej zna możliwości własnego organizmu. "Jak rozumiem nie robiła tego ze złośliwości (...), tylko ze względu na znajomość swojego organizmu i realną ocenę swoich możliwości" - powiedział.

"Ta zmiana była zmianą dość poważną i naprawdę nie uważam, aby tego typu informacja powinna wychodzić poza relacje w drużynie, z zawodniczkami, trenerami, działaczami, skoro jest obiektywny powód. Tam nie było żadnej złośliwości, nie było +strzelenia focha+, tylko doszło do jakieś zmiany, której być może wcześniej nie stwierdzono (...) być może już zarząd PZLA we własnym gronie poszuka winnego i wyciągnie z tej sytuacji wnioski na przyszłość" - ocenił.

W niedzielę dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki przyznał, że problem ze startem Kiełbasińskiej pojawił się z winy związku. Przyznał, że World Athletics wprowadził w regulaminie zmiany odnośnie startu, które nie zostały przekazane trenerom. "W gorączce przygotowań do mistrzostw nie przekazaliśmy tego trenerom" - powiedział. "Teoretycznie powinno tę zmianę wychwycić kilkanaście osób, a nikt nie wychwycił" - dodał.

Walka o WF

Zwolnienie z lekcji wychowania fizycznego dotyczy 30 proc. uczniów w szkołach; to jest normalna lekcja, na którą trzeba uczęszczać, będę absolutnie walczył o to, aby zajęcia WF były traktowane jak najbardziej poważnie - zapowiedział we wtorek w Studio PAP minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.

Minister Bortniczuk ocenił, że "interes publiczny wymaga tego, żeby polskie dzieci były jak najbardziej sprawne i jak najbardziej zdrowe". Podkreślił przy tym, że występuje w Polsce problem z nadmiarem wystawianych zwolnień lekarskich z zajęć wychowania fizycznego. Zwolnienie takie ma 30 proc. uczniów.

"Będę absolutnie walczył o to, aby zajęcia WF były traktowane jak najbardziej poważnie. To jest normalna lekcja, na którą należy uczęszczać. Nawet jak ktoś jest nieco gorszy od innych, tak jak z polskiego, matematyki, historii (...) to ma mieć motywację do tego, aby się poprawiać" - powiedział.

Minister zaznaczył, że w tym celu należy działać dwutorowo. Z jednej strony "ograniczać wypisywane przez lekarzy lekką ręką zwolnienia", a z drugiej "zachęcać dzieci do ćwiczeń poprzez atrakcyjność zajęć, zmianę systemu oceniania". "Jeżeli my mówimy, że 30 proc. polskich dzieci korzysta ze zwolnień lekarskich, to sami lekarze powinni od dawna bić na alarm" - ocenił.

"Interes publiczny wymaga, aby polskie dzieci regularnie ćwiczyły, aby ten wysyłek fizyczny był częścią ich codzienności. Aby pobudzać ich motywacje do tego, aby ten wysiłek fizyczny uprawiały. Z jednej strony jest to upowszechnianie, atrakcyjność lekcji etc. (...) ale z drugiej strony kwestia nie ułatwiania uciekania od tych lekcji. Mam wrażenie, że przy 30 proc. poziomie zwolnień z lekcji WF coś w tym systemie jest nie tak" - powiedział.

Zaznaczył, że w przypadku innych zajęć szkolnych sam fakt, że dziecko nie chce, nie stanowi przesłanki do tego, aby nie musiało uczestniczyć w danej lekcji. "Podobnie powinno być z WF" - ocenił.

Bortniczuk zaznaczył, że ministerstwo wydatkuje na upowszechnianie sportu wśród dzieci i młodzieży "ogromne pieniądze". W tym roku jest to blisko 0,5 mld zł. Część z tych środków jest przeznaczona na dodatkowe zajęcia pozalekcyjne w ramach Szkolnych Klubów Sportowych, ale również na związki sportowe i fundacje prowadzone przez byłych sportowców, którzy prowadzą akcje upowszechniające lekcje wychowania fizycznego.

Minister sportu i turystyki zapowiedział również uruchomienie w tym roku systemu informatycznego, którego celem jest stworzenie bazy talentów i osiągnięć sportowych uczniów. Na początku zacznie on funkcjonować w województwach lubelskim i opolskim.

"Nauczyciele WF będą zobowiązani do przeprowadzenia dodatkowych testów (...) które będą badały najważniejsze wskaźniki pod kątem ewentualnych uzdolnień sportowych polskich uczniów, takie jak m.in. szybkość, wytrzymałość, siła czy skoczność" - powiedział.

Zaznaczył, że dzięki nowemu podejściu nauczyciel WF stanie się pierwszym trenerem, co pozwoli na przebadanie całej populacji uczniów szkół podstawowych i średnich.

"Dzięki temu będziemy mieli zdiagnozowany poziom takiej ogólnej sprawności fizycznej wszystkich dzieci. Będzie to w jednej bazie i odpowiedni algorytm będzie mógł wskazać, które dziecko i w jakim zakresie jest ponadprzeciętnie uzdolnione, biorąc pod uwagę grupę rówieśniczą i szereg innych czynników" - powiedział.

Bortniczuk dodał, że w przyszłości do uczestnictwie w programie miałoby zostać zaproszone Ministerstwo Zdrowia.

 

Autor: Adrian Kowarzyk

TEMATY: