Macierewicz: niewykluczone są działania prawne po materiale TVN24

2022-09-16 09:37 aktualizacja: 2022-09-16, 16:24
Możemy opublikować wszystkie materiały i ekspertyzy utworzone na potrzeby raportu dotyczącego ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, ale - jak zastrzegł - obejmują one dziesiątki tysięcy stron - powiedział w piątek w Studiu PAP poseł PiS, były szef MON Antoni Macierewicz.

 

Oglądaj także na YouTube 

lub 

wysłuchaj w formie podcastu 

 

W poniedziałek w programie "Czarno na białym" w TVN24 został wyemitowany reportaż "Siła kłamstwa", w którym przedstawiono materiały wskazujące na to, że podkomisja smoleńska, kierowana przez Antoniego Macierewicza, dysponowała wynikami badań, które zaprzeczały tezie o wybuchu w skrzydle prezydenckiego samolotu Tu-154 lecącego do Smoleńska, a które nie zostały opublikowane. W programie podano, że co najmniej od grudnia 2020 r. Macierewicz i inni członkowie podkomisji dysponują materiałami, analizami i zagranicznymi raportami, które albo wprost wykluczają zamach, albo wskazują na katastrofę jako przyczynę tragedii z 2010 roku.

Szef podkomisji ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego (tzw. podkomisji smoleńskiej) Antoni Macierewicz w rozmowie z PAP.PL odpowiedział na pytanie, czy w celu ucięcia spekulacji, komisja nie powinna opublikować wszystkich materiałów i ekspertyz utworzonych na potrzeby raportu.

"My oczywiście możemy wszystko opublikować, ale zdajecie sobie państwo sprawę, że są to badania, które obejmują dziesiątki tysięcy stron. W związku z tym mamy do czynienia z żądaniami, które pokazywałyby, powiedziałbym różnego rodzaju próby. Ekspertyzy zwykle polegają na tym, że wielokrotnie się je powtarza, ze względu na to, że trzeba dobrać dokładnie wszystkie parametry. Czasami ekspert popełnia błąd, używa niewłaściwych parametrów, w związku z tym powtarza ekspertyzę - to jest zupełnie normalne zjawisko" - powiedział.

Macierewicz zaznaczył, że dobór materiałów, które pojawiły się w raporcie komisji, dokonany był przez samych ekspertów. "To oni decydowali o kształcie tych materiałów, które zostaną przekazane, te materiały, które opublikował TVN, nie kwestionują w żaden sposób wyników tych ekspertyz" - dodał.

Zapytany o zarzut autora reportażu "Siła kłamstwa" dotyczący pominięcia w raporcie ekspertyz wykonanych przez dwóch szwedzkich badaczy Gorana Lilji i Christera Magnusona oraz Brytyjczyka Christophera Protheroe odpowiedział, że "z nieznanych powodów zostaje tutaj przekazana fałszywa informacja". "Były zlecone, część (ekspertyz) została zrobiona i w pewnym momencie prace zostały przez tych ekspertów przerwanie, ekspertyzy nie zostały dokończone i dlatego zapłacono za część ich prac a nie całość. Dlatego, że nie dokończyli (prac), nie spełnili wszystkich zobowiązań jakie zostały przez nich przyjęte" - oświadczył.

Szef podkomisji smoleńskiej dodał, że wymienieni eksperci "nie sporządzali ekspertyzy wybuchu", a oceniali odległości między brzozą a miejscem katastrofy. "To zostało przez nich w pełni potwierdzone i aprobowane" - dodał. "Jest to zawarte w ich tekście w sposób jednoznaczny i może być publicznie przedstawione, jeżeli by ktoś chciał i oczywiście rodziny miały do tego pełen dostęp" - oświadczył.

"Raport jednoznacznie stwierdza, iż mieliśmy do czynienia ze zniszczeniem samolotu przez eksplozje i nie ma co do tego cienia wątpliwości" - mówił Macierewicz.

W czwartek szef PiS Jarosław Kaczyński zapytany o to, kiedy zostaną opublikowane wszystkie analizy i ekspertyzy przygotowane dla podkomisji smoleńskiej odpowiedział, że sądzi, że "to będzie niedługo". "I tak jak ta część raportu, która już jest, została opublikowana i jest w internecie, tak samo będzie, jeśli chodzi o tą pozostałą część" - dodał Kaczyński.

W oświadczeniu podkomisji smoleńskiej, wydanym po programie TVN24, a podpisanym przez Macierewicza, podkreślono, że komisja "opublikowała wszystkie wyniki symulacji NIAR (National Institute for Aviation Research, amerykański instytut zajmujący się badaniem katastrofy smoleńskiej) zgodnie z obowiązującym kontraktem, ukazujące skutki rozbicia samolotu uderzającego w ziemię według założeń komisji (Jerzego) Millera" (Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego – komisja wojskowa, która w 2011 r. zaprezentowała swój raport o katastrofie smoleńskiej - PAP).

Macierewicz mówił także w środę w Sejmie, że celem symulacji NIAR było sprawdzenie wiarygodności poprzednich ustaleń i że zostały one sfalsyfikowane. Jak dodał, samolot w wyniku wybuchu został zniszczony jeszcze w powietrzu. "Samolot nie rozbił się tak, jak zakładała wasza komisja, rozbił się nad ziemią" - oświadczył. Według szefa podkomisji wyniki wszystkich przeprowadzonych badań, w tym symulacji NIAR, zawarte są w samym raporcie i załącznikach do niego, a wgląd do nich jeszcze przed publikacją miały rodziny ofiar katastrofy.

Kroki prawne wobec TVN 24? Macierewicz: niewykluczone 

Macierewicz był pytany w piątek w rozmowie z PAP.PL, czy - skoro zarzuca, że w materiale TVN24 są kłamstwa i manipulacje - będzie podejmował kroki na drodze prawnej.

"To jest niewykluczone, rzeczywiście tam są takie oszustwa i kłamstwa, które są po prostu zupełnie szokujące. Jednym z bardzo dobrych przykładów jest ich stwierdzenie że pan (Mirosław) Tarasiuk (b. ekspert podkomisji - PAP) w swojej ekspertyzie z 2017 stwierdza, że dźwięk który my zidentyfikowaliśmy jako dźwięk wybuchu (...), w ogóle w żaden sposób nie jest dźwiękiem podobnym do wybuchu materiałów wybuchowym. Jest dokładnie inaczej. W ekspertyzie z 2017 roku jednoznacznie stwierdza, że jest najbliższy dźwiękowi wybuchu materiału wybuchowego RDX i innych które zidentyfikowaliśmy na fragmentach samolotu" - powiedział Macierewicz.

Mówił, że w materiale TVN24 jest więcej przykładów nieprawdziwych informacji. "Czy należy dziennikarzy stawiać przed sądem, to jest osobna dyskusja i być może nie tyle dziennikarzy, może posłów którzy w oparciu o ten materiał eksponują te oszustwa. Być może polityków, którzy kłamią i próbują za wszelką cenę obronić pana Putina, który jest odpowiedzialny za śmierć prezydenta RP" - powiedział Macierewicz.

Dopytywany, czy zatem będą pozwy, jeśli chodzi o posłów, powiedział, że "jest to prawdopodobne". "Ale nie chcę teraz o tym przesądzać, muszą tę sprawę zanalizować prawnicy mając, świadomość jak działają dzisiaj sądy" - dodał Macierewicz.

"Jeżeli opinia publiczna uważa, że przekazanie do sądu ich kłamstw jest dowodem na to, że my nie mamy wątpliwości co do tego, że to jest kłamstwo, to oczywiście można to zrobić. Ale tak naprawdę przecież dużo bardziej skutecznym byłoby powtórzenie tej symulacji na oczach opinii publicznej. Może zróbmy ten eksperyment tak, aby opinia publiczna mogła to raz jeszcze zobaczyć, żeby mogła zobaczyć całość działań i materiałów jakie przeanalizowaliśmy, myślę, że to jest ważniejsze" - powiedział Macierewicz. (PAP)

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski