Ukraińcy zniszczyli rosyjskie samoloty, wykorzystując obronę przeciwlotniczą starego typu, rosyjskiego pochodzenia. Zmusili tym Rosjan do znacznego ograniczenia lotów bojowych. "Zestrzelenia te odcięły rosyjską piechotę od wsparcia powietrznego, potrzebnego do przejęcia i utrzymania terytorium" - wyjaśnił generał Hecker na rozpoczętej w poniedziałek, trzydniowej konferencji amerykańskiej organizacji Stowarzyszenia Sił Powietrznych (AFA).
Brak obrony z powietrza był jedną z wielkich niespodzianek wojny, ponieważ większość obserwatorów oczekiwała, że Rosja wypracuje sobie przewagę w ukraińskiej przestrzeni powietrznej we wczesnych dniach inwazji. Ta porażka pozwoliła ukraińskim siłom powietrznym na przegrupowanie i przetrwanie niemal bez szwanku - skomentował portal Politico.
Hecker, który od czerwca jest dowódcą Sił Powietrznych USA w Europie i Afryce USAFE-AFAFRICA oraz Sojuszniczego Dowództwa Sił Powietrznych AIRCOM, oszacował, że do dyspozycji Ukrainy po siedmiu miesiącach wojny pozostaje ok. 80 proc. jej sił powietrznych.
W tym miesiącu w Ramstein w Niemczech strona ukraińska poprosiła o dostarczenie jej więcej systemów obrony przeciwlotniczej SA-10 i SA-11 w celu odparcia rosyjskich dronów i samolotów - przekazał amerykański generał. Jednak Stany Zjednoczone nie używają, ani nie produkują tych rakiet, więc obowiązek przekazania ich do Kijowa spoczywa na europejskich sojusznikach - napisało Politico.
"Ukraina ma to, czego potrzebuje, aby przetrwać, walczyć i próbować bronić swojego suwerennego kraju, bez przekształcania tego konfliktu w III wojnę światową" - skomentował Hecker. (PAP)
js/