Skurkiewicz był w poniedziałek pytany w Radiu Plus, czy w przypadku, gdy strona niemiecka nie zgodzi się na przekazanie Ukrainie zaproponowanych Polsce po upadku rakiety w Przewodowej systemów Patriot, to Polska przyjmie ofertę rozstawienia ich w pobliżu granicy z Ukrainą.
"Dla nas najważniejsze jest, aby była wzmocniona wschodnia flanka NATO, to jest rzecz kluczowa. W tych działaniach, które podejmujemy, dążymy także do tego, by maksymalnie wspomóc działania armii ukraińskiej" - odparł wiceszef MON, zaznaczając, że ze strony polskiej istotne jest to, by ochrona przestrzeni powietrznej NATO była prowadzona również od strony ukraińskiej.
Dopytywany, co w przypadku, gdy Niemcy nie zgodzą się na rozmieszczenie Patriotów na Ukrainie, Skurkiewicz stwierdził, że "każda pomoc przyjmowana jest w sposób otwarty, pod warunkiem, że jest ona realna". "Żeby nie było tak, i tego się najbardziej obawiamy, że ta propozycja jest bardzo mocno podszyta działaniami PR-owymi" - zaznaczył.
"Po czynach ich poznamy. Dziś piłeczka jest po stronie niemieckiej, propozycja jest otwarta. Strona ukraińska jest w stanie przyjąć Patrioty" - mówił. Pytany, ile czasu mogłoby zająć Ukraińcom przeszkolenie do obsługi systemów Patriot, Skurkiewicz ocenił, że "jest przekonany, że to bardzo krótki czas, kiedy strona ukraińska jest w stanie przysposobić ten sprzęt i przeszkolić - przez stronę amerykańską czy też niemiecką - operatorów baterii Patriot". Wyraził przekonanie, że to kwestia okresu "do dwóch miesięcy".
Pytany, dlaczego wobec tego szkolenia polskich żołnierzy na wyrzutniach Patriot mają potrwać dużo dłużej - podstawową gotowość bojową dostarczone w październiku systemu osiągnąć mają w sierpniu 2023 r. - Skurkiewicz stwierdził, że w przypadku polskich Patriotów chodzi o bardziej zaawansowany, dużo nowszy niż niemiecki sprzęt. Ponadto, jak mówił, "to z jednej strony uzbrojenie, ale z drugiej strony system zarządzania polem walki, który jest jednym z najnowocześniejszych na świecie".
"Po drugie, jest to najnowsza generacja wyrzutni Patriot; dzisiaj te wszystkie składowe powodują, że ze strony polskiego wojska i MON, szkolenia trwają dłużej" - dodał polityk.
W niedzielę 20 listopada, minister obrony Niemiec Christine Lambrecht (SPD) zaproponowała wsparcie dla Polski obejmujące systemy obrony przeciwlotniczej Patriot i myśliwce Eurofighter, które strzegłyby polskiej przestrzeni powietrznej.
W poniedziałek 21 listopada szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że "z satysfakcją" przyjął propozycję niemieckiej minister obrony. Zapowiedział wówczas, że podczas rozmowy telefonicznej ze stroną niemiecką, zaproponuje by system stacjonował przy granicy z Ukrainą.
Z kolei w środę poinformował, że zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane Ukrainie. Jak uzasadniał, "to pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo naszej wschodniej granicy".
W czwartek niemiecka minister obrony stwierdziła, że "te Patrioty są częścią zintegrowanej obrony powietrznej NATO, co oznacza, że mają zostać rozmieszczone na terytorium NATO". Dodała, że jakiekolwiek użycie ich poza terytorium NATO wymagałoby wcześniejszych rozmów z NATO i sojusznikami.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zapytany w piątek w Brukseli, co sądzi o pomyśle przekazania zestawów Patriot Ukrainie i czy odbyły się już konsultacje, o których mówiła minister Lambrecht, odpowiedział, że z zadowoleniem przyjmuje "informację o niemieckiej ofercie wzmocnienia polskiej obrony przeciwlotniczej przez rozmieszczenie wyrzutni rakietowych Patriot po tragicznym incydencie z ostatniego tygodnia, w którym dwie osoby straciły życie".(PAP)
autor: Mikołaj Małecki
kw/