Ekspert OSW: Pekin nie uzyskał poparcia dla swojej pseudo propozycji pokojowej

2023-03-25 07:48 aktualizacja: 2023-03-25, 12:40
Xi Jinping  i Władimir Putin, Fot. PAP/ XINHUA/Xie Huanchi
Xi Jinping i Władimir Putin, Fot. PAP/ XINHUA/Xie Huanchi
Stanowisko Chin w sprawie wojny na Ukrainie nigdy nie było planem pokojowym, lecz elementem rozgrywania sił między ChRL a Rosją. Pekin chciał wciągnąć Moskwę w dyplomatyczną grę z Zachodem, ale Putin się na to nie zgodził, bo to by oznaczało, że Chiny rozdają karty – ocenił w rozmowie z PAP dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) - Pekin nie uzyskał poparcia dla swojej pseudo propozycji pokojowej - wskazał ekspert.

Ekspert odniósł się do niedawnej wizyty przywódcy Chin Xi Jinpinga w Moskwie, gdzie rozmawiał on z Władimirem Putinem między innymi na temat chińskiej propozycji w sprawie wojny na Ukrainie, którą niektóre media nazywały „chińskim planem pokojowym”.

„Wbrew medialnym spekulacjom Pekin nie uzyskał poparcia dla swojej pseudo propozycji pokojowej. Putin jedynie powiedział, że pewne jej elementy mogą być podstawą rozwiązania kryzysu, ale w domyśle oznacza to, że pozostałe nie mogą” – ocenia dr Bogusz.

Jego zdaniem Pekin liczył na całkowite poparcie, by zachować pozory.

“Ten plan nigdy nie był planem pokojowym, ale elementem rozgrywania sił między Pekinem a Moskwą. Chińczycy potraktowali Rosjan z góry, że starszy brat wie, co jest lepsze dla młodszego. To byłby precedens, na który Moskwa nie mogła się zgodzić” – uważa analityk OSW.

Według niego świadczy to, że mimo pogłębiającej się asymetrii w relacjach z Chinami, Kreml nadal potrafi zachować autonomię strategiczną, choć za poparcie polityczne i ekonomiczne musi płacić ustępstwami gospodarczymi.

„Pekin zdaje sobie sprawę, że te ustępstwa są na razie werbalne, więc nie zaakceptował planu budowy nowego gazociągu +Siła Syberii 2+. Wydaje się, że będzie go trzymał jako gwarancję wypełnienia przez Rosję swojej części porozumień” – podkreśla ekspert.

W wydanym w piątek komentarzu OSW pt. „Gra między sojusznikami. Wizyta Xi Jinpinga w Moskwie” dr Bogusz wraz z dr. Witoldem Rodkiewiczem oceniają, że podróż Xi była demonstracją poparcia dla Rosji w jej konflikcie z Zachodem. Potwierdziła również, że Pekin i Moskwa nadal będą dążyć do rewizji międzynarodowego ładu i w konsekwencji „uważają się wzajemnie za niezbędnych”.

„Ekonomicznie Rosja wpada w głęboką zależność handlową od Chin, tamtejszych technologii oraz wykorzystania juana do rozliczeń międzynarodowych. Pekin pokazuje rosnącą ambicję w zakresie kształtowania sytuacji bezpieczeństwa na obszarze posowieckim, dotychczas zarezerwowanym dla Moskwy” – napisali badacze.

Ich zdaniem uwikłanie się Rosji w wojnę z Ukrainą i pośrednio w konflikt z całym Zachodem nie zmieniło fundamentalnej zbieżności interesów antyzachodniego sojuszu Pekinu i Moskwy. Zarysowały się jednak istotne różnice w perspektywie krótkoterminowej: Kreml chce jak największego wsparcia ze strony Pekinu, a ten chciałby ograniczyć koszty poparcia dla Rosji i nie przyspieszać pogarszania się jego relacji z USA.

Dlatego Pekin stanął przed dylematem i szuka rozwiązania poprzez politykę dwutorową. Z jednej strony oferuje Moskwie wsparcie gospodarcze, dyplomatyczne i propagandowe, a z drugiej – głośno deklaruje swoją neutralność w wojnie rosyjsko-ukraińskiej, choć już nie w konflikcie Rosji z Zachodem. Z publicznie dostępnych informacji wynika, że wciąż nie zdecydował się też na dostarczenie jej dużych ilości broni – ocenili eksperci OSW.

Według dr. Bogusza wzajemne relacje Moskwy i Pekinu będą ulegały mniejszym lub większym wstrząsom, ponieważ stosunek sił pomiędzy partnerami bardzo dynamicznie zmienia się na niekorzyść Rosji.

„Jednak podstawy sojuszu pozostają bardzo mocne, to jest poczucie egzystencjalnego zagrożenia ze strony Zachodu” – zaznacza.

„Dopóki paranoiczny strach przed utratą władzy nie zniknie w Pekinie i Moskwie, a nic tego nie zapowiada, ponieważ jest on elementem stałym każdego reżimu autorytarnego, to obydwie strony będą rozwiązywać mniej lub bardziej sprawnie tarcia wewnętrzne, ale nie wpłyną one na wspólne działanie wobec Zachodu” – ocenia analityk.(PAP)

kw/