Musimy to powstrzymać - dodała.
"To, co robi teraz Rosja, to nie tylko działania państwa-agresora, to konkretne przestępstwo międzynarodowe. Dziś mówimy przede wszystkim o takim przestępstwie, jak propaganda wśród dzieci, aby służyły w armii rosyjskiej. Jest to zabronione przez konwencję genewską, ponieważ państwo-agresor nie ma prawa prowadzić takiej propagandy wśród dzieci" - oświadczyła szefowa zarządu Krymskiej Grupy Praw Człowieka.
Według ONZ rosyjskie władze okupacyjne deportowały ok. 2,8 mln Ukraińców od początku inwazji na pełną skalę w lutym 2022 roku. Ukraińska rzeczniczka praw dziecka Daria Herasymczuk uważa, że Rosjanie mogli wywieźć ok. 200-300 tys. dzieci.
Zdaniem władz w Kijowie i organizacji pozarządowych okupanci niszczą ukraińską tożsamość dzieci i asymilują je, aby rozwiązać kryzys demograficzny w Rosji. Dążą też do militaryzacji świadomości dzieci, które znajdują się pod okupacją lub zostały przymusowo wywiezione na terytorium Rosji czy Białorusi. Jest to zaplanowana część polityki kraju-agresora. W ten sposób przygotowują przyszłą "rezerwę mobilizacyjną" armii rosyjskiej do udziału w wojnie przeciwko Ukrainie.
Rosyjskie władze aktywnie prowadzą pracę ideologiczną z ukraińskimi dziećmi, które znajdują się pod okupacją lub zostały deportowane. Kreml wykorzystuje propagandę w systemie edukacji, aby uzasadnić inwazję na Ukrainę na pełną skalę. Tworzone są specjalne obozy w celu rzekomej "adaptacji i pomocy w zwalczaniu zespołu stresu pourazowego", a nieletni są rekrutowani do paramilitarnych rosyjskich organizacji młodzieżowych, takich jak Junarmia, gdzie są kształtowani na przyszłych "żołnierzy" Kremla.
Według Olhi Skrypnyk okupowany Krym stał się poligonem wszystkich nielegalnych praktyk - deportacji, militaryzacji, uprowadzeń i prześladowań politycznych. Szczególnie bolesne są działania wymierzone w dzieci.
"Zebraliśmy wszystkie dokumenty, przykłady, monitorowaliśmy wydarzenia, które miały miejsce w różnych instytucjach. Udowodniliśmy, że jest to system celowo stworzony przez Federację Rosyjską w celu militaryzacji dzieci. Jest to wojna na pełną skalę przeciwko nam, a dla Rosji te dzieci stały się zasobem mobilizacyjnym" - powiedziała Skrypnyk.
Aktywistka poinformowała, że na okupowanych terenach dzieci są militaryzowane już w przedszkolach, szkołach i na obozach letnich. W działania są zaangażowane rosyjskie partie polityczne, Junarmia, resort edukacji, nauki i młodzieży na Krymie, a także ministerstwa sportu i obrony Federacji Rosyjskiej.
Założona w 2016 roku Junarmia jest jedną z popularnych paramilitarnych organizacji przeznaczonych dla dzieci i młodzieży w Rosji i na okupowanym Krymie. Przypomina organizacje paramilitarne XX wieku - jej członkowie noszą mundury, uczestniczą w szkoleniach wojskowych, chodzą na zajęcia z "patriotycznej historii".
Niedawno władze Rosji oficjalnie przyznały, że prowadzą przeciwko Ukrainie wojnę i nie jest to tzw. specjalna operacja wojskowa. "Do długotrwałej wojny, Rosja potrzebuje zasobu ludzkiego. I przede wszystkim chce go uzyskać na naszych okupowanych terytoriów, z naszych dzieci. Jest to naprawdę straszna międzynarodowa zbrodnia na wielką skalę, za którą należy pociągnąć do odpowiedzialności" - stwierdziła Skrypnyk.
"Gdziekolwiek jesteśmy, zawsze i wszędzie musimy mówić, dlaczego potrzebujemy broni. Bez niej nie da się chronić dzieci. Potrzebujemy broni (...) do ochrony naszych ludzi, naszych dzieci, aby powstrzymać najgorsze zbrodnie (...) we współczesnej historii" - podsumowała szefowa zarządu Krymskiej Grupy Praw Człowieka.
Z Kijowa Iryna Hirnyk (PAP)
ep/