Nie tylko pisanki i palmy. Nietypowe tradycje wielkanocne [NASZE WIDEO]

2024-03-29 09:30 aktualizacja: 2024-04-02, 16:06
Wilamowice, śmiergust. Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Wilamowice, śmiergust. Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Oprócz powszechnie znanych tradycji wielkanocnych, takich jak malowanie jajek, wykonywanie i święcenie palm, czy wielkanocnego śniadania, mamy takie, które bardziej przypominają bożonarodzeniowe kolędowanie.

“Pucheroki”, “turki”, “dziady śmiguśne” czy “śmiergust” to wielkanocne tradycje, które występują tylko w niektórych regionach Polski. “Obserwując je, na pierwszy rzut oka trudno się zorientować, że to jest Wielkanoc. Mamy do czynienia z kolędowaniem, które kojarzy się przecież raczej z Bożym Narodzeniem i z czasem zimowym” - powiedziała entografka Amudena Rutkowska z Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Wytłumaczyła, że polega ono, podobnie jak to bożonarodzeniowe na odwiedzaniu domów przez przebierańców. W zależności od regionu dzieje się to w różnych dniach wielkanocnego tygodnia.  

Zaczyna się od Niedzieli Palmowej. W tym dniu na południu Polski mamy do czynienia z "pucherowkami". Kolędnicy w przebraniach odwiedzają domy i w zamian za życzenia i oracje dostają upominek, najczęściej w postaci jajek. 

Na podkarpaciu istnieje tradycja “turków”. Turki w strojach nawiązujących do orientalnego munduru, pełnią straż przy Grobie Pańskim. Z kolei w Niedzielę Wielkanocną chodzą od domu do domu z życzeniami. “Są też postaci tzw. doktorów mających szpiczaste czapy, okulary słoneczne i brody. Podczas pochodu skaczą, zaczepiają dzieci i kobiety. Są postaciami komicznymi” - powiedziała etnografka. 

Według teorii często powtarzanej głównie w Radomyślu nad Sanem, zwyczaj zaciągania przez "turków" straży przy grobie Chrystusa powstał, gdy do domów wrócili żołnierze polscy po odsieczy wiedeńskiej. 

Najbardziej obfitym w tego rodzaju obrzędy jest drugi dzień Wielkanocy.  

W okolicach Limanowej, np. w miejscowości Dobra, możemy wówczas spotkać "dziadów smigustnych" inaczej zwanych "smiguśniokami". Mają słomiane czapy, maski ze skóry i są obwiązani powrósłami ze słomy. Zatrzymują samochody i pieszych prosząc o datki. “Kiedy się takiego datku nie da, można zostać oblanym lub czymś obitym.  Można powiedzieć, że są nawet niebezpieczni, oczywiście w rytualnym znaczeniu” - wytłumaczyła Amudena Rutkowska. 

W Wilamowicach w woj. śląskim zamiast nazwy “śmigus” używa się określenia “śmiergust”. Śmiergustnicy w nocy z niedzieli na poniedziałek chodzą od domu do domu, prosząc o datki i wygłaszając oracje oraz pieśni. Zaczepiają dziewczyny, które są w domach i polewają je wodą. Następnego dnia, w niedzielę czekają na ludzi wychodzących z kościoła. Nieostrożne osoby często lądują wtedy w wannie postawionej na środku wilamowickiego rynku. (PAP) 

 

Autor: Paweł Stępniewski